Jarosław Kaczyński w rozmowie z Marcinem Fijołkiem był pytany o to, czy premier Mateusz Morawiecki jest "nietykalny". Choć prezes PiS zapewnił, że "nie widzi powodów do jego odwołania", to dziennikarz wskazywał na aspekty obniżające notowania szefa rządu: drożyznę, problemy z węglem, lecące w dół wskaźniki zaufania, zarzuty ze strony koalicjanta o fiasko polityki europejskiej. - Trudno, żeby w takim kryzysie jak dziś nie leciały w dół wskaźniki szefowi rządu. Ludzie nie lubią inflacji, a na jej występowanie, wybaczy pan, ale mamy umiarkowany wpływ. Moglibyśmy ją dziś dość szybko obniżyć, choć pewnie i tak nie całkiem zdusić, ale trzeba byłoby to okupić olbrzymim kosztem społecznym. Można ograniczyć siłę nabywczą społeczeństwa i inflacja wtedy spada, ale to droga, która w gruncie rzeczy prowadzi do powtórzenia się cyklu: parę lat lepszych, a później drastyczne tąpnięcie. Chcemy tego uniknąć - mówił Jarosław Kaczyński. Czytaj cały wywiad z Jarosławem Kaczyńskim - Wzrost płac jest ciągle mniej więcej na poziomie inflacji, choć zdaję sobie sprawę, że to nie jest symetryczne, bo różne grupy mają różne zarobki i różne zapotrzebowania. Wiem, że dla wielu ta inflacja jest problemem, ale liczymy, że niebawem zacznie się na tym niebie przejaśniać. Nie chcemy terapii szokowej - dodawał prezes PiS. Węgiel w Polsce. "Wszystko dowieziemy, choć sprawa jest skomplikowana" Kaczyński został też zapytany, czy władza "nie zaspała" w sprawie importu węgla do Polski przy wprowadzeniu embarga na surowiec z Rosji. - Jeżeli chodzi o czas, to przypomnę panu scenę z samochodu Donalda Tuska, który nagrał film, w którym pokazuje palcem, że wagony wiozą ruski węgiel i że trzeba to natychmiast powstrzymać. Presja, by zrobić to szybko była ogromna, proszę więc te pytania skierować też do opozycji - odpowiadał. Prezes PiS zapewniał, że "nie jest prawdą, że od wybuchu wojny czy nałożenia embarga nic nie zrobiono" - Spółki, które mają do tego narzędzia i umiejętności - skupują i kontraktują węgiel od dawna. Problemem jest logistyka i polskie porty. Tylko, panie redaktorze, to nie myśmy nie inwestowali w porty i wydzierżawili, bywa, że i na 30 lat, nabrzeża i tereny portowe. Ale zostawmy to, bo dziś najważniejsze jest, by przygotować się na zimę, a nie przerzucać się odpowiedzialnością. Zwróciliśmy się do portów naszych sojuszników z państw bałtyckich, które dziś są zwolnione z wielu swoich codziennych prac właśnie ze względu na embargo - mówił. - Wszystko dowieziemy, choć nie ma co ukrywać, że to jest sprawa skomplikowana - wskazywał, dodając, że czasu "nie cofniemy", a teraz jest go wystarczająco dużo, "by zdążyć z dostawami, by nikt nie siedział w zimnym mieszkaniu". Jarosław Kaczyński: Węgla wystarczy Kaczyński mówił, że sprawa jest ważna zarówno z perspektywy politycznej, ale "przede wszystkim czysto humanitarnej". - Władza, jakakolwiek władza, po prostu ma obowiązek zapewnić ludziom warunki, by mogli normalnie żyć, a elementem tego jest ogrzewanie mieszkania - mówił. Wskazywał, że 3 tys. złotych dopłaty będzie można wydać na "węgiel z polskich kopalń i całego świata". - Niezależnie od tego, czy rację mają ci, którzy mówią, że potrzeba nam kilka milionów ton, czy ci, którzy liczą raczej kilkanaście milionów ton - węgla wystarczy. Proszę mnie trzymać za słowo. Nie mówię, że od razu w sierpniu czy we wrześniu będzie wszystko można kupić od ręki w dowolnych ilościach, ale damy radę - podkreślał. Jednocześnie Kaczyński zauważał, że sytuacja jest wyjątkowa przez rosyjską agresję na Ukrainę. - Powtarzam, do końca sezonu grzewczego każdy, kto będzie chciał się ogrzewać węglem - będzie mógł to zrobić - podkreślał. "Jeśli ktoś coś zaniedbał, to będą wyciągnięte konsekwencje" Marcin Fijołek zauważył, że ustawa regulująca ceny węgla na poziomie 996 złotych za tonę "jeszcze nie weszła w życie, a już trafiła do kosza". - Nie było nikogo w Kancelarii Premiera, w ministerstwach, na Nowogrodzkiej, by przewidzieć to wcześniej? - pytał rozmówcę. - Wie pan, Nowogrodzka nie jest do końca od tego. Jeśli chodzi o resorty - owszem, przyjrzymy się kiedyś temu uważnie. Ale ważny jest ostateczny wynik: nie cały ten huk, który powstał przy okazji, a który może wywoływać panikę na rynku. Wyciąganie odpowiedzialności to sprawa na później, nie ma sensu dziś nikogo rozliczać, choć wraz z zakończeniem operacji wszystkiemu przyjrzymy się jeszcze raz: na spokojnie, bez zaciekłości i chęci karania kogoś za wszelką cenę. Jeżeli ktoś coś zaniedbał, to będą wyciągnięte konsekwencje - odpowiadał Kaczyński.