Wniosek o przełożenie przesłuchania Kamińskiego złożył poseł PO Robert Węgrzyn. - Kiedy podejmowaliśmy decyzję o zaproszeniu Kamińskiego na posiedzenie komisji nie mieliśmy kompleksowej wiedzy, pojawiły się nowe okoliczności - argumentował Węgrzyn. Podkreślił, że chodzi m.in. o uzasadnienie zarzutów, jakie prokuratura w Rzeszowie przedstawiła Kamińskiemu. Wniosek poparli posłowie PO i PSL. Przeciw była dwójka posłów PiS. Kamiński rozczarowany Kamiński powiedział dziennikarzom, że jest bardzo rozczarowany decyzją komisji o przełożeniu jego przesłuchania. Zapewnił jednocześnie, że jest gotów stawić się przed komisją śledczą w każdej chwili. - Zdaję sobie sprawę z tego i nie mam złudzeń, że tak naprawdę raport końcowy z prac komisji śledczej powstał, zanim jeszcze po raz pierwszy ta komisji się spotkała - powiedział Kamiński dziennikarzom, komentując przełożenie - na wniosek PO - jego przesłuchania. Zapewnił, że stawi się w każdej chwili przed komisją śledczą. Zwrócił uwagę, że zeznając przed komisją, może przedstawić swoje stanowisko opinii publicznej. - Zależy mi, żeby stawać przed opinią publiczną i przekazać jej jak najwięcej prawdziwych informacji o wydarzeniach, w których brałem udział. Jest mi przykro, że dzisiaj nie będę mógł przekazać bardzo wielu ciekawych i istotnych informacji - zaznaczył Kamiński. Pytany, czy uważa, że przełożenie przesłuchania wynika z tego, że któryś z członków komisji boi się informacji, jakie może ujawnić, Kamiński powiedział: "Nie, ja tego tak nie interpretuję. Ale moim zdaniem ta komisja nie szuka prawdy, jest to miejsce dosyć brutalnej areny walki politycznej i nie o prawdę tu chodzi, a o jej przegłosowanie". Czuma zostaje Komisja na początku posiedzenia nie zgodziła się na wyłączenie Andrzeja Czumy (PO) ze swego składu. Wniosek o wykluczenie Czumy - który jest szefem komisji - złożyła Marzena Wróbel (PiS). Przeciwko temu wnioskowi głosowało 3 posłów, poparło go 2 posłów, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wróbel argumentowała, że Czuma nie może uczestniczyć w zaplanowanym na dziś przesłuchaniu byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego ze względu na to, że był prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości w czasie, gdy rzeszowska prokuratura przedstawiła Kamińskiemu zarzuty dotyczące afery gruntowej. Kamiński w październiku usłyszał zarzuty nadużycia uprawnień, kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA dotyczącymi wręczenia łapówki osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa i funkcjonariuszom publicznym oraz kierowania podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy w oparciu o te dokumenty. Kamiński nie przyznał się do zarzucanych mu czynów; wielokrotnie podkreślał, że wszystkie działania Biura były legalne. Finał akcji CBA związanej z aferą gruntową nastąpił w lipcu 2007 roku. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa oferowało za łapówkę przekwalifikowanie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane. Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Na skutek przecieku akcja została przerwana. Mężczyzn skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany. Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.