Odpowiadając na pytanie związane z ułaskawieniem w 2015 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA, SN uznał ponadto, że zastosowanie prawa łaski przed prawomocnym wyrokiem nie wywołuje skutków procesowych. Mucha podkreślał na środowej konferencji prasowej, że zgodnie z art. 139 konstytucji, prawo łaski jest prerogatywą prezydenta. "Ta prerogatywa, zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym, nie podlega żadnej kontroli. Nie ulega także wątpliwości na gruncie tego przepisu, że pod pozorem nadzoru judykacyjnego Sąd Najwyższy nie może ingerować w sferę prerogatyw prezydenta RP" - powiedział prezydencki minister. "W naszym przekonaniu uchwała podjęta dzisiaj przez Sąd Najwyższy, nie ma należytej podstawy prawnej, nie może ona być podstawą ingerencji przez władzę sądowniczą, przez Sąd Najwyższy w ten zakres, który jest przypisany, co podkreślamy, jako bezpośrednia prerogatywa, głowy państwa" - powiedział Mucha. "Pilna i konieczna jest zmiana konstytucji" Wszystkie działania ws. Kamińskiego i innych ułaskawionych były na podstawie bezpośredniego stosowania konstytucji zgodnie z obowiązującym prawem - zaznaczył Mucha. "Nie ma żadnych wątpliwości, że w zakresie prawa łaski mieści się także kompetencja pana prezydenta do dokonywania także prawa łaski poprzez akt abolicji indywidualnej. I wszystkie działania, które zostały podjęte ws. pana ministra Mariusza Kamińskiego, a także innych osób ułaskawionych, były podjęte na podstawie bezpośrednio stosowania konstytucji zgodnie z obowiązującym prawem i ta sprawa nie budziła żadnych naszych wątpliwości" - powiedział Mucha na środowej konferencji prasowej. Sąd Najwyższy odpowiadając na pytanie prawne z ułaskawieniem w 2015 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA, uznał, że prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych oraz że zastosowanie prawa łaski przed prawomocnym wyrokiem nie wywołuje skutków procesowych. Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński ocenił z kolei, że sprawa, którą Sąd Najwyższy rozpatrywał, pokazuje jak "pilna i konieczna jest zmiana konstytucji". "I myślę, że ta sprawa pokazuje, że Polska potrzebuje konstytucji, która będzie na tyle precyzyjna, żeby do interpretacji jej jednego zdania nie będzie potrzeba pracy kilku sędziów przez kilka miesięcy" - powiedział Łapiński. "Polska potrzebuje konstytucji, która będzie na tyle precyzyjna, że do interpretacji jednego jej zdania nie będzie potrzeba odwoływania się do konstytucji marcowej sprzed 96 lat. I myślę, że Polska potrzebuje demokracji, a nie sędziokracji" - dodał rzecznik prezydenta. Działanie SN "nie mieści się w prawie - Jesteśmy przekonani, że akt ułaskawienia ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego przez prezydenta Andrzeja Dudę jest skuteczny i jest cały czas w mocy - zaznaczył Mucha. Sąd Najwyższy nie ma uprawnienia do badania aktów urzędowych głowy państwa - dodał. Mucha pytany, czy minister-koordynator służb specjalnych jest "osobą ułaskawioną" odparł: "Oczywiście, że jest osobą ułaskawioną". "My się odwołujemy także do kwestii wprost sformułowania art. 139 konstytucji i pan prezydent mógł zastosować prawo łaski" - podkreślił minister. "Nawet zresztą stanowi o tym też bezpośrednio wykładnia konstytucji i treść postanowień konstytucji; jeśli analizujemy, to nie ulega wątpliwości, że także w przypadku nieprawomocnego wyroku akt łaski mógł być w tym przypadku zastosowany. Skutkiem tego aktu łaski powinno być zakończenie tego postępowania karnego" - dodał prezydencki minister. Według niego Sąd Najwyższy "nie ma uprawnienia do tego, żeby badać akty urzędowe głowy państwa". W związku z czym, dodał, "nie ulega wątpliwości", że działanie SN "nie mieści się w prawie". "Jesteśmy przekonani, że prezydent podjął decyzję zgodnie z treścią konstytucji i ten akt ułaskawienia poprzez abolicję indywidualną jest skuteczny i jest cały czas w mocy" - podkreślił Mucha. "Prerogatywa prezydenta nie podlega żadnej kontroli" Na pytanie, czy nie ma problemu, żeby Mariusz Kamiński pełnił dalej funkcję koordynatora ds. służb specjalnych Mucha odpowiedział: "Oczywiście, że nie ma żadnych przeszkód, żeby minister Mariusz Kamiński pełnił swoją funkcję i żadne tutaj przeszkody prawne nie zachodzą". "Podkreślam to, co chcieliśmy bardzo wyraźnie powiedzieć, że nie można pod pozorem nadzoru judykacyjnego dopuszczać do tego rodzaju sytuacji, że Sąd Najwyższy dokonując wykładni konsytuacji będzie ingerował w sferę, która jest prerogatywa prezydenta. Prerogatywa prezydenta nie podlega żadnej kontroli. Jest osobistym uprawnieniem prezydenta, co którego on decyduje, czy korzysta, czy nie korzysta i w jakim zakresie" - zaznaczył Mucha. Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński zwrócił uwagę na wypowiedź rzecznika Sądu Najwyższego, który - jak stwierdził Łapiński - określił uchwałę sądu, jako "odważną". "W naszym przekonaniu uchwały Sądu Najwyższego muszą być zgodne z prawem i czynione w granicach prawa. Kryterium nie jest odwaga, czy brak odwagi" - powiedział Łapiński. "Taka wypowiedź budzi nasze zdziwienie" - dodał. "Ten akt jest skuteczny" Odpowiadając na pytanie związane z ułaskawieniem w 2015 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA, Sąd Najwyższy uznał też, że zastosowanie prawa łaski przed prawomocnym wyrokiem nie wywołuje skutków procesowych. W środę na konferencji prasowej minister Paweł Mucha oraz rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński byli pytani, czy Kancelaria będzie wszczynała kroki prawne po decyzji Sądu Najwyższego. "Ten akt jest skuteczny, został podjęty zgodnie z przepisami konstytucji" - oświadczył Mucha. "Pan prezydent, oczywiście, nie zmienił zdania i cały czas to, co się wydarzyło poprzez zastosowanie prawa łaski, w naszym przekonaniu ma moc prawną. Nie widzimy podstawy do ingerencji. Nikt nie ma tego rodzaju kompetencji, żeby ingerować w zastosowanie prawa łaski przez prezydenta" - dodał minister. Krzysztof Łapiński pytany był także o ocenę agresji w Sądzie Najwyższym, gdzie kilkanaście osób zaczęło wznosić okrzyki, doszło też do szamotaniny. W reakcji przewodniczący składu SN Jarosław Matras wezwał do niezakłócania porządku, a z braku reakcji polecił policjantom usunąć z sali osoby zakłócające porządek. Policja przystąpiła do wyprowadzenia tych osób, niektóre z nich zwracały się obelżywie do funkcjonariuszy. "To jest oczywiste, że nie można łamać prawa, nie można zakłócać posiedzeń sądu" - ocenił Łapiński. "Służby porządkowe są od tego, żeby na takie akty reagować" - dodał. Rzecznik prezydenta zaznaczył, że takich wydarzeń nikt nie pochwala.