W TVN24 był on pytany, dlaczego nie ujawnił wcześniej informacji jakoby już w maju rząd wiedział, że żaden katarski inwestor nie istnieje, a uczynił to dopiero we wtorkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". - Funkcjonariusze CBA zajmowali się prywatyzacją zupełnie innego zakładu - tłumaczył Kamiński, nie ujawniając o jakie przedsiębiorstwo chodzi. Dodał, że CBA zainteresowało się stoczniami, ponieważ w prywatyzację były zaangażowane osoby z Agencji Rozwoju Przemysłu, wobec których Biuro prowadziło działania. - Nasze działania absolutnie nie dotyczyły stoczni. Natomiast w momencie, kiedy zorientowałem się, wszyscy się zorientowaliśmy, że jest jakaś kompletna katastrofa, że coś dziwnego wydarzyło się w sprawach stoczniowych, ja zwróciłem się do moich funkcjonariuszy - było to na początku września tego roku - z zapytaniem, o co chodzi z tym inwestorem katarskim - powiedział Kamiński. Jak mówił, na początku września zlecił przeprowadzenie analizy prywatyzacji stoczni. - Otrzymałem pierwsze informacje, które niezwykle mnie zbulwersowały w połowie września - dodał. B. szef CBA powiedział, że na przełomie września i października dostał analizę i przesłał ją premierowi. - Na początku roku otrzymałem listę kilkuset przedsiębiorstw, które miały być prywatyzowane, z prośbą, aby przyglądać się tym przetargom. Oczywiście ja mam kilkuset funkcjonariuszy i nie jesteśmy w stanie, przy tak małej instytucji - bo wbrew tym demonicznym mitom CBA jest małą instytucją - nie jesteśmy w stanie być wszędzie - podkreślał Kamiński. - Mimo tego, co mówi premier Tusk i minister Grad, nikt nigdy do CBA nie zwrócił się o objęcie kontrolą antykorupcyjną tego przetargu - zapewnił. - Miałem informacje, że minister Grad zwrócił się do bezpośrednio ABW o objęcie kontrolą tego przedsięwzięcia - dodał. Kamiński zapewniał również, że nie zastawił pułapki na premiera Donalda Tuska. Premier powtórzył w poniedziałek, że Kamiński świadomie albo z emocji politycznych zastawił na niego pułapkę 14 sierpnia. - Nie było żadnej pułapki na premiera. Wręcz przeciwnie, był to wyraz mojej lojalności i oczekiwanie, że razem z premierem Tuskiem, z premierem mojego kraju, zrobimy w tej sprawie wszystko, co można zrobić, żeby przywrócić pierwotny kształt ustawie i w konsekwencji ukarać osoby winne - powiedział Kamiński. Pytany o spotkanie z premierem 14 sierpnia Kamiński powiedział, że premier, relacjonując tę rozmowę "rozmija się z prawdą". Donald Tusk mówił, że otrzymał jedynie materiał analityczny z informacją, że sprawa jest zamknięta i nie zostanie skierowana do prokuratury. - To nieprawda - zapewnił Kamiński. - 14 sierpnia powiedziałem premierowi następujące rzeczy: że mamy do czynienia z zagrożeniem, iż w wyniku nielegalnych działań, m.in. członka rządu, dojdzie do zmiany projektu rządowego ustawy, który zaowocuje stratą 500 mln zł rocznie dla budżetu państwa. Poprosiłem premiera o podjęcie działań. Mówiłem o działaniach operacyjnych, jakie prowadzi CBA. Wspomniałem premierowi, że zleciłem przeprowadzenie analizy prawnokarnej zachowań osób, które są opisane w tym materiale analitycznym - powiedział b. szef CBA. Dodał, że jest gotowy do konfrontacji z premierem przed komisją śledczą. - Obawiam się, że będzie to bardzo niewygodna konfrontacja dla premiera - podkreślił.