Po zdarzeniu w policyjnym systemie nie było informacji, aby sztab kandydata na prezydenta został ukarany za nielegalny wjazd i postój na Rynku. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach. We wtorek (1 września) rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie Piotr Szpiech poinformował, że kierowca kampera otrzymał mandat w wysokości 100 zł oraz 5 punktów karnych. Rzecznik dopytywany o to, czy to sztab Hołowni zapłaci mandat, podkreślił, że to prowadzący pojazd został ukarany za niestosowanie się do art. 92 kodeksu wykroczeń ("Kto nie stosuje się do znaku lub sygnału drogowego albo do sygnału lub polecenia osoby uprawnionej do kierowania ruchem lub do kontroli ruchu drogowego, podlega karze grzywny albo karze nagany"). W czerwcu nielegalny wjazd kampera sztabu Hołowni na Rynek Główny potwierdzali urzędnicy, m.in. rzecznik urzędu miasta Dariusz Nowak i rzecznik Zarządu Dróg Miasta Krakowa Michał Pyclik. Zwracali oni uwagę, że wjazdówka, którą posłużył się sztab Hołowni, nie upoważniała do wjazdu na płytę Rynku i nie była wydana na cele kampanii wyborczej. Po poruszeniu wywołanym wjazdem kampera wyborczego na Rynek Główny przedstawiciele sztabu Hołowni twierdzili, że nie złamali prawa. "Nie wjechaliśmy na płytę rynku - droga dookoła rynku nie jest płytą. Współpracowaliśmy przy tym z policją" - pisała na Twitterze Olga Adamkiewicz, szefowa kampanii Hołowni. Z kolei Michał Kobosko, pełnomocnik wyborczy sztabu, napisał: "Informacja dla wszystkich prawicowych i lewicowych śledczych: dzisiejszy przejazd kampera SH w rejonie Rynku w Krakowie odbył się w pełni legalnie, za zgodą i w asyście Policji". W kamperze miało nie być kandydata na prezydenta. Aby wjechać na Rynek Główny w Krakowie trzeba uzyskać specjalne pozwolenie od Zarządu Dróg Miasta Krakowa.