Każdy z chłopców waży nie więcej niż pół kilograma. Mama trojaczków od tygodnia leżała w Kaliszu, czekając na przewiezienie do specjalistycznej kliniki przy ulicy Polnej w Poznaniu. Jej stan jednak nie pozwalał na transport, a wczoraj konieczne było już cesarskie cięcie. Babcia trojaczków przyznaje, że początkową radość szybko przykrył niepokój. - Każde ich dotknięcie sprawia im po prostu ból. Nie widzą na oczka. Mają je jeszcze zrośnięte. To strasznie małe dzieci - mówi pani Żaneta. Chłopcy muszą przebywać w inkubatorach. Paweł Gawroński ze szpitala w Kaliszu tłumaczy, dlaczego leczenie maluchów będzie kontynuowane w różnych miastach: Oczywiście, optymalna sytuacja - dla rodziców, dla rodziny - byłaby taka, żeby te dzieci mogły być skoncentrowane w jednym miejscu, natomiast w woj. wielkopolskim intensywne terapie noworodkowe są - można powiedzieć kolokwialnie - zapchane. Rodzina Marcela, Wojtka i Igora chce jednak, by jak najszybciej cała trójka z mamą znalazła się w jednym szpitalu. (mal) Adam Górczewski