Prezes PiS zapowiedział wcześniej, iż chciałby, aby najbliższe wybory samorządowe w 2018 r. odbyły się według nowych zasad. Chodzi m.in. o wprowadzenie kadencyjności wójtów, burmistrzów, prezydentów miast oraz przezroczyste urny w lokalach wyborczych. Kaczyński, podczas poniedziałkowej wizyty w Starachowicach, udzielił wywiadu Radiu Kielce. Był pytany m. in. o propozycje zmian w ordynacji wyborczej. - Były wątpliwości co do tego, czy liczenie głosów w wyborach samorządowych było uczciwe, wobec tego trzeba uczynić wszystko, żeby tych wątpliwości było jak najmniej. Żeby szanse na przeprowadzenie jakiś nielegalnych przedsięwzięć, akcji - które wprost trzeba po prostu nazwać fałszowaniem wyników wyborów - były możliwe najmniejsze - podkreślił. Jak zaznaczył, stąd propozycje, odnoszące się także do kart wyborczych - ich produkcji, dłuższego przechowywania, sposobu liczenia głosów, czy udziału członków komisji wyborczej i mężów zaufania w liczeniu głosów. - To wszystko propozycje, które już zresztą przedkładaliśmy w Sejmie. One były niestety odrzucane, ale które mają zabezpieczyć przed tymi niebezpieczeństwami i przekonać wszystkich - zarówno tych którzy bezpośrednio uczestniczą w wyborach jak i obywateli - że wybory są przeprowadzone uczciwie - dodał Kaczyński. "Zmiany są oczywiste" Polityka poproszono o komentarz do pozytywnych komentarzy do części propozycji ze strony Kukiz '15 i Nowoczesnej. Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka podkreślił w poniedziałek, że Kukiz'15 opowiada się za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych na wszystkich szczeblach samorządu oraz za wprowadzeniem dwukadencyjności prezydentów, burmistrzów i wójtów. Z kolei poseł Nowoczesnej Michał Stasiński mówił, że partia popiera pomysł wprowadzenia kadencyjności wójtów. Zaznaczył, że zmiany powinny być poprzedzone szerokimi konsultacjami. - Te zmiany są tak oczywiste, tak trudno uzasadnić sprzeciw wobec nich, że tak bardzo zaskoczony nie jestem. Bo w gruncie rzeczy, kto może mówić, że wybory bardziej transparentne, trudniejsze do sfałszowania są gorsze od tych, które łatwiej sfałszować? Tylko ktoś, kto tak naprawdę chciałby, żeby wybory przebiegały w sposób nieuczciwy. Trudno, żeby sądzić, iż partie polityczne będą chciały się do tego przyznawać - argumentował Jarosław Kaczyński. "Oczywiście są tacy, którzy zawsze mówią "nie, bo nie". Jeśli Nowoczesna, która niestety do takich partii należała, dzisiaj zmienia zdanie, to tylko można się z tego cieszyć - ocenił lider PiS. Kaczyński był też pytany czy ograniczenie kadencyjności szefów lokalnych samorządów, nie uniemożliwi kandydowania wielu dobrym samorządowcom. "Chodzi po prostu o pewną sprawność i o uczciwość" Zdaniem Kaczyńskiego, są możliwe sytuacje, gdy na trzecią kadencję nie będzie mógł być wybrany wójt, prezydent czy burmistrz, świetnie pełniący swoją funkcję i cieszący się dużym poparciem społecznym. Jednak w opinii szefa PiS "niestety dużo częstsze" są przypadki, gdy "przedłużanie poparcia wynika z pewnych mechanizmów bezwładu społecznego, a czasem także z mechanizmów patologicznych". - Powstają kliki, oddziaływują różnymi sposobami, także manipulacyjnymi na społeczeństwo (...) Ta władza się przedłuża, a nie działa w interesie wszystkich, w interesie dobra wspólnego - zauważył szef PiS. Jak mówił, dobry samorządowiec, może spełniać się na różnych poziomach samorządu, także w życiu publicznym w skali kraju, np. w parlamencie. - To chodzi po prostu o pewną sprawność i o uczciwość - ocenił Kaczyński. Jego zdaniem, takie osoby mogą sobie dobrze dawać radę np. sprawując funkcje wojewodów, ministrów i ich zastępców. "Przypomnę, że dzisiejsza nasza pani premier - z której jesteśmy naprawdę bardzo zadowoleni - była przedtem burmistrzem niebyt wielkiego miasta i innych funkcji kierowniczych nie pełniła - podkreślił Kaczyński mówiąc o Beacie Szydło, która była burmistrzem Brzeszcz (miasto liczy ok. 12 tys. mieszkańców, a cała gmina - ponad 21 tys.).