Kaczyński podkreślił w trakcie debaty w Sejmie nad wnioskiem NSSZ "Solidarność" o przeprowadzenie referendum ws. wydłużenia wieku emerytalnego, że PiS go popiera ponieważ jest on - wbrew temu co twierdzą jego przeciwnicy - racjonalny. Szef PiS mówił o niekorzystnych prognozach demograficznych. Według niego wynikają one m.in. z tego, że zakłada się, iż "nie da się prowadzić intensywnej, wielostronnej polityki prorodzinnej". - Da się prowadzić w Polsce politykę prorodzinną, która odnosi się do budownictwa mieszkaniowego, różnego rodzaju form pomocy dla rodziny, dzieci. Da się to wszystko uczynić pod warunkiem, że władza nie będzie zdeterminowana przez uzależnienie od różnych potężnych grup kapitałowych, choćby deweloperskiej, a będzie mogła decydować zgodnie z interesem społecznym - przekonywał. W ocenie Kaczyńskiego niemożliwość prowadzenia intensywnej polityki prorodzinnej wynika z "obecnego systemu, który reprezentuje rząd". Jak zaznaczył poziom przyszłych emerytur zależy przede wszystkim od poziomu PKB, który za wiele lat może być dużo inny niż obecnie. Stwierdził, że w naszym kraju istnieje olbrzymi potencjał dla przedsiębiorczości, który trafia na "mur, którego nie daje się w dalszym ciągu sforsować". - Ale my go sforsujemy razem z Solidarnością - zapowiedział. Według lidera PiS "jest śmieszne", żeby mówić o tym, że emerytury za ponad 20 lat mają wynosić "po 900 złotych". - To znaczy że Polska ma być na dzisiejszym poziomie, po to żeby pana kolegom, panie profesorze było ciągle dobrze? - pytał posła PO Dariusza Rosatiego, który występował przed nim. - Przyjdzie taka Polska, w której być może pana kolegom będzie bardzo źle, ale ludziom będzie nieporównanie lepiej. To będzie Polska zamożna, silna i godna - powiedział Kaczyński. Te słowa posłowie PiS przyjęli owacją na stojąco i okrzykami: "Zwyciężymy". - Nie musimy żyć w dalszym ciągu w systemie postkomunistycznym, w systemie w istocie postkolonialnym. Możemy ten system odrzucić. Możemy także wyeliminować jego przedstawicieli. Trzeba tylko zmienić władzę. Trzeba troszkę się przyjrzeć różnego rodzaju życiorysom i wyciągnąć z nich wnioski - podkreślił. - Parę lat sytuacji, w której jest normalny rynek, bez patologii, jest praworządność, dostęp do informacji - i obecnego systemu nie ma. Nie ma tego establishmentu, są tylko jego szczątki, resztki i bardzo brzydki zapach i szansa na bardzo szybki rozwój - powiedział Kaczyński. W jego ocenie referendum ma głębszy sens. - To jest referendum odnoszące się do tego czy ten system, gdzie kieszenie jednych są bronione jak niepodległość, a inne są nieustannie drenowane ma być podtrzymywany. Jesteśmy za zmianą tego systemu, bo to jest system skrajnie nieefektywny, zabijający wręcz naród, system po prostu antynarodowy, system, który przynosi korzyści wąskiej grupie, zresztą na ogół spod ciemnej gwiazdy i różnego rodzaju czynnikom zewnętrznym - mówił. Szef PiS zarzucił PO, że broni tego systemu, ale - jak dodał - jest przekonany, że "system dożywa już swoich dni". - To referendum w istocie będzie referendum nad tym systemem. Wiem, że możecie się teraz obstawić policją, możecie poustawiać tu armatki wodne, możecie się bać i macie powód się bać. I rzeczywiście przyjdzie czas, w którym okaże się jak bardzo ten strach był uzasadniony. Boicie się, ale my się nie boimy - oświadczył Kaczyński. Szef PiS zaznaczył, że "rzeczywistym adresatem" podwyższenia wieku emerytalnego są "rynki, czyli po prosu spekulanci". - To oni muszą otrzymać sygnał, że w Polsce jest po staremu, że Polskę dalej można doić - powiedział. Kaczyński tłumaczył, że jest to spowodowane tym, że obecny rząd radykalnie zwiększył deficyt budżetowy. Forum: Czy należy przeprowadzić referendum ws. reformy emerytalnej?