W czwartek przed komisją weryfikacyjną zeznawał mec. Robert Nowaczyk, który uczestniczył w szeregu spraw reprywatyzacyjnych. Mówił on m.in., że b. wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakub R. powiedział mu, że systematycznie spotykał się m.in. z obecnym zastępcą ministra koordynatora służb specjalnych Maciejem Wąsikiem (w l. 2006-2009 zastępcą szefa CBA) i obecnym szefem CBA Ernestem Bejdą (w l. 2006-2009 zastępcą szefa CBA). Nowaczyk zeznał, że Jakub R. powiedział mu, że został zatrudniony w ratuszu, aby załatwić sprawę Srebrnej 16. Jakub R. w 2016 r. miał zapewniać Nowaczyka, że jeśli "odda 30 proc. swoich dochodów z reprywatyzacji, to CBA będzie miało nad nim pieczę". "Na pytanie, czy to jest w ogóle prawdziwe, Jakub R. opowiadał mi, że w czasie swoich spotkań z przedstawicielami CBA w swoim mieszkaniu na ulicy Włodarzewskiej dochodziło do takich pijaństw, że niejaki Mariusz Kamiński był tak pijany, że chodził na czworaka i całował się z jego psem" - zeznawał mecenas Nowaczyk. Pytany na piątkowym briefingu o zeznania Nowaczyka, Karczewski przyznał, że słuchał tylko ich części. "Dla mnie szkoda czasu. Mam w tym czasie dużo ważniejsze spotkania niż słuchanie nonszalanckich wypowiedzi, bo to była nonszalancja, arogancja, a w pewnych zakresach konfabulacja pana mecenasa" - powiedział marszałek Senatu. "Jeśli miałbym to skomentować jednym słowem, skomentowałbym: po prostu pełna żenada" - powiedział Karczewski. Dopytywany, czy po zeznaniach Nowaczyka przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki powinien wezwać szefa CBA Ernesta Bejdę i ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego marszałek Senatu odpowiedział: "Komisja weryfikacyjna podejmuje takie decyzje w wyborze demokratyczne. Wiem, że takie wnioski są, ale czy zaproszą i kogo zaproszą, tego dokładnie nie wiem". Karczewski podkreślił, że jest pełen uznania dla prac komisji weryfikacyjnej.