Sprawa zrównania dopłat - w ocenie Kaczyńskiego - powinna stać się priorytetem polskiej prezydencji w UE, która przypadnie na drugą połowę 2011 r. Kandydat PiS mówił o tym podczas spotkania z wyborcami w Raciążu w woj. mazowieckim. Kaczyński podkreślał, że rolnictwo to dziedzina, która zawsze miała w naszych dziejach ogromne znaczenie. Jak mówił, historia Polski, warunki geograficzne spowodowały, że "rolnictwo odgrywało zawsze w naszym kraju wielką rolę, jesteśmy potęgą w skali euro, jeśli chodzi o produkcję rolną". Według kandydata PiS rolnictwo i wieś są potężną częścią gospodarki. Jest wielkie pytanie - jak mówił - o nowoczesną Polskę, o to, w jaki sposób doprowadzić do tego, "by nasz kraj stał się do końca krajem nowoczesnym, zasobnym jak nasi zachodni sąsiedzi". Opowiedział się za tym, by wieś i mniejsze ośrodki nie były traktowane jako obciążenie, a jako "nasza szansa, równoprawna część naszego społeczeństwa, która wymaga inwestycji". "Polska wieś wymaga wsparcia" - oświadczył. "Ci, którzy mówią dzisiaj czasem, że wsi należy zabierać, w szczególności dlatego, że otrzymała środki europejskie, głęboko się mylą" - mówił. "Chcę państwu przyrzec, że nigdy do takich pomysłów się nie przychylę" - powiedział Kaczyński. Według kandydata PiS na prezydenta wsi potrzebna jest też sprawiedliwość. Jak ocenił, polska wieś nie jest traktowana w Unii Europejskiej sprawiedliwie. "To można pokazać w liczbach. Dopłaty do hektara polskiej ziemi w niczym nie gorszej niż ziemia niemiecka, francuska są znacznie niższe. To jest wielka niesprawiedliwość, która spotyka polskich rolników" - zaznaczył. "Zdaniem polskiego rządu jest zabiegać z całym zdecydowaniem o to, by to się zmieniło, by polski rolnik był traktowany tak samo jak niemiecki, francuski, belgijski czy angielski. Musimy do tego dążyć" - mówił. Kaczyński przypomniał, że w II połowie 2011 r. Polska będzie pełniła prezydencję w UE. "Jeżeli będę prezydentem uczynię wszystko, żeby ta sprawa była priorytetem naszej prezydencji" - powiedział. Według kandydata PiS polska wieś żyje znacznie skromniej niż miasto, a dochody rodzin wiejskich są dwukrotnie mniejsze niż miejskich. "To jest sytuacja, którą musimy zmienić, w imię solidarności, w imię tego by nasz naród był całością" - podkreślił. Zdaniem Kaczyńskiego polska wieś zmienia się, a polscy rolnicy nie boją się zmian, które są niekiedy "kosztowne i bolesne". "Trzeba polskiej wsi nisko się kłaniać za to, że mimo tych trudnych warunków potrafi się zmieniać, nie boi się nowoczesności, ale jednocześnie stąpa po ziemi. To znaczy, że odrzuca szaleńcze eksperymenty, że chce żeby to, co się zmieniało było najpierw sprawdzone przez praktykę" - dodał. Kandydat PiS podkreślał, że UE musi opierać się na solidarności i sprawiedliwości. "I my Polacy powinniśmy o tym wiedzieć, powinniśmy się tego domagać, powinna się tego domagać polska wieś" - zaznaczył prezes PiS. Jak mówił, nie ma nowoczesnej, zasobnej i silnej Polski bez nowoczesnej, zasobnej i silnej polskiej wsi. Jego zdaniem, Polska potrzebuje nowoczesności, siły, godności, znaczenia oraz jedności wszystkich grup społecznych opartych o sprawiedliwość. "Tylko taka Polska ma wielką przyszłość" - powiedział. Jak dodał, wielka przyszłość naszego narodu to "pomyślność każdego Polaka, każdej polskiej rodziny". "To nasza szansa, wtedy kiedy jesteśmy tu w kraju - a chcemy móc być w kraju, chcemy nie musieć wyjeżdżać za granicę po pracę - ale to jest także przyszłość tych wszystkich, którzy jednak za granicą z różnych powodów się znajdą" - mówił Kaczyński. "Tam też inaczej traktują ludzi z tych państw, które się liczą, a inaczej tych państw, które mają mniejsze znaczenie. A Polska naprawdę to znaczenie mieć powinna i mieć może, to zależy od nas" - przekonywał prezes PiS. Wyraził on też przekonanie, że w sercach tych wszystkich, którzy się zgromadzili na spotkaniu z nim w Raciążu gości hasło "Polska jest najważniejsza". Przed Jarosławem Kaczyńskim głos podczas spotkania w Raciążu zabrał poseł Wojciech Mojzesowicz (obecnie niezrzeszony; wcześniej w PiS, minister rolnictwa w rządzie J. Kaczyńskiego). "Dzisiaj nie mamy innego wyboru jak Jarosław Kaczyński. Jestem przekonany, że te wybory podniosą nas po tych tragediach i będą szansą dla Polski" - mówił Mojzesowicz. W jego ocenie, między kandydatem PO Bronisławem Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim jest zasadnicza różnica. "Pan Kaczyński myśli o Polsce, pan Kaczyński myśli o ludziach, pan Kaczyński nie myśli o sobie. Byłem ministrem w jego rządzie, ale jestem przed wszystkim rolnikiem. Ja mu wierzę i będę na niego głosował z całą rodziną" - deklarował Mojzesowicz. W kwietniu 2009 r. Mojzesowicz wystąpił z partii i klubu PiS. Jak informował, decyzja ta była reakcją na zmianę przez władze partii, wbrew wcześniejszym ustaleniom, lidera listy kandydatów do PE w okręgu kujawsko-pomorskim. Mojzesowicz w Sejmie zasiada piątą kadencję. Pierwszy raz posłem został w 1989 r. z listy ZSL, mając oficjalne poparcie Komitetu Obywatelskiego. Do Sejmu I kadencji trafił jako członek PSL, wybrany z ramienia Bydgoskiej Listy Jedności Ludowej. Ponownie został posłem IV kadencji w 2001 r., startując z listy Samoobrony. Jednak w czasie kadencji odszedł z Samoobrony i założył koło Polski Blok Ludowy. Już jako członek PiS wszedł do Sejmu w 2005 i w 2007 r. Zdaniem byłego prezesa PSL Janusza Wojciechowskiego, Polska potrzebuje obecnie twardego prezydenta, jakim był Lech Kaczyński, który - jak mówił - "nie kłaniał się na salonach, przez co nie był na nich kochany, ale twardo walczył o sprawy polskie". "Musimy mieć znowu takiego prezydenta. Prezydenta, który nie będzie się kłaniał, bo Polska na to, żeby kłanianiem się walczyć o swoje sprawy jest za wielka" - przekonywał Wojciechowski. "Mam przeczucie, że takim twardym obrońcą polskich spraw, a zwłaszcza polskiej wsi, nie będzie pan marszałek - hrabia, myśliwy, dla którego wieś, to głównie obwód łowiecki (...) A twardym obrońcą polskiej wsi i polskich małych miasteczek będzie przyszły prezydent Jarosław Kaczyński" - dodał. W czwartek planowana jest wizyta prezesa PiS w Słubicach, a w sobotę - Zakopane.