I choć wydaje się to absurdalne, pierwsze wrażenie przeciętnego Polaka może być następujące: Jarosław Kaczyński jest zamieszany w aferę paliwową. "Szok! Kaczyński jest jaki jest, ale żeby paliwowy mafiozo?! Tego się po nim nie spodziewałam, cóż, dopisuję go do długiej listy moich politycznych rozczarowań" - pisze z przekąsem na swoim blogu w Salonie 24 "kataryna". Zdaniem dziennikarza "Newsweeka" Piotra Śmiłowicza nazwisko Kaczyńskiego pojawia się w śledztwie paliwowym dwukrotnie. Po raz pierwszy przy okazji afery wokół przesłuchania w 2006 roku szczecińskiego biznesmena paliwowego Jerzego Krzystyniaka. Biznesmen oskarżył wówczas przesłuchującego go prokuratora Marcina Kowalskiego - z zajmującej się śledztwem paliwowym grupy Marka Wełny - o wywieranie nacisków, by obciążył polityków. Jednak wszczęte na skutek tej skargi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez Wełnę i Kowalskiego (obejmujące początkowo działanie na szkodę Artura Balazsa, Jarosława Kaczyńskiego i Jacka Piechoty) zostało po kilku miesiącach umorzone. "Średnio inteligentny człowiek musi po tym fragmencie zadumać się nad dziennikarskim warsztatem autora artykułu" - komentuje "kataryna". "Z tekstu wynika przecież, że jedyny kontekst w jakim się tu pojawia nazwisko Kaczyńskiego to rzekome działanie prokuratorów na jego szkodę polegające na wywieraniu nacisków na świadka, żeby Kaczyńskiego obciążył. Jeśli w tym fragmencie jest jakaś sensacja to nie jest nią fakt pojawienia się nazwiska Kaczyńskiego ale dziwne podobno zachowanie prokuratorów". Nazwisko prezesa PiS pojawia się także w zeznaniach paliwowych biznesmenów z Konsorcjum Victoria - Adama Ch. i Andrzeja Z. Jest o nim mowa w kontekście współpracującego z firmami paliwowymi byłego dyrektora Poczty Polskiej Jacka T. W zeznaniach Andrzeja Z. pada m.in. zdanie, że prowizja płacona T. "zaprocentuje dobrymi kontaktami z Kaczyńskimi i prawicą". "Tu nazwisko Kaczyńskiego pojawia się po raz drugi i jest jeszcze śmieszniej bo ta sensacja ma już ponad trzy lata (!) i została wielokrotnie opisana, pierwszy raz wczesną wiosną 2005 czyli w czasach przedkaczystowskich. Ale o tym Piotr Śmiłowicz nie wspomina bo jeszcze ktoś by zapytał dlaczego odgrzewa tego kotleta" - pisze "kataryna". "Co sprawiło, że Piotr Śmiłowicz postanowił sklecić sensacyjny artykuł z dwóch mocno nieświeżych spraw, z których pierwsza nie może Kaczyńskiego obciążać bo jest w niej poszkodowanym a druga jest stara jak świat, znana od dawna?" "Podsumowując. Swój sensacyjny materiał opatrzony obiecującym nagłówkiem "wiadomość dnia" Piotr Śmiłowicz sklecił z dwóch wątków nie pierwszej świeżości. Takie artykuły nie mają informować, ten wygląda na jakąś rozpaczliwą wrzutkę i jedyny powód dla którego warto się nad nim pochylić to szukanie odpowiedzi na pytanie "dlaczego?" - pisze "kataryna".