W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie zaczął się i zarazem od razu skończył proces cywilny w tej sprawie. Strony nie widziały konieczności powoływania świadków; nie była też możliwa ugoda. Sędzia Paweł Pyzio uznał, że wyrok musi być odroczony. Kapler odszedł z NCS w lutym 2012 r., gdy okazało się, że Stadion Narodowy - za którego budowę odpowiadało NCS - nie będzie gotowy na pół roku przed Euro2102 i że nie będzie mógł na nim być rozegrany mecz o superpuchar. Resort sportu nie zgodził się na wypłatę premii, którą przewidywała umowa Kaplera na wypadek jego wcześniejszego odejścia z NCS. Kapler proponował NCS ugodę co do premii w wys. 571 tys. 187 zł i 50 groszy. W propozycji ugody była oferta rezygnacji z odsetek. Pełnomocnik nieobecnego w sądzie Kaplera mec. Krzysztof Wąsowski mówił w 2012 r., że nie rozumie uporu NCS. Dodał, że po przegraniu procesu skarb państwa zapłaci jeszcze więcej za zerwany kontrakt, bo dojdą odsetki liczone od lutego 2012 r. "Mogło być taniej, będzie drożej" - mówił prawnik. Wyjątkowy kontrakt pana Kaplera W maju 2012 r. minister sportu Joanna Mucha mówiła, że liczy, iż sąd "przychyli się do stanowiska ministerstwa w sprawie premii". Podała wtedy powody, dla których zablokowała jej wypłatę. - Kontrakt pana Kaplera jest wyjątkowy pod tym względem, że jest trzykrotnie aneksowany i można mieć daleko idące przekonanie, że mamy do czynienia z sytuacją, w której nie zostały oddane w tym kontrakcie intencje obu stron - mówiła. - Ktoś moim zdaniem nie do końca rzetelnie przygotował te aneksy - dodała. Podkreślała, że ma trzy analizy prawne o wewnętrznych sprzecznościach w kontrakcie. Przed sądem pełnomocnik NCS radca prawny Michał Kurzyński wniósł, by sąd oddalił pozew. Argumentował, że "wynagrodzenie dodatkowe" w żądanej kwocie jest sprzeczne z ustawą o Euro2120. - To wynagrodzenie za wykonaną pracę przez 37 miesięcy - replikował Wąsowski. Według Kurzyńskiego ustawa o Euro2012 zabrania wypłacania odprawy w wysokości przekraczającej jedno miesięczne wynagrodzenie. Prawie pół miliona premii - w dwóch "ratach" Spółkę Narodowe Centrum Sportu powołał w 2007 r. resort sportu jako operatora stadionu. W sierpniu 2008 r. szefem NCS został Kapler. W jego umowach zapisano dwie premie - pierwszą po oddaniu obiektu (342 tys. zł), a drugą po pomyślnym zakończeniu Euro 2012 (228 tys. zł). Podstawowe wynagrodzenie wynosiło 39 tys. zł brutto miesięcznie. Premia stanowi równowartość 19 pensji. 3/5 tej sumy miało zostać wypłacone w terminie 14 dni od uzyskania pozwolenia na użytkowania stadionu; pozostałe 2/5 miało trafić do Kaplera dwa tygodnie od zakończenia Euro 2012. Kolejny punkt kontraktu mówił: "W przypadku wygaśnięcia mandatu Dyrektora Generalnego jako członka Zarządu z jakiejkolwiek przyczyny przed zakończeniem rozgrywek turnieju Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej UEFA EURO 2012 wynagrodzenie wypłaca się w wysokości 1/48 za każdy pełny miesiąc sprawowania funkcji począwszy od stycznia 2009 roki". Stadion Narodowy z poślizgiem Budowa Stadionu Narodowego (kosztem ok. dwóch miliardów zł brutto) zaczęła się we wrześniu 2008 r. Pierwotnie miał być gotowy na lipiec 2011, ale opóźniło się to m.in. z powodu konieczności naprawy schodów. Budowę zakończono w listopadzie 2011 roku. Oficjalnie obiekt otwarto w styczniu 2012 r. Pierwszą imprezą sportową na stadionie miał być w lutym mecz o piłkarski superpuchar, ale spotkanie odwołano ze względu na negatywną opinię policji co do zapewnienia bezpieczeństwa. Dwa dni później Kapler podał się do dymisji, która została przyjęta. Kapler żąda premii za Stadion Narodowy - słusznie?