Kamil Zaradkiewicz, były dyrektor zespołu orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, zasłynął z ostrej krytyki postępowania prezesa Andrzeja Rzeplińskiego. Zaradkiewicz wsparł jednocześnie forsowaną przez PiS interpretację działań wokół TK. Teraz wyszło na jaw, że krótko po pierwszych medialnych wypowiedziach utrzymanych w tym tonie, 27 kwietnia, Kamil Zaradkiewicz został członkiem rady nadzorczej Naftoportu, spółki Skarbu Państwa. "Zarzut, jakobym dał się kupić, stawiany mi zresztą od dawna, to kompletny absurd i pomówienie. Moje poglądy prawne na temat Trybunału Konstytucyjnego i przepisów go dotyczących wyrażałem już pół roku przed powołaniem do tej rady choćby na Uniwersytecie Warszawskim" - tłumaczy w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Kamil Zaradkiewicz. "Byłem miło zaskoczony, bo okazało się, że moje kompetencje merytoryczne jako eksperta od prawa kontraktów handlowych oraz statusu urządzeń i sieci przesyłowych zostały dostrzeżone" - dodaje. Z kolei na Twitterze Kamil Zaradkiewicz wskazywał, że wynagrodzenie członka rady nadzorczej jest niższe od pensji, jaką pobierał w TK.