Wyrok w tej sprawie Sąd Okręgowy w Warszawie wyda 9 listopada. Dzisiaj sąd przesłuchał Kamińskiego i Piterę jako strony postępowania, a także dwóch świadków. W toczącym się od lutego 2008 r. procesie Kamiński żąda od Pitery przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny. Kwestionuje jej wypowiedzi medialne, m.in. o jej podsłuchiwaniu; o opóźnianiu przez CBA z powodów politycznych zatrzymania oskarżonego dziś o korupcję b. ministra sportu z PiS Tomasza Lipca; o niezgodnych z prawem działaniach CBA w "aferze gruntowej" i w sprawie b. posłanki PO Beaty Sawickiej, zatrzymanej krótko przed wyborami w 2007 r. za przyjęcie łapówki od agenta CBA. Kamiński zaprzecza, by CBA działało niezgodnie z prawem. Pitera wnosi o oddalenie pozwu i podtrzymuje swe zarzuty o "nielegalne uwikłanie polityczne CBA" za rządów PiS. Powołuje się m.in. na śledztwa prowadzone ws. nieprawidłowości w operacjach CBA. Jej pełnomocnik mec. Jerzy Naumann podkreśla, że swe wypowiedzi nt. CBA składała ona "w warunkach ochrony immunitetu poselskiego". "CBA nie podsłuchiwało pani Pitery" - zapewniał Kamiński przed sądem. "Działania CBA nie były kierowane przeciw jakiejkolwiek partii politycznej; naszą zasadą było, że każdy, niezależnie od barw politycznych, kto popełnił przestępstwo, musi ponieść karę" - dodał. Powtórzył, że zarzuty postawione mu przez rzeszowską prokuraturę w sprawie "afery gruntowej" są bezpodstawne, a on sam "jest dumny z tej operacji". "Moje dobre imię i honor zostały poważnie naruszone wypowiedziami pozwanej" - mówił Kamiński. Przyznał, że w przeszłości znał Piterę, wspierał jej działalność publiczną i nie było między nimi konfliktów. "Skala pomówień i koszta, jakie zapłaciłem, były tak duże, że uznałem, że muszę dochodzić swych praw przed sądem" - dodał. Zapewnił, że proces nie ma podłoża politycznego. Pytany przez mec. Naumanna, czemu nie pozwał innych za krytykę CBA, odparł, że Pitera "zorganizowała całą kampanię pomówień". Powołał się na tzw. raport Pitery o CBA. Pitera podtrzymała przed sądem swe słowa o politycznych pobudkach akcji CBA. "Rzeczywistość dopisała do nich puentę" - powiedziała, nawiązując do zarzutów dla Kamińskiego. "Wypełniając mandat posła, miałam obowiązek przestrzegania przed zagrożeniami, jakie widziałam" - dodała. Oświadczyła, że "na tym kończy swe zeznania" i nie będzie odpowiadać na pytania. W środę przesłuchano też dwóch świadków wezwanych na wniosek mec. Naumanna. Cezary Przasnek (dziś poza prokuraturą) w 2007 r. był naczelnikiem wydziału ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zeznał, że CBA zgromadziło wtedy dowody na korupcję Tomasza Lipca. "Zapadła decyzja, żeby go zatrzymać w pierwszym tygodniu października" - dodał. Wyjaśnił, że "prokuratorzy mieli jednak dużo pracy z materiałami sprawy i powiedzieli oficerom CBA, że ustalenia co do daty zatrzymania dezaktualizują się". Przasnek zastrzegł, że szczegóły są objęte tajemnicą służbową - wtedy sąd utajnił proces. Inny świadek, dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski potwierdził, że pisał o tym, iż agent CBA "Tomek" nakłaniał w 2007 r. do kontaktów z Piterą Beatę Sawicką (dziś oskarżoną o korupcję w wyniku "akcji specjalnej" CBA). "Już po zatrzymaniu Sawickiej jeden z funkcjonariuszy CBA dzwonił do Pitery z telefonu posłanki z informacją o jej zatrzymaniu" - powiedział Czuchnowski. "To niestandardowe działanie służb" - dodał. W grudniu 2007 r. Pitera - odpowiadająca za walkę z korupcją - przekazała premierowi Donaldowi Tuskowi swój raport o CBA. Głosił on, że to sejmowa komisja śledcza musi odpowiedzieć, czy CBA oddziaływało na politykę. Według raportu CBA zaczęło działalność bez "kluczowych aktów wykonawczych" i bez osób "znających pragmatykę służb specjalnych"; raport powtarzał też inne, opisywane w mediach zarzuty wobec CBA. Biuro replikowało, że raport powtarzał wielokrotnie formułowane przez Piterę pomówienia i zawierał "dywagacje luźno lub wcale niezwiązane z Biurem".