Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła dziś śledztwo w sprawie przecieku w tzw. aferze gruntowej, z uwagi - jak poinformował jej rzecznik Mateusz Martyniuk - na "brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu". W 2007 r. CBA prowadziło akcję w Ministerstwie Rolnictwa, po tym jak otrzymało informację, że dwóch mężczyzn, powołując się na znajomość z ówczesnym szefem resortu Andrzejem Lepperem, oferuje - w zamian za łapówkę - odrolnienie działki na Mazurach. Na początku lipca Biuro przerwało jednak akcję, tłumacząc, że w tej sprawie doszło do przecieku - ktoś ostrzegł Leppera. Kalisz zastrzegł, że nie zna akt sprawy śledztwa dotyczącego przecieku w tzw. aferze gruntowej, jednak - według jego wiedzy - prokuratorzy skoncentrowali się tylko na jednej, "ukierunkowanej politycznie" wersji wydarzeń, odrzucając inne możliwe scenariusze. - Ta koncentracja wyraźnie była ukierunkowana politycznie, bo realizowała koncepcję PiS-owską, znalezienia układu, i PiS wtedy znalazł układ we własnych szeregach, natomiast nie miało to nic wspólnego z jasnymi i wyraźnymi zasadami ujętymi w zasadach kryminalistyki, zasadach prowadzenia postępowania przygotowawczego - uważa Kalisz. - Odrzucono na samym początku wszystkie możliwe inne wersje i tezy, które musiały być sprawdzone pod względem wiarygodności - dodał polityk Lewicy. Według niego, oznacza to, że prokuratura w okresie rządów b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry "popełniła kolosalny, szkolny błąd, uwarunkowany być może politycznie". - I tylko się dziwię, że prokuratura już po objęciu władzy przez PO aż dwa lata potrzebowała, żeby to zauważyć - dodał Kalisz. Warszawski prokurator okręgowy Andrzej Janecki zapewniał w czwartek, że w sprawie przecieku z akcji CBA wszystkie wersje były badane "szczegółowo, skrupulatnie". Kalisz powiedział, że ciąg poszlak w sprawie przecieku pokazany na konferencji multimedialnej, którą pod koniec sierpnia 2007 r. zorganizował ówczesny zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking, od początku wydawał mu się "bardzo niewiarygodny". - Natomiast równolegle z wiarygodnością tej wersji, powinny być prowadzone również badania innych wersji - uważa polityk Lewicy. Na konferencji Engelkinga pokazano wówczas m.in. zapis z monitoringu kamer w warszawskim hotelu Marriott oraz stacji telefonii komórkowej. Wykazały one, że na dzień przed planowanym finałem akcji CBA w resorcie rolnictwa - na 40. piętrze Marriotta doszło do spotkania biznesmena Ryszarda Krauzego z Kaczmarkiem, a potem z posłem Lechem Woszczerowiczem z Samoobrony. Woszczerowicz miał z kolei następnego dnia rano odbyć rozmowę z Andrzejem Lepperem. Kalisz ocenił, że brak jest motywu w działaniu Kaczmarka. Zastanawiał się, jaki miał cel w tym, by ostrzegać Leppera przed akcją CBA. - Ja tutaj tego motywu po prostu nie widziałem - powiedział poseł Lewicy. - Uważam, że to był wtedy taki okres, gdzie PiS za wszelką cenę chciał znaleźć układ i nieważne było, skąd ten układ się wywodził, mógł być z własnych szeregów, aby tylko był - dodał Kalisz. Czytaj także: Prokuratura umorzyła śledztwo ws. przecieku z afery gruntowej