, którzy podsunęli mu taki pomysł, żeby wyzwał premiera na taką debatę. Mogę przypuszczać, że być może w swojej naiwności liczyli na to, że premier się wystraszy, albo też na to, że Kwaśniewskiemu uda się zdominować premiera w wymiarze medialnym. Moim zdaniem, takie myślenie to jest naprawdę szczyt naiwności - odpowiedział sekretarz generalny . zaznaczył, że wie, iż premier przyjął zaproszenie i on się z tego bardzo cieszy, bo jeżeli zestawiać polityka formatu Kwaśniewskiego, który jest politykiem sprawnym i skutecznym, dobrze sobie radzi w dyskusji, jest błyskotliwy i elokwentny - to wszystko jednak za mało, żeby wygrać z . Trzeba zwrócić uwagę na to, że kamera nie tylko lubi niebieskie koszule odchudzonego na potrzeby wyborów Aleksandra Kwaśniewskiego, ale obnaża też w sposób absolutnie ewidentny miałkość przekazu... - W taki właśnie sposób został obnażony w debatach z prezydentem Lechem Kaczyńskim - Tusk uwierzył, że wystarczy założyć dobrze dobrany krawat, pogestykulować w wyuczony przez doradców medialnych sposób i pogadać na okrągło. On myślał, że tym się wygrywa. Otóż takie merytoryczne rozgromienie przez prof. Kaczyńskiego Donalda Tuska w debatach telewizyjnych pokazuje, że taka naiwna wiara, iż wszystko można sprowadzić do marketingu politycznego, do szarlatańskich sztuczek Tymochowicza, że polscy wyborcy - przepraszam za określenie - są na tyle "odmóżdżonymi" oglądaczami telewizji, iż nie potrafią rozeznać czy rozpoznać, kto jest bardziej wiarygodny, za kim stoi pasja, za kim stoi wiedza, dorobek życiowy - pokazuje zupełnie coś innego - powiedział Brudziński "ND". - Jeżeli sztabowcy Kwaśniewskiego liczyli przede wszystkim na to, że premier wystraszy się tego wyzwania, albo na to, iż taka medialna sieczka, którą przedstawia Aleksander Kwaśniewski przy tego rodzaju występach w zderzeniu z politykiem tak charyzmatycznym, tak wyrazistym i wiarygodnym poprzez swoją drogę życiową i konkretne dokonania, jakim jest Jarosław Kaczyński, że to im przyniesie profity - to ja tylko mogę zacierać ręce, bo jestem spokojny o tę debatę i o to, kto wyjdzie z niej zwycięsko - stwierdził sekretarz generalny PiS.