Premier oświadczył też, że nie był źródłem przecieku o działaniach CBA w sprawie tzw. afery hazardowej. Nie wykluczył tego w swoich zeznaniach przed komisją były szef CBA Mariusz Kamiński. Tusk przekonywał, że to opublikowanie w październiku w mediach stenogramów z przeprowadzonych przez CBA podsłuchów rozmów Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego z biznesmenami branży hazardowej "rozbiło" sprawę, nad którą pracuje komisja. Jak zaznaczył, politycy usiłują wykorzystać przeciwko niemu i jego rządowi "teorię przecieku". - Nie trzeba tej teorii formułować. Tak, przeciek w tej sprawie miał miejsce. Cała Polska czytała materiały z podsłuchów w jednym z głównych polskich dzienników. Możemy udawać, bo tak jest wygodniej, (...) tak poprawnie jest, że nie wiemy, kto jest autorem prawdziwego przecieku. Państwo dobrze wiecie, gdzie był przeciek, kto ten przeciek spowodował i dlaczego cala Polska ten przeciek czytała - powiedział. Nie sprecyzował jednak, o kogo chodzi. "Sprawa hazardowa" W pierwszej części czwartkowego przesłuchania przed komisją śledczą, premier stwierdził, że nie przeszkadza mu sformułowanie "afera hazardowa". Jak dodał, rezygnacje Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego z funkcji w partii i rządzie, świadczą o tym, że "mamy do czynienia ze sprawą hazardową". Jednocześnie premier powiedział, że przekazana mu w sierpniu 2009 r. analiza CBA na temat przebiegu prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej nie była dla niego dokumentem wiarygodnym. Tusk stwierdził, że od szefa CBA otrzymał informację o charakterze niestandardowym, bo analiza zawierała bulwersujące fragmenty, z których mogło wynikać, że Drzewiecki i Chlebowski angażowali się w prace nad nowelą ustawy hazardowej w sposób co najmniej dwuznaczny. - Z tej analizy, z tego materiału wynikało jednoznacznie, że jest to sposób naganny i budzący wątpliwości - podkreślił szef rządu. Analiza Kamińskiego "niewiarygodna" Szef rządu zaznaczył, że to, co Kamiński przedstawił mu jako kompromitujące Zbigniewa Chlebowskiego rozmowy o ustawie hazardowej, później okazały się rozmowami na inny temat. Chodzi o słynny już fragment podsłuchu z rozmowy biznesmena z branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka z Chlebowskim, w którym padają słowa "na 90 proc. Rysiu załatwimy". Jak się okazało, wypowiedź ta nie dotyczyła prac nad projektem nowelizacji ustawy hazardowej, a sprawy przedłużenia pozwolenia na działalność jednej firmy hazardowej Sobiesiaka. - Dlaczego o tym mówię? Jeśli mnie pan pyta, czy dla mnie ten dokument, ta analiza była wiarygodna - odpowiadam: nie. Między innymi dlatego, że zwrócono moją uwagę, pan minister (Jacek) Cichocki zwrócił uwagę, że jest dość oryginalnie skomponowana - to znaczy jest opis interpretacyjny i wybrane fragmenty podsłuchów. Więc był to w tym sensie materiał osobliwy - powiedział szef rządu. Nie ma przestępstwa, są "złe zdarzenia" Premier oświadczył jednocześnie, że Kamiński powiedział mu na spotkaniu 14 sierpnia, że "w tej sprawie nie ma materiałów, które upoważniałyby go do doniesienia do prokuratury". - Więc nie informuje mnie o popełnieniu przestępstwa, tylko informuje mnie o złych zdarzeniach - relacjonował Tusk. Dodał, że gdyby w przekazanym mu przez CBA materiale były informacje wskazujące na działania przestępcze, to zawiadomienie do prokuratury powinien złożyć ówczesny szef tej służby. - Na podstawie tego materiału w żadnym wypadku ja nie mógłbym sformułować doniesienia do prokuratury; tym bardziej, że na podstawie dużo szerszego materiału jakim dysponowało CBA - bo przecież nie analizy, tylko rocznego materiału z podsłuchów etc. - także pan Mariusz Kamiński, o czym świadczą fakty (...), w lipcu, w czerwcu, pod koniec 2008 r., 14 sierpnia (2009r. - red.) ani 20 sierpnia nie poszedł z tym do prokuratury - argumentował szef rządu. - Jednoznacznie - i było to także potwierdzone moimi i ministra Cichockiego dociekaniami, czy pytaniami do niego (Kamińskiego) - powiedział, że pokazuje mi to, bo oczekuje, żebym ja podjął działania, bo jego działania na tym etapie właściwie się wyczerpują i że nie składa doniesienia do prokuratury, bo nie ma powodów czy znamion przestępstwa takich, które umożliwiłyby mu tę normalną, rutynową drogę - relacjonował premier spotkanie z Kamińskim (14 sierpnia), w którym uczestniczył także sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki. Dodał, że Cichocki, odprowadzając Kamińskiego po spotkaniu, dopytywał go jeszcze - co też Cichocki "szybko przekazał" premierowi - "czy to oznacza, że mamy do czynienia z przestępstwem i co w związku z tym CBA ma zamiar zrobić". Jak mówił premier, Kamiński powtórzył Cichockiemu to, co mówił wcześniej na spotkaniu, że będzie wprawdzie prowadzona jeszcze przez CBA analiza prawno-karna, ale na tym etapie nie ma mowy o doniesieniu do prokuratury.