Zaczynając swe wystąpienie Kania powiedział, że nie jest winny "hańbiącego zarzutu" udziału w związku zbrojnym. Kania, który szefem PZPR przestał być w październiku 1981 r., ma zarzut za to, że wiosną 1981 r. podpisał dokument pn. "Myśl przewodnia stanu wojennego". - Byłem przeciwny siłowemu rozwiązaniu w 1981 r. - powiedział Kania. W swym wystąpieniu Kania podkreślał, że przestał pełnić funkcję I sekretarza na dwa miesiące przed stanem wojennym, a zarzuca mu się udział w jego przygotowywaniu. - Nie wyznaczałem takiego celu jak stan wojenny - oświadczył. Dodał, że w tym procesie "przyszło mu zaś uosabiać zbrodniczy związek zbrojny, wprowadzenie stanu wojennego i likwidację Solidarności". - Słyszę w tym szyderczy chichot historii - dodał. Według Kani na całą jego rodzinę, w tym dorosłą wnuczkę, wpłynie "piętno nadane mu przez IPN". Związek zbrojny to - według podsądnego - "wirtualna konstrukcja". - Związek zbrojny nie mógł istnieć, bo jego członkami miałyby być osoby sprawujące najwyższe stanowiska w państwie, mające pełnię władzy; takie osoby nie mają potrzeby tworzenia innych struktur - dodał Kania. Według niego w aktach sprawy "nie ma śladów IPN by uzasadnić oskarżenie dowodami". Dodał, że "proces nie mógł przynieść prawdziwych dowodów na wsparcie fałszywego oskarżenia" i nie pojawiły się na nim zeznania świadków, którzy poparliby oskarżenie. Jego zdaniem "świadkowie oskarżenia stali się świadkami obrony". Kania zwrócił uwagę, że prokurator IPN nie przedstawił żadnego świadka ze strony NSZZ "Solidarnośc". W trwającym od września 2008 r. procesie Kania i b. szef MSW 86-letni Czesław Kiszczak odpowiadają za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (grozi za to do ośmiu lat więzienia). Od sierpnia 2011 r. proces toczył się już bez udziału głównego oskarżonego - b. szefa PZPR, b. premiera i b. szefa MON 88-letniego gen. Wojciecha Jaruzelskiego, którego sprawę z powodu złego zdrowia sąd wyłączył z tego postępowania i zawiesił. Prokurator IPN zażądał dla Kani i Kiszczaka kar po dwa lata więzienia w zawieszeniu. Wniósł też o umorzenie, z powodu przedawnienia, sprawy trzeciej oskarżonej, b. członkini Rady Państwa PRL 82-letniej Eugenii Kempary, oskarżonej o przekroczenie uprawnień. Obrońcy chcą uniewinnienia podsądnych. Kiszczak w ostatnim słowie wniósł o umorzenie swej sprawy.