Do wypadku z udziałem 24 samochodów doszło około godz. 7.30 na drodze powiatowej 3396D łączącej autostradę A4 ze Świdnicą, w okolicach Mielęcina. - W wypadku brały udział samochody osobowe i jeden ciężarowy - powiedział prokurator. Dodał, że poszkodowanych zostało pięć osób - dwie mają złamania kończyn, a trzy pozostałe mniejsze obrażenia. Prokurator poinformował, że śledztwo będzie prowadzone ws. spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. - Na miejscu nadal jest prokurator, który prowadzi oględziny miejsca wypadku i rozbitych samochodów - mówił prok. Orepuk. Przypomniał, że rano na drogach w okolicach Świdnicy panowały bardzo złe warunki, było ślisko, a widoczność utrudniała gęsta mgła. "Służby pracują nad uprzątnięciem rozbitych aut" Rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski powiedział, że droga w miejscu wypadku nadal jest zablokowana. - Służby pracują nad uprzątnięciem rozbitych aut - powiedział Petrykowski. W komunikacie przesłanym przez MSWiA poinformowano, że szef resortu Mariusz Błaszczak rozmawiał o karambolu z wojewodą dolnośląskim Pawłem Hreniakim. Podkreślono, że w akcji ratunkowej brało udział 42 strażaków (10 zastępów), 22 policjantów oraz karetki pogotowania. - Strażacy udostępnili kierowcom uszkodzonych samochodów ogrzewany namiot, w którym zapewnione są ciepłe napoje - podano. W komunikacie MSWiA jest mowa o 10 rannych. - Cztery osoby wymagały hospitalizacji i zostały przewiezione do szpitala w Świdnicy. Sześciu osobom lekko rannym udzielono pomocy na miejscu - podano.