Konrad Piasecki: Para Ziobro-Kaczyński za kratami to marzenie Ryszarda Kalisza? Ryszard Kalisz, poseł SLD: - Za jakimi kratami? Więziennymi. - Ciągle posługuje się tego rodzaju kalką, i niestety, że pan, to już pal licho... Ja się nie posługuję ciągle, tylko pytam, czy to jest pańskie marzenie. - Premier Tusk się posługuje taką kalką, to już ubolewam nad nieznajomością konstytucji. To jest odpowiedzialność konstytucyjna a nie karna i tutaj Trybunał Stanu może orzec zakaz pełnienia funkcji publicznych maksymalnie do 10 lat. I to jest pańskie marzenie, żeby tak się skończyła kariera Jarosława Kaczyńskiego? - Moim marzeniem jest ustanowienie "standartów" funkcjonowania najwyższych funkcjonariuszy państwa, tak żeby nie łamać konstytucji. "Standartów", a dokładnie standardów. I ma pan cień wiary, że tym się skończy ten Trybunał Stanu? Czy oni w ogóle trafią przed Trybunał? - Mam taką nadzieję, tak jak Trybunał Konstytucyjny ustalił standardy...podoba się panu już? Tak, standardy dużo bardziej, niż "standarty"... - ...Wie pan jesteśmy na Pradze, niech pan nie zapomina.... ....Jak byśmy językiem praskim zaczęli tu się posługiwać... - ...Ostatnio byłem na Pradze 2, na Brzeskiej, to rozmawiałem tam z chłopakami slangiem praskim, tak że proszę ze mną ostrożnie. Ja wiem, że pan też warszawiak, bo chodziliśmy do jednej szkoły. Pan chłopak z Żoliborza... - Ja chłopak z Żoliborza... ...To raczej z willi, a nie z podwórka.... - Trybunał Konstytucyjny ustalił standardy tworzenia prawa, tworzenia ustaw, a niestety Trybunał Stanu nie stworzył standardów zachowania najwyższych urzędników państwowych i oni niestety permanentnie łamią ustawy, bądź konstytucję, czyli dokonują deliktów ustawowych bądź konstytucyjnych. Tyle, że wie pan, że nie ma w Sejmie większości, która byłaby w stanie przed trybunał tych panów posłać. To pan wie doskonale. - To przewidzieliśmy, bo już kilka lat temu ustaliliśmy, że w tym przypadku jest dyskontynuacja... Czyli czy ten Sejm, czy następny, każdy będzie mógł ich postawić.... - Ten wniosek komisji odpowiedzialności konstytucyjnej o postawienie w stan odpowiedzialności konstytucyjnej może czekać aż się taka większość znajdzie w przyszłych kadencjach. Panie pośle, ale z ręką na sercu. Chodzi o gonienie tych królików, a nie ich złapanie. - Jeżeli dzisiaj mamy mnóstwo takich działań, które się plasują pod Trybunał Stanu. Ja nie chcę mówić, że ja chcę, ale chociażby niepodpisywanie przez lata i nie wydawanie przez ministrów rozporządzeń, a później powoływanie się na te rozporządzenia, które są niezgodne z ustawą. Czyli pan ma więcej kandydatów do Trybunału Stanu, ale pan chce przynajmniej tych dwóch postawić? - Dzisiaj Trybunał Stanu jest nieuruchomiony i przez to ministrowie i inni najwyżsi funkcjonariusze łamią konstytucję bądź ustawę. Ja chciałbym, żeby nie łamali. Pan też jako obywatel, wszyscy obywatele by tak chcieli. Tylko zastanawiam się, po co składać wnioski, które są skazane na niepowodzenie, żeby coś pokazać Polsce i światu? - Ja uważam, że akurat te wnioski są doskonale uzasadnione. A co się stało, że PO złożyła je akurat w tym tygodniu, w którym Tusk musi walczyć o pieniądze europejskie? - O ile sobie przypominam, to jakiś czas temu siedziałem w tym samym miejscu i panu mówiłem, że prowadziłem rozmowy ws. Trybunału Stanu dla Kaczyńskiego i Ziobry. Od tego czasu minęło jakieś siedem miesięcy... - Od tego czasu nie prowadziłem rozmów, tylko miesiąc temu PO zwróciła się do nas o podpisy, które złożyli wszyscy członkowie klubu SLD pod tym wnioskiem. Czyli daliście wniosek, daliście podpisy, a oni zrobili z tym co chcieli? - Termin należał do decyzji klubu PO. A był szczęśliwy ten termin? - W polityce nigdy nie ma terminów szczęśliwych. To jest tak jak z wieloma sprawami - w poniedziałek jest jakaś sprawa, we wtorek coś przykrywa, w środę kolejna przykrywa. Tak to się ciągle dzieje. Czy wspólne ściganie faszystów z Palikotem to jakiś przedsmak porozumienia SLD - Ruch Palikota? - To jest wspólne przeświadczenie, że w Polsce mamy podglebie - niestety - do tworzenia skrajnych ruchów prawicowych, w tym faszystowskich. Rozumiem. Ale od tego się zaczyna i na tym się kończy czy chcecie z Palikotem jakoś pójść dłuższą ścieżką? - Nie będzie żadnej współpracy strukturalnej natomiast od początku, szczególnie w moim wydaniu, jest współpraca merytoryczna. Przypomnę cztery ustawy o związkach partnerskich, ustawy o przemocy w rodzinie, o inkorporacji przepisów równościowych z przepisów europejskich wspólnie też podpisaliśmy. Jak pan, najbliższy sojusznik Aleksandra Kwaśniewskiego, słyszy o liście pod jego egidą do Parlamentu Europejskiego, o liście całej lewicy, to pan sobie myśli: "Hmm, coś z tego będzie?" - Po pierwsze to są wszystko spekulacje. Oczywiście oraz plotki. - Niepoparte jakimikolwiek słowami Aleksandra Kwaśniewskiego. On milczy, ale jednocześnie widzimy jego aktywność, widzimy, że zaczął się ostrzej wypowiadać o Tusku. Widzimy, że jego współpracownicy piszą książki. Kalisz pisze, Cimoszewicz pisze. - A ja widzę, że pan redaktor Piasecki tutaj siedzi. Co z tego wnioskujemy, że siedzi? Że pracuje w radiu. - Aha, no właśnie. To jest słuszne. Wobec czego, jak Aleksander Kwaśniewski zaczyna krytykować Tuska? - Za czasów PiS-u niektórzy biznesmeni mówili, że świat składa się z tych, co siedzieli, siedzą bądź będą siedzieć. No to można również taki wniosek. A Kwaśniewski będzie kandydować? - Nie, ja od razu chcę powiedzieć, jak ja z Aleksandrem Kwaśniewskim często rozmawiam, to on ma swoje bardzo duże zobowiązania na całym świecie i na dzisiaj nie chce kandydować. Tego jest pan pewien? - Tak i również wydanie przeze mnie książki jak i przez Włodzimierza Cimoszewicza nie ma żadnego związku z planem listy do Parlamentu Europejskiego. Wielu mówi: "Prawdziwym zagrożeniem dla Tuska jest właśnie Kwaśniewski, bo jeśli przyjdzie zagrożenie, to z lewicy". - No może zagrożenie to jest złe słowo, ale na pewno Aleksander Kwaśniewski jest najwybitniejszym politykiem dwudziestotrzylecia i co do tego nikt nie ma wątpliwości. Głównie wśród obywateli, jego poparcie, pomimo tego, że już siedem lat nie jest w czynnej polityce, jest cały czas bardzo duże. Pytanie tylko, czy przekuje je na jakąś polityczną inicjatywę czy będzie się tylko cieszył tym powodzeniem. - Jeszcze raz powtarzam: Aleksander Kwaśniewski jest byłym prezydentem. On wszystko, co miał w Polsce do zrobienia, już zrobił w sensie formalnym. On może tylko wspierać i tu niech pan sobie to dopowie. To a propos powodzenia: rozumiem, że będzie wspierał pańską kandydaturę na jakieś stanowisko. Bo pan coś musi z tym drugim miejscem w sondażach zaufania zrobić wreszcie chyba. - Piję kawę. Słyszymy to na antenie. Wobec tego, co pan z nim zrobi? - Zobaczymy. Wie pan, wszystko zależy, jak to zawsze w polityce, od okoliczności, od momentu, chwili, od wielu innych jeszcze kwestii. Bezsporne jest, że mamy dzisiaj totalny przechył prawicowy, który niszczy świadomość społeczną, niestety. Mamy dezintegrację Platformę Obywatelskiej, swoistego rodzaju oddanie władzy faktycznej, abdykację. Dlatego powstaje pewnego rodzaju przestrzeń, którą trzeba wykorzystać. I w tej przestrzeni Ryszard Kalisz odegra jaką rolę? Kandydata lewicy na prezydenta? - Zobaczymy. Panie redaktorze. Jeszcze tak dużo czasu jest, nie podjąłem żadnych decyzji. Na razie piję z panem kawę w studiu RMF i jest niezwykle miło. To trzeba długi marsz, jak Mao Tse-tung, zaczynać do prezydentury, a nie się decydować na miesiąc przed. - A ja jeszcze na przykład, jak Pan widzi, nie zaczynam. Tak widzę, że pan zaczyna właśnie. - Nie zaczynam. Oprawki okularów pan zmienił. To znaczący sygnał. - Zmieniłem, bo zobaczyłem w sklepie ładne oprawki i kupiłem. Wiedziałem, że panu się spodobają. A po drugie, tak jak czytam różne opinie w internecie o tych moich oprawkach to siedzę sobie w domu i się zaśmiewam z tego. Jest mi bardzo miło, że ludzie tak potrafią dyskutować o rzeczach... Przyjemnych i pięknych. - ... materialnych. No dobrze, to na koniec: Szansa na to, że Kalisz będzie kandydował na prezydenta jest jaka? Dziesięcioprocentowa czy dziewięćdziesięcioprocentowa? - Kalisz siedzi w studiu u pana i sobie popija kawę.