Kaczyński powiedział dziennikarzom, że nagrania opublikowane przez MSZ nie odpowiadają także na pytanie, skąd Sikorski wiedział kilka minut po katastrofie, że jej przyczyną był błąd pilotów. - Jeśli chodzi o treść przedstawionych nagrań, to one w żadnym wypadku niczego nie wyjaśniają - oświadczył Kaczyński. Według niego, stwierdzenie czyjejkolwiek śmierci nie może nastąpić na podstawie ustnego przekazu osoby stojącej 150 metrów od miejsca katastrofy. - A to jest ta podstawowa przesłanka, tak mówił ambasador (Jerzy) Bahr, a już w żadnym wypadku nie można w ten sposób stwierdzić śmierci prezydenta RP. (...) Krótko mówiąc, to jest "kulą w płot" - powiedział Kaczyński. W ocenie szefa PiS, we fragmentach rozbitego samolotu mogli znajdować się jeszcze żywi ludzie, którzy w wyniku katastrofy byliby z pewnością nieprzytomni i nie okazywaliby żadnych oznak życia. Dodał, że już z całą pewnością nie można było kilka minut po katastrofie powiedzieć, co było przyczyną wypadku. Jego zdaniem, jest "bardzo charakterystyczne" to, że jego rozmowy z Sikorskim "niby się nie nagrały". - Oczywiście nie twierdzę, że wiem, że się nagrały, na to nie mam dowodów, ale ich po prostu nie ma - mówił Kaczyński. Prezes PiS ocenił, że opublikowanie przez MSZ nagrań ma "pokryć blamaż z emeryturami". - Tu nie chodzi nawet o odmowę referendum (...). Tu chodzi o zachowanie obecnego premiera, z którego nerwami najwyraźniej jest już niedobrze. Tu chodzi o całokształt - powiedział prezes PiS. MSZ opublikowało w piątek nagrania rozmów m.in. Sikorskiego z Centrum Operacyjnym resortu z dnia 10 kwietnia 2010 r., przeprowadzone niedługo po katastrofie smoleńskiej. "Oto dlaczego prawidłowo domniemałem, że samolot zszedł zbyt nisko" - napisał Sikorski na Twitterze, odsyłając do materiału. Z zapisu rozmów opublikowanych na stronach internetowych resortu wynika, że Sikorski o godz. 8:48 dowiedział się, że na lotnisku w Smoleńsku "zdarzył się najprawdopodobniej jakiś wypadek". Resort spraw zagranicznych podkreślił, że przedstawia nagrania swojego Centrum Operacyjnego wraz z informacją o połączeniach Sikorskiego przez telefon komórkowy z najważniejszymi osobami w państwie, w związku z licznymi pytaniami polityków PiS, w tym Kaczyńskiego. Tuż po godz. 9 10 kwietnia 2010 r. pracownik Centrum Operacyjnego MSZ przekazał szefowi dyplomacji, że rozmawiał przed chwilą z szefem konsulatu i z attache w Smoleńsku, a ci powiedzieli, że z wieży kontrolnej dostali informację, że "to było 15 minut temu, zdarzenie, że prawdopodobnie samolot zaczepił o drzewa przy lądowaniu i spadł". Sikorski zareagował na to "Jezus Maria!". Centrum Operacyjne: "Nic na razie więcej nie wiedzą, no tam się jakieś szaleństwo rozpoczyna. Powiedzieli..". "Ale, ale, ale jest wypadek, to jest rzecz potwierdzona niestety?" - dopytywał minister. Na co otrzymał odpowiedź: "Mówią, że taką informację z wieży dostali".