Wzruszenia nie krył Ignacy spod Częstochowy, sam siebie określający mianem świeżo nawróconego. - Nigdy nie byłem nigdzie posłuchać papieża, jak przyjeżdżał do Polski, dlatego teraz postanowiłem przyjechać do niego. Niedawno nawróciłem się na katolicyzm, wcześniej byłem protestantem - opowiadał PAP. Adam z Bydgoszczy przyjechał do Rzymu w sobotę, przyszedł w okolice placu św. Piotra, choć relację z mszy kanonizacyjnej oglądał z Piazza Navona, gdzie transmitowana była w języku polskim. - Nie próbowaliśmy wchodzić na plac św. Piotra ale będziemy jutro na mszy dziękczynnej. Na pewno będzie mniej ludzi - wyjaśnił. Pielgrzymi próbują odnaleźć w tłumie znajomych; na pobliskich ulicach słychać rozmowy: "Gdzie jesteście? Na rogu, koło kościoła, nie czekajcie na nas, wrócimy do hotelu na własną rękę". Watykan nadal jest zatłoczony, ale po drugiej stronie Tybru panuje piknikowa atmosfera. Polscy pielgrzymi rozkładają na murku przywiezione jedzenie, chleb, konserwy, pomidory, robią kanapki, narzekają, że kawa w termosie już ostygła. Niektórzy spieszą się, bo od razu wracają do Polski, autokary czekają. Inni przeciwnie, rozkładają pod drzewami krzesełka, by odpocząć. - Nie ma się co śpieszyć, bez nas i tak nie pojadą - mówią. Jednak tym, którzy mieli dobre miejsca, blisko placu św. Piotra lub telebimów, zapewne nieprędko uda się opuścić Watykan. Z Rzymu Agata Kwiatkowska