W nocy z wtorku na środę MSZ poinformowało, że Polska zaprasza misję OBWE na październikowe wybory parlamentarne. Szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga powiedziała, że "jest porozumienie", w wyniku którego, "zaprosiła misję OBWE na warunkach uzgodnionych przez OBWE i MSZ do obserwowania wyborów w Polsce". Premier Jarosław Kaczyński wyjaśnił w środę, że Polska zgodziła się ostatecznie na udział obserwatorów OBWE w wyborach, bo OBWE wycofało poprzednią notę w tej sprawie i zwróciło się o przyjęcie misji "we właściwej formie". Lepiej późno niż wcale - w ten sposób Waldemar Pawlak (PSL) ocenił decyzję MSZ. Również w ocenie Bronisława Komorowskiego (PO), decyzja o zaproszeniu obserwatorów jest "słuszna, ale zdecydowanie spóźniona". Zdaniem Mateusza Piskorskiego (Samoobrona), decyzja o zaproszeniu misji OBWE do Polski na wybory, była spowodowana naciskami międzynarodowej opinii publicznej. Z decyzji MSZ cieszy się Paweł Zalewski (PiS). Jak mówił, "dobrze się stało, że wycofano się z poprzedniej decyzji i dobrze, że OBWE stanęła na wysokości zadania i nie dała się wmanipulować w kampanię wyborczą w Polsce". Zadowolony jest także szef SLD Wojciech Olejniczak, który ocenił jednocześnie, że pierwotna odmowa zgody na przyjazd obserwatorów "skompromitowała" szefową MSZ. Premier Jarosław Kaczyński mówił w radiowych Sygnałach Dnia, że podstawowy spór w tej kampanii wyborczej toczy się między III i IV RP. Jak dodał, dla PiS najważniejsze jest zwycięstwo umożliwiające powołanie rządu jednopartyjnego. Zapowiedział jednak, że aby naprawiać kraj i zmieniać konstytucję, PiS będzie dążyć do rozszerzenia koalicji, aby móc zmieniać konstytucję. J.Kaczyński odwiedził też w środę Łapy w woj. podlaskim. Przywołując popularny w ostatnich dniach tekst "schowaj babci dowód", powiedział, że ci, którzy szerzą tego rodzaju żarty, podnoszą rękę na naród polski. - Drwią sobie z naszego narodu, kpią z jego tradycji, drwią z tego co jest w nim tak naprawdę najlepsze. Drwią, bo nas nie lubią, a często nawet nienawidzą, bo chcieliby, żeby rządzili tacy sami jak oni - podkreślił. Według premiera, podczas gdy PiS jest partią zwykłych Polaków, to polityczni oponenci tego ugrupowania zwykłych Polaków "obrażają i lekceważą". - My chcemy w Polsce prawa i sprawiedliwości - deklarował. Jak mówił, PiS nie jest elitą, nie jest "w salonie" i nie chce być. Premier przekonywał, że jego rząd to władza, która reprezentuje "większość Polaków, zwykłych Polaków". Zanim premier rozpoczął wystąpienie, poprosił zebranych o uczczenie minutą ciszy pamięci funkcjonariusza BOR, który zginął w środowym zamachu w Iraku. Liderzy koalicji Lewica i Demokraci (SLD+SdPl+PD+UP) wraz z Aleksandrem Kwaśniewskim zamierzają odwiedzić w kampanii wyborczej każde województwo. Szef SLD Wojciech Olejniczak zaprezentował kandydatów LiD na posłów, którzy nie startują z czołowych miejsc list koalicji, ale z ostatnich. Chodzi m.in. o Piotra Gadzinowskiego (Warszawa), Bronisława Cieślaka (Kraków), Sławomira Jeneralskiego (Bydgoszcz) i Alicję Murynowicz (Łódź). Kandydaci z ostatnich pozycji założyli "Klub Ostatnich Miejsc", w skrócie KOM. Jego celem - jak wyjaśnił Gadzinowski - jest promowanie "świadomego wyboru". Poinformował, że do KOM należy m.in. poseł PO Jarosław Wałęsa startujący z ostatniego miejsca list Platformy w Gdańsku. Olejniczak powiedział też, że LiD nie rozmawia z PO o utworzeniu koalicji rządowej po wyborach. Wykluczył natomiast powstanie koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. - Nie rozmawiamy dzisiaj o koalicji - powiedział Olejniczak, komentując sondaż GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej", z którego wynika, że 27 proc. Polaków chciałoby koalicji PO-LiD (za koalicją PO-PiS opowiedziało się 18 proc.) Lider Samoobrony Andrzeja Leppera i lider łódzkiej listy tej partii do Sejmu, b. premier Leszek Miller przedstawili wspólnie propozycje uproszczenie systemu podatkowego. Są to m.in. ujednolicenie stawek CIT i VAT do 19 proc. oraz likwidacja formularza PIT. Miller proponuje likwidację obecnej formy PIT, jako - jego zdaniem - niepotrzebnego obciążenia biurokratycznego znacznej części podatników. Miałby on zostać zastąpiony podatkiem płaconym przez pracodawcę. Również lider LPR Roman Giertych zapowiedział na konwencji wyborczej Ligi w Łodzi zniesienie podatku PIT dla przedsiębiorców, zniesienie podatku od dochodów emerytów i rencistów, rozszerzenie ulgi prorodzinnej oraz zamianę obowiązkowej składki pracowniczej do OFE. PSL przedstawiło propozycje w sprawie polityki społecznej. Są to m.in: podniesienie najniższych rent i emerytur, utrzymanie realnej siły nabywczej płacy w budżetówce i wsparcie rodzin o niskich dochodach, poprzez system stypendialny w szkołach. LPR zaprezentowało w środę nowy spot wyborczy, poświęcony podatkom. Według szefa UPR Wojciecha Popieli, który kandyduje z list LPR w Warszawie, jest to odpowiedź Ligi na słabe - jej zdaniem - propozycje gospodarcze PiS i PO. Bohaterem spotu jest właściciel firmy. Jak mówi w reklamówce, "od rządu oczekuję tylko jednego - żeby nie przeszkadzał". - Aż 3/4 wynagrodzenia zżera ZUS i podatki. Te pieniądze wolałbym dać pracownikom - deklaruje. Polska Partia Pracy w programie wyborczym domaga się m.in podniesienia płacy minimalnej do 2300 zł, skrócenia tygodnia pracy z 40 do 35 godzin. "Dość wyzysku - ludzie pracy razem" - to hasło wyborcze Polskiej Partii Pracy.