Firmy, które pracowały dla PZU, obsługiwały kampanię prezydencką Lecha Kaczyńskiego, a nie Donalda Tuska - twierdzi Platforma Obywatelska. Według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, mówienie o powiązaniach firm, które pracowały dla PZU, z komitetem wyborczym jego brata to "bezczelne kłamstwo". Posłuchaj relacji reporterki RMF, Agnieszki Burzyńskiej: Na konferencji prasowej politycy PO zapowiedzieli, że w środę złożą pozew przeciwko posłowi PiS Jackowi Kurskiemu, który zarzucił Tuskowi, iż korzystał z pieniędzy PZU w swojej kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2005 r. Platforma Obywatelska chce, aby Kurski przeprosił PO i jej przewodniczącego. Oprócz przeprosin domaga się też, aby Kurski zapłacił 100 tys. zł na rzecz Caritasu. Tzw. afera billboardowa zaczęła się w ubiegłym tygodniu. W programie TVN "Teraz my" Kurski powiedział, że kampanię billboardową Tuska sfinansowało PZU. Jak tłumaczył, nastąpiło to w ten sposób, że PZU wykupiło za 50 milionów złotych kampanię "Stop piratom drogowym". Hasło to zmieniono później na "Stop wariatom drogowym". Wobec sprzeciwu m.in. Stowarzyszenia Psychiatrów Polskich PZU wycofało się z tej akcji. Jak twierdzi Kurski, billboardy wykupione przez PZU sprzedano za 3 proc. wartości firmie PR-owskiej związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od której - według Kurskiego - odkupiła je Platforma Obywatelska. W ubiegłą środę Kurski złożył w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego dokonali przeszukania w siedzibie PZU. W poniedziałek prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie rzekomego finansowania przez PZU billboardów Tuska z kampanii prezydenckiej. Sławomir Nowak - który w kampanii wyborczej Tuska odpowiadał za pion medialny - podkreślił we wtorek na konferencji prasowej, że dwie firmy - News Outdoor i ClearChannel - które obsługiwały kampanię szefa PO, nie pracowały w kampanii PZU "Stop wariatom drogowym". W materiałach rozdanych dziennikarzom na konferencji PO podano, że tę kampanię PZU obsługiwały firmy AMS i STROER i że to na tablicach należących do tych dwóch firm wisiały plakaty L.Kaczyńskiego. Nowak podkreślił, że PO stawia tu "duży znak zapytania". - Komitet Lecha Kaczyńskiego zapłacił dużo mniej za dużo więcej nośników. Donald Tusk - blisko 8 tys. tablic za trochę ponad 6 mln zł. Lech Kaczyński - prawie 13 tys. tablic za niecały 1 mln zł. Nic dodać, nic ująć - sami państwo to wyjaśnijcie - powiedział poseł PO. Na pytanie, czy PO sugeruje, że to komitet L. Kaczyńskiego korzystał z billboardów, na których wisiały wcześniej plakaty PZU i że to kampania kandydata PiS mogła być pośrednio finansowana przez PZU, Schetyna odpowiedział, że Platforma mówi o faktach. - Pokazujemy, że Jacek Kurski kłamał, mówiąc o nośnikach, które wykorzystywała PO po zakończeniu akcji PZU. To jest nieprawda. Taka sytuacja, o której mówi Kurski dotyczyła - o ironio - Lecha Kaczyńskiego kandydata PiS. Stawiamy znak zapytania i chcemy powiedzieć opinii publicznej, że taka jest prawda - powiedział Schetyna.