Według szacunków resortu rolnictwa dopłaty na poziomie 40 procent - to minimum, poniżej którego nie opłaca się w Polsce wprowadzać mechanizmów unijnych. - Ta propozycja, która zostanie nam przedstawiona - jeżeli potwierdzą się te informacje - będzie propozycją członkostwa naszego rolnictwa, drugiej kategorii. My traktujemy tą propozycję, jako propozycję wyjściową, która będzie podlegała dalej negocjacjom. Kalinowski przyznał, że do 2006 roku poziom dopłat może być negocjowany, potem jednak pomiędzy krajami Unii starymi i nowymi nie może być żadnych różnic - dodał wicepremier. Według nieoficjalnych informacji polski rolnik dostanie po naszym wejściu do UE najwyżej 400 euro dopłaty rocznie na 8-hektarowe gospodarstwo, podczas gdy jego unijny kolega 1700 euro. Taką różnicą może skończyć się walka polskiego rządu o bezpośrednie dopłaty w rolnictwie. Oficjalne stanowisko UE poznamy 30 stycznia.