Utrzymał on wyrok sądu I instancji, podzielając jego wniosek, że wypowiedzenie stosunku pracy temu wiceszefowi biura listów i skarg Kancelarii Sejmu bez zgody Rady Siedlec naruszyło prawo. Nie uwzględniono apelacji Kancelarii Sejmu, która powoływała się m.in. na argument, że urzędnik musi mieć nieskazitelny charakter. Po tym wyroku Kancelaria Sejmu musi utworzyć dla Piwońskiego miejsce pracy, bo jego funkcję zajmuje już ktoś inny. - Sprawę rozwiązać może dopiero ustawa dezubekizacyjna - mówi źródło z Kancelarii Sejmu. W kwietniu 2007 r. szef Kancelarii Sejmu zwolnił Piwońskiego. W ramach reorganizacji biura skarg i listów zlikwidowano wtedy stanowiska dwóch wicedyrektorów, w pracy pozostał tylko jeden z nich - ten z 14-letnim stażem pracy (Piwoński miał 2 lata stażu). Piwoński udał się wówczas na długotrwałe zwolnienie, wobec czego nie można mu było doręczyć wypowiedzenia. Według Kancelarii, brał on w czasie zwolnienia udział w sesjach rady miasta - o czym będzie zawiadomiony ZUS. Decyzję o zwolnieniu podjęto, mimo że Rada Siedlec nie wyraziła opinii co do zamiaru zwolnienia Piwońskiego z pracy (zwolnienie z pracy radnego jest możliwe tylko za zgodą danej rady - PAP). Kancelaria twierdziła, że rada dopuściła się tu bezczynności i nie wypowiedziała się w tej sprawie, wobec czego ewentualnej decyzji odmownej nie można było zaskarżyć. W tej sytuacji zdecydowano się na wypowiedzenie stosunku pracy. W lipcu stołeczny sąd rejonowy przywrócił Piwońskiego do pracy i zasądził mu wynagrodzenie od chwili zwolnienia. Uznano, że naruszono prawo, zwalniając go bez opinii rady miasta, a reorganizacja biura listów była tylko pozorna. W apelacji mec. Zofia Wąsowska żądała oddalenia pozwu, argumentując, że urzędnik musi mieć nieskazitelny charakter i nie wolno mu naruszać zasad współżycia społecznego - a tak było w tym przypadku. Uznała, że milczenie rady miasta co do opinii o zwolnienie radnego należy uznać za jej bezczynność - wobec czego można było podjąć decyzję o zwolnieniu. - Kancelaria znalazła się w sytuacji patowej - tłumaczyła sądowi. Zaprzeczyła, by reorganizacja biura była fikcyjna. Powiedziała, że Piwoński został przyjęty z przyczyn politycznych przez poprzednią ekipę kancelarii, a nie miał do tego kwalifikacji jako magister wychowania fizycznego. - On spędził kilkanaście lat w aparacie bezpieczeństwa, a nie dla wszystkich jest to przyjemne - dodała. Przedłożyła sądowi list do Kancelarii Sejmu prezesa Związku Sybiraków z Siedlec Zygmunta Goławskiego, według którego Piwoński - znany z "antyniepodległościowej działalności" - nie powinien być zatrudniony "na żadnym stanowisku w administracji państwowej". Reprezentująca powoda radca prawny Monika Piwońska (radny jest jej wujem) wnosiła o oddalenie apelacji. Argumentowała, że zwolniono go z przyczyn politycznych, bo jest "radnym określonego ugrupowania". Dodała, że brał on udział w sesjach rady, bo odbywają się 400 metrów od miejsca jego zamieszkania i tylko raz w miesiącu. - To oczernianie i wyciąganie brudów - tak skomentowała list Goławskiego. - Gdyby nie miał poparcia społecznego, nie byłby przez niemal 20 lat wybierany do rady - dodała. Uzasadniając wyrok SO sędzia Anna Telec powiedziała, że "niezależnie, czy się to komuś podoba, czy nie" rozwiązanie stosunku pracy z radnym wymaga zgody rady, o czym Kancelaria Sejmu wiedziała. Według sędzi, nie było bezczynności rady - jak twierdziła Kancelaria - lecz po prostu nie wydała ona zgody na zwolnienie. Sędzia dodała, że nikt nie postawił powodowi zarzutu złego wypełniania obowiązków, a argument braku wykształcenia może być tylko powodem nieprzyjęcia do pracy, a nie zwolnienia z niej. - Wyrok jest sprawiedliwy - skomentowała mec. Piwońska. - On nie jest sprawiedliwy - mówiła mec. Wąsowska. Nie wie ona jeszcze, czy złoży kasację do Sądu Najwyższego. - To zależy od szefa Kancelarii Sejmu - dodała.