Dziś na głowę wicepremiera posypały się gromy. Danuta Huebner, minister do spraw europejskich uznała, że Kalinowski wyszedł przed szereg. Mówił wyłącznie w imieniu swojej partii, bo oficjalnego stanowiska rządu w tej sprawie jeszcze nie ma. Sytuacja Jarosława Kalinowskiego jest nie do pozazdroszczenia. Wyraźnie widać, że znalazł się między młotem swojej partii a kowadłem reprezentowania polskiego rządu. Józef Oleksy, przewodniczący Sejmowej Komisji Europejskiej nie ma wątpliwości, że w Brukseli Kalinowski powinien jednak reprezentować rząd. Tym razem Kalinowski o tym zapomniał. Według Józefa Oleksego (SLD), różnica zdań w sprawie dopłat dla rolników nie grozi na razie jej rozpadem. Jego zdaniem, jeśli doszłoby do alternatywy: integracja lub koalicja, to wygra integracja. Po burzliwym, sobotnim spotkaniu ze swoimi partyjnymi kolegami, którzy zarzucili mu zbytnią uległość wobec Brukseli zaatakował. Na efekt nie musiał długo czekać. - To jest stanowisko szefa jednej z trzech partii wchodzących w skład rządu - mówi Jan Truszczyński, główny negocjator z Piętnastką. - Koalicja rządowa jeszcze nie miała okazji zapoznania się całościowego z ocenami i wnioskami wynikającymi dla Polski ze wstępnego stanowiska Komisji Europejskiej - podkreślił. W podobnym tonie, choć nieco bardziej emocjonalnie wypowiedziała się dziś rano minister Danuta Huebner. W obronie swojego partyjnego szefa stanął poseł Bogdan Pęk. - Jeżeli założyć, że za negocjacje rolne odpowiada wicepremier Kalinowski, to czynić mu jakiekolwiek zarzuty jest nieporozumieniem - mówi. Jeśli tych nieporozumień będzie więcej może się to skończyć zerwaniem koalicji. - Można sobie wyobrazić, że powstanie sytuacja, w której być może trzeba by wybierać pomiędzy członkostwem w Unii a koalicyjnością w obecnym kształcie - tłumaczy Oleksy. Wtedy SLD na pewno wybierze członkostwo w Unii.