- Mamy za sobą prawie osiem lat rządów PO i PSL. Jeśli spojrzeć na całe to ośmiolecie, to można powiedzieć tak - to było w jakimś sensie wyciągnięcie ostatecznych wniosków z tego wszystkiego, co zdarzyło się w Polsce po 1989 r. Wtedy stworzono system, który z jednej strony niewątpliwie był demokracją, miał wszystkie instytucje, ale to była demokracja specjalnego rodzaju - powiedział podczas spotkania z wyborcami w Łowiczu Kaczyński. Ocenił, że ten system dawał ogromne przywileje "pewnej grupie społecznej, która zdobyła pozycję w poprzednim systemie". Kaczyński podkreślił, że październikowe wybory parlamentarne mogą bardzo wiele zmienić w Polsce. - Możemy Polskę naprawdę zmienić. Możemy nasz potencjał nagromadzony w ciągu dziesięcioleci (...) wykorzystać dla szybkiego, momentami nawet wybuchowego rozwoju - przekonywał lider PiS. Rola państwa Warunkiem, aby tak się stało, jest - zdaniem Kaczyńskiego - naprawa państwa i zdjęcie wszystkich ciężarów, które uniemożliwiały przedsiębiorcom prowadzenie interesów. Większa powinna być też aktywność państwa w gospodarce. - Cały mechanizm rynkowy, to wszystko, co powoduje, że może funkcjonować gospodarka oparta na prywatnej własności, jest przecież systemem stworzonym przez państwo i w pewnych momentach, w pewnych dziedzinach państwo ma bardzo dużą rolę do odegrania. Musi potrafić te możliwości wykorzystać - powiedział Kaczyński. Wyraził przekonanie, że powstanie rząd Beaty Szydło, a jego dokonania będą - jego zdaniem - "dowodem, że w Polsce dla nowej władzy sprawiedliwość to nie jest puste słowo". - Bo jeśli odwołujemy się do pomocy rodzinom, do podwyższenia sumy wolnej od podatku (...), jeżeli chcemy powrócić do dawnego wieku emerytalnego, jeżeli chcemy bezpłatnych przedszkoli dla wszystkich, może poza tymi najzamożniejszymi, to, proszę państwa, tu chodzi o sprawiedliwość - mówił. Przed nami najtrudniejszy odcinek Do najważniejszych wyzwań dla nowego rządu prezes PiS zaliczył też zniwelowanie dystansu rozwojowego dzielącego nas od państw "starej Unii". Kaczyński przyznał, że "w jakiejś mierze - mimo wszystkich patologii" proces ten już się dokonał. Teraz jednak - jak ocenił - "czeka nas ten odcinek najtrudniejszy". - Myśmy obliczyli, że wielki pakiet inwestycyjny, który można w Polsce w ciągu najbliższych 6-7 lat przeprowadzić, to jest 1 bilion 400 mld zł, nie licząc inwestycji prywatnych - powiedział Kaczyński. Podkreślił, że to olbrzymia suma, która pozwoliłaby zmienić Polskę i rozwiązać wiele problemów społecznych, przede wszystkim kwestię bezrobocia, a także problemu deficytu mieszkań, a także w obszarze obrony narodowej. Zdaniem Kaczyńskiego w tej ostatniej dziedzinie "zostaliśmy doprowadzeni do stanu naprawdę bardzo daleko posuniętej słabości". Brakuje nam pewności siebie Prezes PiS zaznaczył, że przełamanie tej słabości jest konieczne "nie tylko dlatego, żeby nam, mówiąc najkrócej, dobrze było, ale także dlatego, żebyśmy uzyskali to, czego nam często niestety brakuje: pewność siebie". - Można to wszystko uczynić, tylko (...) ten ciężki worek kamieni, który mamy na plecach w postaci tej władzy, musi zostać odrzucony. Zawsze rozwój (...) jest czymś, co można porównać do marszu pod górę, to zawsze jest trudne. Ale inaczej się maszeruje, jeżeli niczego się na plecach nie ma, a nawet ma się pewne wsparcie, a inaczej się maszeruje, jak się ma ten worek kamieni - powiedział Kaczyński. - Ta władza, ta patologia, która się z nią wiąże, to jest właśnie taki worek kamieni - dodał lider PiS. Nie używać słowa "naród" Kaczyński zaapelował, aby "nie wstydzić się pojęcia narodu". - Znaczna część polskich elit czy tak zwanych elit, elit w cudzysłowie, uważa, że tego pojęcia nie należy w ogóle używać, wręcz przeciwstawia pojęcie narodu polskiego pojęciu europejskości. Nic, proszę państwa, błędniejszego: my jesteśmy Europejczykami dlatego, że jesteśmy Polakami (...). Tak jak Niemcy są Europejczykami dlatego, że są Niemcami, a Francuzi dlatego, że są Francuzami. Musimy mieć to głęboko umocowane w świadomości i musimy z tego czerpać siłę - mówił.