- Ja mam wielki apel do pana Komorowskiego i PO: niech to poprą, niech jeszcze przed tymi wyborami wyraźnie powiedzą: Europejska Partia Ludowa pod naszym wpływem poprze tę uchwałę. To nie będzie obowiązujące, ale będzie ważne. To już będzie coś - to będzie praca na rzecz sprawiedliwości polskich rolników. Oni są w tej chwili w takiej sytuacji, że znajdują się na wielkim europejskim rynku na niesprawiedliwych zasadach, ponieważ mają za niskie dopłaty i wobec tego ich zdolności konkurencyjne są niższe - powiedział Kaczyński podczas spotkania wyborczego z rolnikami w Górnie (Świętokrzyskie). Jak wyjaśnił, PiS działa w PE w grupie konserwatystów i reformatorów; jak zapewniał inicjatywa tej partii ma być poparta m.in. przez brytyjskich konserwatystów. PO - mówił Kaczyński - wchodzi w skład Europejskiej Partii Ludowej, gdzie najważniejszą formacją jest niemiecka CDU, z którą PO "nie ma jednak tak partnerskich stosunków, jak PiS z brytyjskimi konserwatystami". W trakcie spotkania wyborczego prezes PiS mówił też, że jego konkurent w wyborach prezydenckich Bronisław Komorowski "wykazuje ostatnio wielkie zainteresowanie, ale niestety nieporównanie mniejszą kompetencję w kwestiach dotyczących rolnictwa". Mówił, że Komorowski nie tak dawno zapewniał, że polska wieś po 2013 roku otrzyma to samo, co mają Niemcy czy Francuzi. - Otóż proszę państwa, jeżeli nie zmienimy w UE reguł gry, jeżeli te plony referencyjne (...) będą w dalszym ciągu podstawą do dopłat, to będziemy mieli ciągle dużo, dużo mniej i to właśnie trzeba zmienić - podkreślał Kaczyński. I - jak dodał - dobrze, żeby "ci najważniejsi polscy politycy, nawet, jeżeli nie zostaną prezydentami, a pozostaną marszałkami Sejmu, czego im szczerze życzy (...), różne rzeczy wiedzieli". Kandydat PiS zaznaczył, że jego partia w sprawach rolnictwa "gruszek w popiele nie zasypuje" i działa w UE razem z konserwatystami brytyjskimi, których - podkreślał - próbowano ostatnio oskarżać o to, że są rzekomo przeciwnikami dopłat w ogóle, a tym bardziej równych dopłat. Kaczyński dodał, że warto przypomnieć, iż w ostatnim programie brytyjskich konserwatystów jest zapisana stabilizacja polityki rolnej. Kaczyński podkreślił, że gdy stał na czele rządu, to jego gabinet działał na rzecz rozwoju rolnictwa, żeby na wsi i w mieście był taki sam poziom życia. Dziś - w ocenie Kaczyńskiego - jest on dwa razy gorszy na niekorzyść mieszkańców wsi. Argumentował, że za rządów PiS były m.in. wyższe ceny skupu mleka i zbóż. Zaznaczył, że wiele dobrego dla świętokrzyskich rolników zrobił m.in. Przemysław Gosiewski, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. - Wyśmiewano go za peron we Włoszczowej - mówił. - Tymczasem był to swoisty symbol pracy zmierzającej do tego, by ludzie stąd mieli łatwiejszy dostęp do wielkich miast i m.in. do uczelni tam się znajdujących - tłumaczył. Oświadczył, że jako przyszły prezydent jest zobowiązany budować "realną spójność polskiego społeczeństwa". Zapewnił, że można w tym 10-leciu urzeczywistnić wielki plan rozwoju Polski i w sposób zrównoważony podnieść poziom życia jej mieszkańców. Przekonywał, że realizując ten plan "będziemy nabierali tej pewności, że jeżeli nawet do 2020 roku nie dogonimy zupełnie naszych sąsiadów pod względem zamożności, to mamy już przed sobą niedługą drogę". Kaczyński zdeklarował, że jako prezydent chce doprowadzić do tego, co udało się w kilku europejskich krajach, m.in. w Irlandii - do porozumienia dla rozwoju w interesie wszystkich Polaków. - Wsparcie dla mojej kandydatury oznacza, że nie będzie w Polsce groźnego dla demokracji monopolu, ale że będzie wielka szansa porozumienia - podsumował. - Z całego serca proszę: idźcie w niedzielę głosować - apelował. Na zakończenie wizyty w Świętokrzyskiem Jarosław Kaczyński odwiedził kielecką katedrę. Złożył w niej kwiaty pod tablicą upamiętniającą Przemysława Gosiewskiego.