Niebawem poczujemy się jak bohaterowie serialu Jurka Boga_jewicza "Camera Café", których bez przerwy obserwowała kamera ukryta w automacie do kawy. W przyszłym roku na ulicach polskich miast pojawi się ok. 200 supernowoczesnych kamer, które będą namierzały złodziei i włamywaczy. Te same ulice i główne drogi krajowe będą obstawione dodatkowo 800 fotoradarami wyłapującymi piratów drogowych. Kamery kupią samorządy. Mają one kosztować łącznie ponad 30 mln zł - to niemal dwa razy więcej niż w tym roku. Państwo nie dołoży natomiast ani złotówki do zakupu fotoradarów - 200 mln zł da Unia Europejska, a zarządzać nimi będzie Główny Inspektorat Transportu Drogowego wspólnie z policją. Monitoring to skuteczny sposób na odstraszanie przestępców. Na tych warszawskich ulicach, gdzie jest najwięcej kamer (np. w dzielnicy Praga-Południe), przestępczość spadła od 30 do 70 proc. Fotoradary z kolei zniechęcają kierowców do szybkiej jazdy - np. we Francji po zainstalowaniu 1,5 tys. fotoradarów liczba zabitych na drogach spadła w ciągu kilku lat o 42 proc. W Polsce jest dziś 127 fotoradarów - zbyt mało, by miało to wpływ na skalę drogowej przestępczości. Skuteczność monitoringu powoduje, że tylko Warszawa zamierza w 2009 r. kupić za 10 mln zł 60 dodatkowych kamer. W tym roku instalacja kamer kosztowała miasto 5 mln zł. Dziś w stolicy działają 353 obrotowe kamery. W Polsce jest ich łącznie nieco ponad tysiąc. - Kamery, które chcemy zainstalować w najbliższych latach, będą miały większe możliwości. Jeśli ktoś podejrzanie się zachowuje, kamera skieruje się na niego i obraz trafi do centrów monitoringowych przy komendach - mówi Jacek Gniadek, szef Zakładu Obsługi Systemu Moni_toringu w Warszawie. Polskie miasta biorą przykład z Londynu, gdzie 15 tys. kamer śledzi poczynania mieszkańców. Kamery rozpoznają osoby poszukiwane i robią im dokładne zdjęcia twarzy. Wysyłają je światłowodem do najbliższego posterunku policji. Ale szybsze i skuteczniejsze mają być też nowe fotoradary. Zrobią nawet kilka tysięcy zdjęć dziennie, 10 razy więcej niż obecne urządzenia. Dzięki zdjęciu numeru rejestracyjnego fotoradar namierzy sprawcę i wyśle mu mandat drogą elektroniczną. Dziś mandat musi wypisać ręcznie policjant. - Abyśmy tylko nie popadli w przesadę. Instalacja tych urządzeń to jednak zagrożenie dla prywatności. Kamery i foto_radary nie zastąpią żywych policjantów, którzy lepiej ocenią wykroczenie - mówi Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, psycholog społeczny z UW.