Kalisz wezwał też ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego o wyjaśnienie ich roli w całej sprawie. - Oczekuję jeszcze dzisiaj komunikatu prokuratury. Oczekuję też, że politycy odsuną się od tej sprawy, bo to jest sprawa prokuratury, która ma sprawdzić, czy dowody, które dostarcza CBA mogą mieć charakter procesowy. Oczekuję, że dzisiaj pan Chlebowski i pan Drzewiecki ustosunkują się do tego wszystkiego publicznie. Chcę wiedzieć, co oni mają do powiedzenia. Mówienie teraz, że już wszystko wiemy to jest robienie szumu politycznego - powiedział Kalisz dziennikarzom w Sejmie. Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński wysłał informację do premiera, prezydenta, Sejmu i Senatu dotyczącą zagrożenia interesu ekonomicznego państwa w związku z przygotowywaniem projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Szef CBA złożył do Prokuratora Generalnego zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie. Resort finansów zapewnia, że proces prac nad projektem jest w pełni transparentny. CBA nie chce ujawniać żadnych szczegółów sprawy. Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że w swoim piśmie CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na zmianach w tzw. ustawie hazardowej budżet państwa może stracić 469 mln zł na zmianach. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według "Rz" - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek. Według "Rz" dwaj zamieszani w sprawię politycy PO to: szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski (jednocześnie szef Komisji Finansów Publicznych, gdzie miał trafić projekt) oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki (pieniądze z dopłat miały być przeznaczone na przygotowanie Euro2012). Prezydent Lech Kaczyński chce spotkać się w tej sprawie z premierem Donaldem Tuskiem, ministrem sprawiedliwości Andrzejem Czumą i członkami prezydium Sejmu i Senatu. Kalisz mówił w czwartek w Sejmie, że oczekuje jak najszybszej informacji ze strony resortu sprawiedliwości, o tym, na jakim etapie w swoim postępowaniu jest prokuratura, czy zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze, na podstawie jakiego przepisu Kodeksu karnego i czy jest to postępowanie w sprawie, czy przeciwko konkretnym osobom. - Musi być pełna informacja prokuratury. Mamy artykuł 61 konstytucji, który zapewnia obywatelom pełny dostęp do informacji o działalności organów publicznych i ustawę o dostępie do informacji o działalności tych organów - podkreślił szef sejmowej komisji sprawiedliwości. Kalisz ocenił też, że "nie może być tak, że raptem pan prezydent mówi, że chce zrobić spotkanie z prezydiami Sejmu i Senatu". - To nie jest sprawa pana prezydenta - wszyscy są równi wobec prawa. Ja bym chciał żeby, jeżeli CBA ma informacje operacyjne dotyczące niezgodnego z prawem działania konkretnych osób i uważa, że te informacje operacyjne można przekształcić w dowody procesowe, to zawiadamia prokuraturę, a prokuratura podejmuje określone czynności. Co do tego ma pan premier, pan prezydent, pan marszałek Sejmu czy Senatu? - zastanawiał się Kalisz. - To musi być w ramach demokratycznego państwa prawnego. Artykuł siódmy (konstytucji) mówi: ograny władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Pan prezydent nie ma zwalczania przestępczości, marszałek Sejmu nie ma zwalczania przestępczości w swoich kompetencjach. A premier jako ogólny kierownik rządu ewentualnie powinien o tym wiedzieć. Ale to jest kwestia prokuratury. A my tu mamy aferę polityczną - dodał. Zaznaczył, że chce wiedzieć, czy ta afera "jest tylko polityczna, czy jest prawna". Podkreślił, że na razie mamy do czynienia z jednoźródłową informacją CBA oraz z przeciekiem do gazety. - Dziennikarze są od tego, żeby publikować, ale ktoś go dał - zaznaczył.