Dodał, że wobec wszystkich prokuratorów, którzy "dotknęli się sprawy obrotu węglem", były prowadzone postępowania dyscyplinarne "właśnie w tym czasie". Dopytywany przez dziennikarzy, o czym może to świadczyć, odpowiedział, że chciano mieć "haki". Wojciech Szarama (PiS), powiedział, że teza o rzekomych naciskach na prokuratorów jest nieuprawniona. "Wyjaśnienia jednoznacznie wskazują, że nie były wywierane żadne naciski" - dodał. Zaznaczył, że według niego przy pomocy informacji nt. wewnętrznych postępowań w prokuraturze "buduje się określone tezy", gdyż przesłuchiwani prokuratorzy nie potwierdzają żadnych nacisków. Kalisz w rozmowie z dziennikarzami zaznaczył, że informacje o postępowaniach dyscyplinarnych wobec prokuratorów zajmujących się sprawą tzw. afery węglowej zostały przekazane komisji przez Prokuraturę Krajową. Komisja zwróciła się do prokuratury o informacje w sprawie postępowań na początku maja. We wtorek podczas niejawnego posiedzenia komisja przesłuchała katowickiego prokuratora Emila Melkę. Melka był referentem w sprawie tzw. afery węglowej na jej wstępnym etapie od marca do listopada 2006 r. Przewodniczący komisji zaznaczył, że wobec prok. Melki prowadzono postępowanie dyscyplinarne odnośnie zdarzeń z lat 2000-2001, gdy był on prokuratorem rejonowym w Pszczynie; miało być ono podjęte w 2006 roku. Postępowanie wobec Melki miało się zakończyć, jak mówił Kalisz, w roku 2007. Tadeusz Sławecki (PSL) powiedział z kolei, że niejawne przesłuchanie Melki "dostarczyło ciekawych wątków o relacjach między prokuratorami". - Jeśli prokurator mówi, że już miał tak dosyć i był gotów odejść z prokuratury okręgowej do rejonowej, to chyba o czymś świadczy - dodał. Zaznaczył, że prokuratorzy od komisji "dowiadywali się, że coś było przeciwko nim prowadzone (...) i też dzisiaj żądają wyjaśnień i dokumentów w tej sprawie". Danuta Pietraszewska (PO) powiedziała natomiast, że w momencie, gdy prokuratorzy prowadzili śledztwo, jednocześnie przeciwko nim wszczynano postępowania. Dodała, że w jednym przypadku postępowania nie umorzono, "postawiono prokuratora w stan oskarżenia". "To jest ewidentnie dowód na to, że chyba próbowano wywierać naciski" - mówiła. Marek Wójcik (PO) zaznaczył, że postępowania wobec prokuratorów były wszczynane niekiedy "w sprawach zupełnie błahych". Pytany przez dziennikarzy były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS), odnosząc się do informacji podanych przez członków komisji, powiedział, że obrady komisji "utajnia się i robi się przecieki, które nie odpowiadają prawdzie". - Wątpię, żeby wszyscy prokuratorzy, którzy byli zaangażowani w sprawę mieli postępowanie dyscyplinarne - zaznaczył. Jak podkreślił były minister, wszyscy prokuratorzy podczas zeznań przed komisją "jak jeden mąż" twierdzili, że "nikt na nich nie naciskał, że sami wydawali decyzje w sprawie postawienia zarzutów pani Blidzie i o zatrzymaniu i że dziś zrobiliby to samo". - Apeluję o jawność prac komisji, czego boi się PO i SLD - dodał. W końcu kwietnia Melka odpowiadał już na pytania sejmowych śledczych podczas posiedzenia jawnego. Powiedział wtedy m.in., że nie było tajemnicą, iż ocena ówczesnego prokuratora okręgowego Krzysztofa Sieraka na temat jego pracy była negatywna. Dodał wtedy, że "miał określoną wizję postępowania, a prokurator Sierak miał wizję odmienną; w jego wypowiedziach widziałem dążenie, żeby śledztwo przyśpieszyć, pewne wątki wyodrębnić i przedstawić tam zarzuty określonym osobom". Przyznał, że nie postrzegał tego jako nacisków. - Tak robi tysiące prokuratorów w kraju, że mają odmienne poglądy, jest to rozmowa dwóch prawników - mówił. Kolejne posiedzenia komisji zaplanowane są na przyszły tydzień. Zeznania na jawnym posiedzeniu mają wtedy złożyć były prokurator okręgowy w Katowicach Krzysztof Sierak i były tamtejszy prokurator apelacyjny Tomasz Janeczek.