Na Krakowskim Przedmieściu zgromadziły się tłumy, które przyszły w Marszu Pamięci spod archikatedry św. Jana Chrzciciela przed Pałac Prezydencki. Prezes Prawa i Sprawiedliwości przez większą część przemówienia dziękował za pomoc w podtrzymywaniu pamięci o tragedii - współpracownikom, przedstawicielom katolickich i narodowych mediów oraz zwykłym ludziom. - Jeżeli wielu Polaków wie dzisiaj, kim był Lech Kaczyński, kim byli jego współpracownicy, to dlatego, że pięć lat temu tu, w tym miejscu, zrodził się wielki ruch, który nie pozwolił na kłamstwo - mówił prezes PiS. - Pięć lat po tamtej tragedii przyszło mi podziękować tym, którzy ten ruch tworzyli - dodał. - Jak zawsze w trudnych czasach na Kościół można liczyć. Dziękuję kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi za decyzję o pochowaniu pary prezydenckiej na Wawelu - podkreślił. Wymienił także hierarchów m.in. apb. Stanisława Gądeckiego, a także księży m.in. o. Tadeusza Rydzyka. - Bez ojca Rydzyka ta sprawa, o którą zabiegamy, o którą walczymy, byłaby nie do wygrania - powiedział. Dziękował też klubom "Gazety Polskiej", "obrońcom krzyża", a także ekspertom tzw. zespołu Macierewicza i samemu Antoniemu Macierewiczowi. "Antoni! Antoni!" - skandowali zebrani. Kaczyński wyraził szczególną wdzięczność osobom regularnie gromadzącym się przed Pałacem Prezydenckim podczas "miesięcznic smoleńskich". Lider PiS uznał także wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej za najważniejsze zadanie współczesnej Polski. Jak dodał, bez wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia, nie można mówić o sprawiedliwej, wolnej, bezpiecznej i suwerennej ojczyźnie. Po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego odbył się Apel Jasnogórski wieńczący obchody 5. rocznicy katastrofy smoleńskiej organizowane przez PiS.