Żołnierze mieli pojawić się na ulicach niektórych miast w pierwszej połowie października, ale pojawią się po wyborach. Będą odpowiadać na pytania, jak jest w wojsku; informować, jak zostać zawodowym szeregowym, podoficerem lub oficerem i zachęcać do wstąpienia do armii. Zachęty to - oprócz samej służby dla tych, którzy jej pragną - kursy językowe i zawodowe, możliwość kontynuacji kształcenia - szeregowy zawodowy może na koszt wojska zrobić maturę, oficer - skończyć studia. Potencjalni żołnierze będą mogli przedstawić swoje preferencje - np. dotyczące miejsca służby. Stoiska informacyjne mają pojawić się niebawem na głównych placach i rynkach miast regionów, gdzie wojsko liczy na pozyskanie ochotników. Rozmieszczając stoiska MON kieruje się danymi socjologicznymi i ekonomicznymi - staną one tam, gdzie bezrobocie jest wysokie, a przeciętne wynagrodzenie niskie, np. we wschodniej części kraju. Nie będzie ich np. w Warszawie, gdzie chętnych od lat jest niewielu. Jeśli eksperyment się powiedzie, w przyszłości do służby w wojsku będą zachęcać także marynarze i żołnierze sił powietrznych. W punktach informacyjnych będą umundurowani żołnierze, niewykluczone, że z bronią strzelecką, wzrok mają też przyciągać wojskowe pojazdy. MON jest w stanie przyjąć 2 tys. zawodowych szeregowych, którymi mogą zostać żołnierze po służbie zasadniczej. Tegoroczny nabór do szkół oficerskich jest zakończony, punkty mogą jednak udzielać informacji na przyszłość. Do szkół oficerskich armia chętnie przyjęłaby lekarzy, prawników i psychologów.