- Parulski działa na szkodę prokuratury, ale obawiam się, że Seremet może pozostać osamotniony - dodaje. Konrad Piasecki: Wiceprzewodniczący Prawa i Sprawiedliwości, były szef CBA Mariusz Kamiński, dzień dobry. Mariusz Kamiński: - Dzień dobry, witam. Nagle i bardzo mocno pokochaliście prokuratora generalnego, bo wrogowi naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi? - Nie, panie redaktorze. To nie tak, to jest czysto merytoryczna ocena tego, co się dzieje w prokuraturze. I dlatego w tej sprawie, akurat w tym wypadku prokurator Seremet ma pełną rację. Ale ten afekt do Seremeta jest za całokształt, czy tylko za wojnę z Parulskim? - To nie jest kwestia wojny z Parulskim, to jest kwestia sytuacji w kierownictwie prokuratury. Nie można tolerować takiej sytuacji, kiedy zastępca i to jeszcze wojskowy publicznie, można powiedzieć, wręcz poniża swojego przełożonego. To jest sprzeczne z wszelkimi standardami. Ale, czy to oznacza, że też zmieniacie ocenę generalną Andrzeja Seremeta? - Nie. Do tej pory byliście fatalnego zdania na jego temat. - Ja jestem osobą, która wielokrotnie krytycznie wypowiadała się na temat sposoby wykonywania funkcji prokuratora generalnego przez Andrzeja Seremeta. Mówił pan, że nęka opozycję, że nie daje sobie rady, że świadomie działa na szkodę śledztwa smoleńskiego, że się kompromituje, że ukrywa ważne śledztwa. Rozumiem, że to wszystko jest aktualne? - Ja nigdy nie mówiłem, że prokurator Seremet nęka opozycję... ...że prokuratura nęka opozycję, pod jego kierownictwem. - Oczywiście, są takie sytuacje. Natomiast miałem krytyczny stosunek wobec sposobu, w jaki wykonuje nadzór nad śledztwami, jakie prowadzi prokuratura w kraju. Śledztwami, które nie są wygodne dla obozu władzy. Nie zmieniam tego zdania. Czyli Seremet zły prokurator, ale jak walczy z Parulskim, to lepszy. - Nie, nie chcę tak upraszczać sprawy. Uważam, że można w sposób bardziej zdecydowany prowadzić działania w prokuraturze, tak, żeby rzeczywiście ta prokuratura w sposób skuteczny walczyła z nadużyciami w obrębie władzy. Podstawowa sprawa polega na tym, że Platforma przeprowadziła reformę prokuratury, oddzielając funkcję prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości, ale tak naprawdę mamy tu do czynienia z pewną fasadą. Prokurator generalny nie jest prokuratorem niezależnym, w sensie faktycznym... ...to może w takim razie zmienić Konstytucję i faktycznie go uniezależnić? - Przede wszystkim, aby iść w tym kierunku, to należałoby zmienić ustawę. Ta ustawa jest kolejnym bublem prawnym, przygotowanym przez ekipę rządową. Czy wierzy pan w to, że w tym starciu, wojnie, potyczce z generałem Parulskim, Seremet wygra? - Mam nadzieję, że tak będzie. Ma pan nadzieję, że minister obrony narodowej i prezydent podpiszą się pod jego wnioskiem o odwołanie Parulskiego? - Po wypowiedziach Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego z dnia wczorajszego mam wątpliwości w tej sprawie. Być może prokurator Seremet zostanie osamotniony. Ale to bardzo źle dla prokuratury, bardzo źle, naprawdę. To jest kwestia autorytetu instytucji. Żaden z nich nie powiedział, że Parulskiego nie należy odwoływać. Prezydent powiedział tylko, że z przykrością przyjmuje informację o złożeniu wniosku. - Język polityków. Widać, że ten wniosek prokuratora Seremeta szybko nie będzie rozpatrzony i nie wiadomo, czy w ogóle będzie rozpatrzony pozytywnie. Uważa pan, że prezydent ma powody, żeby bronić generała? - Uważam, że takich powodów nie ma i jest to działanie ze szkodą dla autorytetu prokuratury. Nie chodzi mi o autorytet osobisty Andrzeja Seremeta, ale o autorytet instytucji państwowej. Nie można tolerować sytuacji głębokiego kryzysu i konfliktu w kierownictwie. Skoro nie ma powodów, żeby go bronić, to bronić go pewnie nie będzie i podpisze się pod wnioskiem? - Są powody pozamerytoryczne, powody polityczne. Jakie? - Bronisław Komorowski od lat jest związany z lobby wojskowym. Dla mnie symboliczne jest to, że jako jedyny poseł Platformy głosował nawet przeciwko rozwiązaniu WSI. Jest bardzo silnie związany z wojskowymi i wydaje się, że to lobby wojskowe jest niezwykle wpływowe. Myśli pan, że miłość do wojskowych rozciąga się też na Parulskiego? Z tego tak by wynikało. Czy CBA było na tropie którejś z tych spraw, o których mówił pułkownik Przybył przed swoim postrzeleniem? Czy były takie sprawy w wojsku, które są gdzieś ukrywane i które nie mogą wyjść na światło dzienne? - Była sprawa, którą prowadziliśmy razem z Prokuraturą Wojskową w Poznaniu. Kilka lat temu kilkanaście osób zatrzymaliśmy. Ale ta sprawa jest już zakończona? A były jakieś inne, których rozwoju pan nie widzi? - Sądzę, że wypowiedzi pułkownika Przybyła były niestety, mówiąc wprost, trochę mitomańskie. Mówienie, że ktoś wydał wyrok na niego, że milion złotych jest za jego głowę - to nie buduje powagi i autorytetu osoby, która takie rzeczy publicznie głosi. Teraz dwa zdania o nowych stenogramach. Po nich Prawo i Sprawiedliwość zażądało przeprosin od premiera i od prokuratury dla wdowy po generale Błasiku. Za co miałaby przepraszać prokuratura? Za co miałby przepraszać premier? - Zrobiono ogromną krzywdę generałowi Błasikowi i jego dobrej pamięci. Wydaje się, że należałoby tę sprawę załatwić tak, aby honor generała Błasika został odbudowany. Ale jeśli już, to powinna przepraszać pani Anodina, MAK, może władze Rosji. Dlaczego premier, dlaczego polscy prokuratorzy? - Również w komisji rządowej ministra Millera te słowa zostały przypisane generałowi Błasikowi. Pośrednio, można było odnieść wrażenie, że była ta presja, że generał Błasik wywierał presję, będąc w kokpicie. W raporcie Millera nic na ten temat nie ma. - Pośrednio tak. Tak to można odczytywać. Pisze się, że presji bezpośredniej nie ma. - Przypisano niesłusznie, niewłaściwie głos generała Błasika i wypowiedzi, które z jego ust nie padły. Jerzy Miller dziś w gazecie nie zmienia zdania. Wręcz sugeruje, że mogło być dwóch generałów w kokpicie i to jest wyjaśnienie kilku zagadek dotyczących tych stenogramów. - Dziwię się, że pan minister Miller twierdzi coś takiego, skoro nie znajduje to oparcia w materiale ostatnio upublicznionym przez ekspertów krakowskich. Panie pośle, a czy sąd, że to nie uderzenie w brzozę było bezpośrednią przyczyną katastrofy, jest w PiS powszechnie obowiązującym? - To nie jest kwestia powszechnie w PiS obowiązującego poglądu. W PiS, w naszym środowisku, przede wszystkim jest ogromne rozgoryczenie, ogromny ból z powodu tego, w jaki sposób to śledztwo jest prowadzone. Za tym bólem idą najróżniejsze teorie, tworzone przez Antoniego Macierewicza i jego komisję. Ostatnio jest teoria, że tuż przed katastrofą samolot był na 500 metrach, nie w jaki sposób w takim razie spadł. - Panie redaktorze, powiem w ten sposób. Jeżeli wczoraj na komisji sprawiedliwości prokurator Seremet, który właśnie wrócił z Moskwy, przekazał nam radosną informację, że prawdopodobnie pod koniec stycznia zostanie zbudowana wiata nad wrakiem samolotu, to my mamy do czynienia z pewną skalą nieprzyzwoitości, z pewnym sposobem prowadzenia śledztwa w sposób tak ostentacyjnie lekceważącym dla prawdy, dla rzetelności, że musimy badać każdy szczegół, gdyż brak jest zaufania do sposobu prowadzenia tego śledztwa. Pan osobiście daje wiarę teoriom o wybuchu? - Ja nie mogę mówić, że daję wiarę, czy nie daję wiary. Ja niczego nie wykluczam. Niestety nie ma zaufania od samego początku do sposobu, w jaki sposób to śledztwo było prowadzone. Forum: Polska nie ma szczęścia do prezydentów?