W niedzielę z udziałem Jarosława Kaczyńskiego miała miejsce inauguracja "Ruchu społecznego im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego". - Zebraliśmy się tutaj nie tylko ku pamięci prezydenta Rzeczypospolitej, jego małżonki, ale ku pamięci wszystkich, którzy przed rokiem odeszli od nas, tak niespodziewanie, tak nagle, tak gwałtownie. Można o nich powiedzieć, tak jak powiedział o innych wielki poeta (Zbigniew Herbert - red.): "zostali zdradzeni o świcie" - podkreślił prezes PiS. Jak dodał, niezależnie od tego jako była przyczyna katastrofy, "to z tego co już dziś wiemy, możemy powiedzieć: zostali zdradzeni o świcie". "Bez prawdy nie będziemy godnym narodem" - Chcemy prawdy, bez tej prawdy nie będziemy godnym narodem. Musimy pamiętać także o tym, że naszym obowiązkiem jest uczczenie tych wszystkich, którzy zginęli, jest godne uczczenie prezydenta Rzeczypospolitej, uczczenie wielu, wielu innych, których tutaj widzieliśmy, którzy byli z tej samej tradycji, można powiedzieć z tej samej mąki, i którzy mieli wielkie zasługi - powiedział prezes PiS. Wspominał "dwie "wielkie kobiety", które zginęły w katastrofie smoleńskiej - legendę Solidarności Annę Walentynowicz i posłankę Grażynę Gęsicką - jak mówił prezes PiS - "osobę o pięknym życiorysie, która tak wiele zrobiła dla polskiego rozwoju, która dokonała w tej dziedzinie przełomu, a którą tak ohydnie obrażano". Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego było przerywane kilkunastosekundową burzą braw, gdy wymieniał nazwiska Walentynowicz i Gęsickiej. - Zginęło bardzo wielu ludzi wybitnych, odważnych, tych z Solidarności, ale także tych, którzy szli inną drogą, ale już po 1989 roku, choćby jak generał (Tadeusz) Buk wykazali, co to znaczy walczyć w polskim interesie, walczyć o ojczyznę - podkreślił prezes PiS. "Nasze państwo jest słabe" - Nasze państwo nie było w stanie ochronić nawet swojego prezydenta, bo jest słabe - oświadczył Jarosław Kaczyński. Jak tłumaczył podczas swojego wystąpienia w Sali Kongresowej, państwo jest słabe, bo zła, niesprawiedliwa i nieefektywna jest konstrukcja społeczna, na której się opiera. Kaczyński zaznaczył, że jego środowisko od lat miało świadomość tej sytuacji. - Musimy to zmienić, dla nas (...), dla przyszłych pokoleń i aby spłacić ten wielki dług, który mamy, dług wobec tych, których zdradzono o świcie przed wiekami, przed dziesięcioleciami, przed rokiem - powiedział prezes PiS. "Musimy ujawnić prawdę o Smoleńsku" Musimy uczynić wszystko, by prawda o katastrofie smoleńskiej wyszła na jaw, niezależnie od tego, "jaka jest i kogo będzie bolała" - mówił Kaczyński. Wspominając swojego brata Jarosław Kaczyński powiedział, że był on człowiekiem Solidarności - "ogromnego, największego" w dziejach Polski "ruchu społecznego ku niepodległości, ku wolności". Zaznaczył też, że jego brat pozostał wierny tej drodze do końca swoich dni. - I my musimy iść dalej na tej drodze. Pierwszy na niej krok to prawda o Smoleńsku. Musimy uczynić wszystko, by ta prawda niezależnie od tego, jaka jest i kogo będzie bolała, wyszła na jaw. Cała prawda - podkreślił J. Kaczyński. Słowa te wywołały aplauz na Sali Kongresowej w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, gdzie odbywa się uroczystość. "Trzeba utrwalać pamięć o tych, którzy odeszli" W wyniku katastrofy smoleńskiej odeszli ludzie, których polityczne credo brzmiało "warto być Polakiem"; pamięć o nich trzeba utrwalać poprzez przekuwanie tego hasła w czyn - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Jest w nas, jest - nie ukrywam - we mnie ten straszny ból, ból, który wynika z tęsknoty, która nigdy nie zostanie ukojona, bo przecież ci, którzy odeszli, ci których kochaliśmy, już nie wrócą. Ale jest w nas także ból inny - społeczny, narodowy - powiedział lider PiS w Sali Kongresowej PKiN na spotkaniu inaugurującym działalność Ruchu Społecznego im. Lecha Kaczyńskiego. - Na szczytach naszego państwa zabrakło ludzi, którzy swoje polityczne credo przedstawiali krótko: warto być Polakiem. I to "warto być Polakiem" zmieniali w czyn - oświadczył. Dlatego - jak mówił - "musimy pamiętać do końca naszych dni i musimy tę pamięć przekuwać w czyn dwojaki sposób". Tę pamięć - podkreślił prezes PiS - trzeba utrwalać "w uroczystościach, choćby tak jak dziś, w piśmie, w kamieniu". - Ale musimy także wykonywać ich testament. To "warto być Polakiem" musi być podstawą naszego życia publicznego, tego wszystkiego co Polska robi na arenie międzynarodowej - powiedział szef PiS. - Musimy powiedzieć sobie jeszcze raz: nie rezygnujemy - mówił Jarosław Kaczyński. Według Kaczyńskiego, powiedzieć "nie rezygnujemy" to znaczy "domagać się szacunku dla narodu, dla pomordowanych, dla innych, dla siebie samych". - To domagać się prawdy - dodał. - Rok i jeden dzień temu to "nie rezygnujemy" odnosiło się do ofiar Katynia, Tweru, Miednoje, wielu innych miejsc. Ale dziś to "nie rezygnujemy" odnosi się także do Smoleńska - oświadczył prezes PiS. Jak mówił, trzeba powtarzać "nie rezygnujemy". - A jeśli ktoś zapyta dlaczego, trzeba powiedzieć: dlatego, że szanujemy Polskę, bo szanujemy nasz naród. Bo siebie samych szanujemy - powiedział. Depozytariuszem spuścizny L.Kaczyńskiego jest brat Ruch Społeczny im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego przyjął w niedzielę deklarację ideową., w której podkreślono, że "depozytariuszem spuścizny ideowej, myśli politycznej i działań państwowych" patrona ruchu jest "jego brat Jarosław Kaczyński". W deklaracji Ruch określił się jako organizacja "o orientacji państwowotwórczej, czerpiącej inspirację z chrześcijaństwa i nawiązującą do dorobku ruchu solidarnościowego". "Nasza ojczyzna potrzebuje działań na miarę wyzwań cywilizacyjnych oraz współczesnych zagrożeń ekonomicznych i politycznych. Obieramy za patrona śp. Lecha Kaczyńskiego, ponieważ sądzimy, że patriotyzm, wolność i godność, którymi kierował się w swoim życiu prywatnym i służbie publicznej dziś są najważniejszymi wartościami dla Polaków" - deklarują członkowie ruchu. Deklarację odczytał na spotkaniu w Sali Kongresowej szef gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego Maciej Łopiński. Według deklaracji, nowopowstały ruch powinien być ważnym partnerem społecznym dla władz państwowych. W deklaracji ideowej uczestnicy Ruchu zaznaczyli też, że odwołują się do dziedzictwa opartego na "pamięci historycznej" oraz "obowiązku budowy silnego, solidarnego i praworządnego państwa". "Wolna Polska jest winna cześć śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiem oraz członkom delegacji, bowiem dobrze zasłużyli się ojczyźnie" - napisano w deklaracji. Jak podkreślają jej autorzy, pielgrzymka do Katynia w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej stała się "ofiarą złożoną przez elitę polityczną III RP". Według deklaracji, przyjęty przez rząd Polski sposób wyjaśniania okoliczności tragedii smoleńskiej "ujawnił pilną potrzebę odbudowy instytucji naszego państwa oraz uświadomił konieczność przywrócenia polityce jej wymiaru ideowego. Jak podkreślono, w Polsce jest wiele niesprawiedliwości, których "bolesnym przejawem" był stosunek części "grup politycznych i medialnych do Lecha Kaczyńskiego". W deklaracji zaznaczono także, że "katastrofa smoleńska ukazała opinii międzynorodwej prawdę o kłamstwie katyńskim - micie założycielskim Polski komunistycznej". "Jeśli trzeba, sami zbudujemy pomnik" Trzeba domagać się od władz budowy pomnika na Krakowskim Przedmieściu; jeżeli będzie potrzeba, sami taki pomnik zbudujemy - mówił socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski podczas spotkania inaugurującego działalność Ruchu Społecznego im. Lecha Kaczyńskiego. "Zbudujemy, zbudujemy!" - skandowali podczas jego przemówienia ludzie zgromadzeni w Sali Kongresowej PKiN. - My nie zapomnimy (ofiar katastrofy smoleńskiej) - zadeklarował Krasnodębski. - Ale ta pamięć to tylko minimum tego, co możemy zrobić, to najbardziej fundamentalny obowiązek uczciwego Polaka. A ten, kto ten obowiązek kwestionuje - moim zdaniem - nie zasługuje na to miano - podkreślił. Krasnodębski zaznaczył też, że "największym pomnikiem, jaki możemy zbudować Lechowi Kaczyńskiemu, to taka Polska, o jakiej on marzył". Wyjaśnił, że chodzi o Polskę, która jest suwerenna, podmiotowa i traktowana z szacunkiem przez sąsiadów. Po zakończeniu spotkania w Sali Kongresowej, jego uczestnicy wyruszyli przed Pałac Prezydencki. W marszu bierze udział kilka tysięcy osób, większość z nich ma biało-czerwone flagi z kirem. Zgromadzeni niosą transparenty, wśród nich m.in.: "Tusk pod sąd" i "Smoleńsk, to była zbrodnia"; są też flagi Solidarności. Pod Pałac Prezydencki zmierzają m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński i inni politycy Prawa i Sprawiedliwości. Przed wyruszeniem, zebrani krzyczeli "Jarosław, Jarosław". Przed Pałacem Prezydenckim - jak szacują służby porządkowe, tuż przed przyjściem Kaczyńskiego - zebrało się ok. 2 tys. osób. W tłumie widać dziesiątki flag, niektóre z nich przepasane są kirem. Są też transparenty z napisami: "Żądamy zwrotu krzyża", "Pętaki, hańbicie cześć zamordowanego Prezydenta, generała Błasika i pilotów", "To była zamach", "Boże chroń Polaków", "Chcemy prawdy", "I tak wszyscy wiedzą o zamachu".