- To nieprawdziwa informacja, prezydent nie dostawał żadnej listy tajnych agentów - podkreślił Kamiński w rozmowie z dziennikarzami. Jak zaznaczył, "nic takiego nie miało miejsca". - Rozmawiałem w tej sprawie z prezydentem, to jest nieprawdziwa informacja - dodał minister. "Gazeta Wyborcza" i Radio ZET poinformowały, że w 2006 r. ABW przekazała ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu listę nazwisk tajnych współpracowników UOP z początku lat 90. Według mediów lista, która liczyła ok. 20 nazwisk, miała klauzulę "ściśle tajne", zaś oprócz J. Kaczyńskiego dostali ją też prezydent Lech Kaczyński i i koordynator służb specjalnych w rządzie PiS Zbigniew Wassermann. Według informacji medialnych prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Z kolei radio RMF FM podał, że prokuratura bada, czy prezydent mógł być źródłem przecieku w aferze gruntowej. Dzisiaj napisał o tym "Dziennik". Media informują o spotkaniu na przełomie czerwca i lipca 2007 r. - na klika dni przed akcją CBA w resorcie rolnictwa - w którym uczestniczyć mieli prezydent Kaczyński, biznesmen Ryszard Krazue i prawnik Adam Jedliński. Prokuratura ma - według mediów - sprawdzać, czy to podczas tego spotkania nie wypłynęła informacja dotycząca akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Także tym doniesieniom medialnym stanowczo zaprzeczył minister Kamiński. - W oczywisty sposób prezydent nie był źródłem żadnego przecieku - podkreślił. Jego zdaniem, cała sprawa jest jedynie humbugiem.