Liderzy Zjednoczonej Prawicy odnieśli się w środę na wspólnej konferencji prasowej do kwestii wyborów prezydenckich. Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że niektórzy chcą dziś odrzucić rozwiązania konstytucyjne w sprawie terminu wyborów, a - jego zdaniem - ostatnim możliwym terminem przeprowadzenia wyborów jest 28 czerwca. "Nie ma żadnej możliwości przeprowadzenia kolejnych zmian" - mówił. Kamiński podkreślił, że jeszcze niedawno liderzy Prawa i Sprawiedliwości mówili, że żadnych legalnych wyborów po 23 maja nie da się przeprowadzić. "Więc dopóki pan Jarosław Kaczyński nie wytłumaczy, skąd zaszła zmiana w stosunku Prawa i Sprawiedliwości do konstytucji, to trudno mi ustosunkowywać się do jego dzisiejszego stanowiska" - podkreślił wicemarszałek Senatu. Kamiński zwrócił uwagę, że do 10 maja Prawo i Sprawiedliwość uważało, że wybory muszą się odbyć do 23 maja, bo innej konstytucyjnej możliwości nie ma. "I ta argumentacja bez przerwy towarzyszyła PiS w rozmowach o wyborach majowych. PiS twierdziło, że innej możliwości, niż wybory do 23 maja nie ma. Opozycja zgadzała się z tym stwierdzeniem i mówiła, że w związku z tym należy ogłosić stan klęski żywiołowej, co pozwoliłoby przesunąć legalnie termin wyborów" - podkreślił wicemarszałek Senatu. Jak dodał, "PiS nie chciało tego zrobić". "W związku z tym znalazło się w sytuacji w której to Jarosław Kaczyński musi powiedzieć Polakom, co się zmieniło w Konstytucji Rzeczpospolitej, że przed 10 maja uważał, że wyborów po 23 maja nie można zrobić, a teraz uważa, że jedyny konstytucyjny termin to 28 czerwca" - zaznaczył Kamiński. Senator odniósł się też do zgłoszonej przez niego i wicemarszałek Senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej (Lewica) poprawki zakładającej, że ustawa ws. wyborów prezydenckich wejdzie w życie 6 sierpnia 2020 r. "Zgłosiliśmy taką poprawkę, dlatego, że naszym zdaniem wybory można będzie rozpisać dopiero wtedy, kiedy prezydent opróżni swój urząd wskutek wygaśnięcia kadencji" - powiedział Kamiński.