Prezydent unika mediów i kontaktów z dziennikarzami. Co ciekawe, sam przyznaje się do tego, że czasami żałuje przejęcia prezydenckiego urzędu - dodaje gazeta. Decyzji obywateli nie da się już cofnąć. Lech Kaczyński ma zapewnione stanowisko na najbliższe pięć lat. Jednak najwyraźniej prezydent nadal nie odnalazł się w pałacu. Najgorsze, że niedopasowanie do urzędu zaczyna być widoczne dla całego społeczeństwa. Pytanie tylko, czy ucieczka od dziennikarzy i opinii publicznej jest najlepszym sposobem na prezydenckie kłopoty z adaptacją. To na pewno nie zamknie ust krytykom. Wizerunku prezydenta nie poprawi też unikanie spotkań z ważnymi politykami. Zaś nagłaśnianie skandali, które próbuje wywołać drugorzędne pismo niemieckie tylko pogorszy całą sytuację. Nie dziwi zatem fakt, że picie ulubionej herbaty w pałacu prezydenckim może nie sprawiać przyjemności Kaczyńskiemu - komentuje tygodnik. Coraz częściej pojawiają, się głosy, że prezydent nie lubi swojej pracy i boryka się z licznymi kompleksami. Włada tylko - jak donosi "Przekrój" - jednym językiem, co znacznie utrudnia mu międzynarodowe kontakty. Co gorsza, ma kłopoty z etykietą. Na delegacjach jest spięty i zdenerwowany. Szefowa gabinetu prezydenta uparcie twierdzi, że Kaczyński "bardzo lubi wyjazdy zagraniczne".Teza ta zaskakuje w zestawieniu z wyznaniem znajomej głowy państwa: "Gdy prezydent Kaczyński przeżywa stres dostaje szczękościsku, jakby miał kluski w gardle. Nie można zrozumieć, co mówi". Jak wskazuje "Przekrój", sondaże jednoznacznie wskazują, że prezydent oceniany jest bardzo nisko. Bardzo prawdopodobne, że upragniony prezydencki fotel jest też co najmniej niewygodny dla samego Kaczyńskiego.