Sikorski w Berlinie 28 listopada na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej zaproponował m.in. zmniejszenie i jednoczesne wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do PE oraz połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Sikorski apelował do Niemiec o ratowanie strefy euro. - Trudno sobie wyobrazić sytuację groźniejszą niż ta, kiedy przedstawiciele władz demokratycznego państwa zaczynają składać hołdy innym państwom; gdy dochodzi do tego, co polska publicystyka słusznie nazwała hołdem berlińskim, hołdem, do którego minister Sikorski nie miał żadnego prawa - mówił Kaczyński podczas marszu. Na słowa Kaczyńskiego zebrani zareagowali okrzykami "hańba!". - Tak proszę państwa to jest hańba, a jednocześnie nadużycie, złamanie konstytucji, czyn, którego nie da się wyjaśnić inaczej niż tylko dążeniem do załatwienia jakichś czysto partykularnych albo osobistych interesów, po prostu osobistych - mówił prezes PiS. "Nie znaliśmy całej prawdy" Jak podkreśli, na to nie wolno się zgodzić. - Cieszę się, bardzo się cieszę, że patrzę tutaj na Aleje Ujazdowskie i nie widzę końca tego pochodu, nie widzę końca tego zgromadzenia. Polacy mówią "nie" - dodał. - Polacy mówią "Nie!" - odpowiedział mu tłum. "Tu jest Polska! Tu jest Polska" - krzyczeli demonstranci. Kaczyński podkreślił, że kiedy organizatorzy decydowali się na zainicjowanie marszu, nie znali całej prawdy. - Znaliśmy sławetne wystąpienia pana ministra, nie wiedzieliśmy jeszcze, że sprawy pójdą dalej, że już tym razem nie minister, a premier, najwyższy przedstawiciel rządu zdecyduje się na to, by Polską suwerenność ograniczyć, by przynajmniej zapowiedzieć jej ograniczenie - mówił. Nawiązał w ten sposób do zapowiedzi premiera przyłączenia się Polski do tzw. paktu fiskalnego uzgodnionego podczas szczytu UE w Brukseli. Podkreślił znaczenie dla suwerenności kwestii budżetowych. - Jak historia historią, jak dzieje państwa, była zawsze szczególnie objęta suwerennością, szczególnie jej właśnie dotyczyło to, co własne, co odnosi się do interesów państwa, do interesów narodu, bo taka sprawą są właśnie kwestie budżetowe, są kwestie naszych wspólnych pieniędzy - dodał. Źródło Agencja TVN/TVN24 Kaczyński ocenił, że "jest to godzenie w nasz status - status suwerennego państwa, w naszą pozycję, w naszą godność". - Tylko ci najbardziej pozbawieni rozumu, żeby tego inaczej nie określić, mogą uwierzyć w to, że inni, ci silniejsi od nas, będą o nasze interesy dbali - mówił. PiS stanie na czele walki o Polskę Przekonywał, że o polskie interesy "możemy dbać tylko my sami, bo tak wygląda polityka międzynarodowa". - I po to potrzebujemy suwerenności, potrzebujemy prawdziwie polskiego rządu, który będzie naszych interesów bronił w tych okolicznościach, które są dzisiaj w Europie i w świecie - oświadczył prezes PiS. Jak zaznaczył, nie są one łatwe, ale - jego zdaniem - "można ich bronić i można było także tym razem". - Były ku temu przesłanki. Odrzucono je, znów w imię partykularnych interesów, w imię jakiś być może całkowicie prywatnych nadziei. I na to zgodzić się dzisiaj nie możemy. I nie będziemy się zgadzać - zapewnił. - I chcę wam tutaj przyrzec, że Prawo i Sprawiedliwość stanie na czele walki o Polskę suwerenną, o Polskę, która decyduje sama, o to, by nasz naród, by Polacy sami mogli decydować o tym, co dla nich ważne, co mniej ważne, a co najważniejsze. By sami mogli budować swoją pomyślność - podkreślił. Jak dodał, stać nas na to. - Gdyby nie to chore państwo, gdyby nie te sojusze różnego rodzaju interesów i interesików, nasz naród znany z przedsiębiorczości parłby do przodu jak Chiny. Bylibyśmy na czele Europy, na czele świata. Dźwigamy na plecach potężny worek kamieni. Musimy go w końcu zrzucić, musimy się obudzić. Obudź się Polsko! - apelował. "Jarosław! Jarosław! Jarosław!" - wołał tłum. 13 grudnia jest wielkim oskarżeniem Prezes PiS nawiązał także do 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Jego zdaniem cena 13 grudnia 1981 r. jest wielkim oskarżeniem zarówno tych, którzy wprowadzili stan wojenny, ale i tych, którzy nie chcieli tych czynów ukarać. Jak mówił, 13 grudnia 1981 r. "siły komunistyczne pod wodzą generała Jaruzelskiego na obce zlecenie rozpoczęły z niepodległością naszego narodu, naszego społeczeństwa wojnę". - Przyszliśmy tutaj, by o tym przypomnieć, by o tym nie zapominano - zaznaczył. - Oddaliśmy już hołd poległym, ale trzeba pamiętać o tych wszystkich, którzy stracili zdrowie, którzy siedzieli w więzieniach, obozach internowanych, którzy stracili pracę, którzy stracili szansę na normalne życie, którzy stracili ojczyznę, bo musieli wyjechać z Polski - dodał Kaczyński. W jego opinii, "cena tego strasznego dnia była wielka i jest wielka, bo ona trwa po dziś dzień". - Polska dzisiejsza byłaby inna, lepsza, silniejsza, bogatsza, gdyby nie 13 grudnia. To jest prawda i ta prawda jest wielkim oskarżeniem zarówno tych, którzy o 13 grudnia zdecydowali, przeprowadzili, ale także i tych, którzy później już po roku 1989 nie chcieli tych czynów ukarać, tych wydarzeń pokazać, pokazać do końca całej prawdy o nich, nie chcieli wielkiego rozliczenia - podkreślił prezes PiS. Zdaniem Kaczyńskiego Polska potrzebowała tego wielkiego rozliczenia. Jak powiedział, "nowa Rzeczypospolita mogła być tylko wtedy naprawdę suwerenną i naprawdę demokratyczną, jeżeli oparłaby się o potężny fundament moralny". - A nie ma tego fundamentu bez prawdy i nie ma tego fundamentu bez sprawiedliwości. Tego zabrakło i braknie po dziś dzień, i to jest ciągle nasze zadanie, nasze wielkie zadanie - powiedział Kaczyński. Jego zdaniem, "ten brak moralnego fundamentu wychodzi dzisiaj na jaw z całą siłą". W morzu kłamstwa Głos pod pomnikiem Piłsudskiego zabrali także Andrzej Gwiazda i Zbigniew Romaszewski. - Jesteśmy zanurzeni w morzu kłamstwa, co do drobiazgów i co do rzeczy zasadniczych. W dalszym ciągu ci prokuratorzy i sędziowie, którzy w sposób niebywały złamali prawo ferując wyroki na podstawie bezprawnego dekretu (o stanie wojennym - PAP) dalej pełnią swoje funkcje, ośmielają się nas sądzić - stwierdził Gwiazda. - Wydaje się, że czas na nową Polskę, która przywróci prawo, przywróci suwerenność, a nam, przywróci wolność. Marzę o tym, żeby "Boże coś Polskę" zaśpiewać "wolną ojczyznę pobłogosław Panie", niestety w całym moim życiu nie miałem takiego szczęścia, nie mogłem tego z czystym sumieniem zaśpiewać - dodał. - Po to, żeby istniało państwo musimy się czuć za nie wszyscy odpowiedzialni. Od samego początku oduczano nas jakiejkolwiek odpowiedzialności (...) To jest podstawa odrodzenia Polski. Polska jest nasza - mówił Romaszewski.