Po wizycie w szpitalu prezes PiS powiedział dziennikarzom, że stan Pawła Kowalskiego zaskoczył go pozytywnie. - Pan Kowalski podniósł się z łóżka, okazuje się, że może już wstać, pójść do toalety, normalnie pod tym względem funkcjonować - relacjonował Kaczyński. - Oczywiście leczenie potrwa jeszcze tygodnie, ale wszystko wskazuje na to, że będzie dobrze. Prezes PiS powiedział, że Kowalski ma uszkodzenie szyi, krtani, a także uszkodzenie stopy w wyniku działania paralizatora. - Podziękowałem mu za to, że walczył - bo walczył. Mimo, że dostał uderzenie paralizatorem, nogi miał bezwładne, to mocno się bronił. Na szczęście to ostrze gdzieś tam, o coś się oparło i nie dotarło do najgroźniejszych naczyń, dzięki temu żyje - powiedział Kaczyński. Podziękował też publicznie lekarzom, pielęgniarkom, którzy przyczynili się do uratowania Kowalskiemu życia. - To życie było zagrożone, w tej chwili już nie jest. Wróci do normalnego funkcjonowania i to jest kwestia tygodni - dodał. Zaznaczył, że Kowalski jest w dobrym stanie psychicznym i mimo uszkodzenia krtani, mówi. Opowiadał - według Kaczyńskiego - jak wyglądała ta walka. - Mówił, że gdyby ten napastnik był silniejszy fizycznie, to nie przeżyłby tego. Był też wdzięczny strażnikom miejskim, którzy obezwładnili tego napastnika - dodał. Pytany przez dziennikarzy, czy nie bał się przyjechać do Łodzi odparł: "nigdy mu to do głowy nie przychodziło, żebym miał się bać". - Musimy zwracać uwagę na to, co się w tej chwili dzieje, ale przede wszystkim powinni przemyśleć to, co się stało ci, którzy dzisiaj rządzą i ci, którzy stosują regularnie od kilku lat socjotechnikę nieustannego obrażania, odmawiania godności politycznej przeciwnikom. To jest także sprawa, która dotyczy niemałej części dziennikarzy. Bez "szkieł kontaktowych" i tym podobnych audycji, nie byłoby tego zdarzenia - dodał szef PiS. Pytany o informacje przekazane dziś w Sejmie przez przedstawicieli rządu nt. śledztwa w sprawie łódzkich wydarzeń, powiedział, że odebrał to "jako taką próbę rozwadniania tej sprawy. - A to był (napastnik, który we wtorek zaatakował pracowników biura PiS w Łodzi) pod SLD, nie wiem, może był, ale w każdym razie krzyczał, że chce mnie zamordować i to jest dla mnie sytuacja bardzo przykra w sensie osobistym, bo pan Rosiak zginął w jakimś sensie jakby za mnie, w moim zastępstwie - mówił Kaczyński. Powtórzył, że "sianie nienawiści się tak kończy, odmawianie komuś godności, tak się kończy". - Ktoś może powiedzieć, że między hasłem "zabierz babci dowód", a tym co się wydarzyło, nie ma żadnego związku. Jest związek. Trzeba o tym pamiętać. Wszyscy w Polsce jesteśmy równi i nie wolno nikomu odmawiać prawa do godności, praw politycznych, prawa do współdecydowania o losach kraju. Kto to robi, ten naprawdę sieje wiatr - mówił szef PiS. Po odwiedzeniu Pawła Kowalskiego, Kaczyński udał się do łódzkiego biura PiS, gdzie powitały go brawa i okrzyki zebranych tam zwolenników. Szef PiS spotkał się z działaczami swej partii, m.in. z europosłem Januszem Wojciechowskim. Na spotkanie przyszła również Halina Rosiak z synem - wdowa po zastrzelonym we wtorek w biurze PiS Marku Rosiaku, który był asystentem europosła Wojciechowskiego. Po spotkaniu Kaczyński mówił, że pani Rosiak znalazła się w sytuacji tragicznej. Dodał, że szczególnie ją rozumie, bo ponad pół roku temu znalazł się w podobnej sytuacji, gdy zginął najbliższy mu człowiek. - Chcielibyśmy, żeby pożegnanie pana Marka Rosiaka było czymś, co Polska zauważy, bo to jest dzisiaj Polsce potrzebne po to, żeby niektórzy otrzeźwieli - powiedział Kaczyński. Przed odjazdem oddał hołd zamordowanemu i uklęknął przed zapalonymi zniczami ułożonymi w kształcie krzyża przed siedzibą PiS. Eurodeputowany Janusz Wojciechowski podkreślił, że był w swoim biurze pierwszy raz po tragedii, widział ślady krwi i było to wstrząsające wrażenie. - Zginął człowiek, który był uosobieniem ciepła, człowiek wielkiego serca, dobroci, miłości do ludzi, a zginął w jakimś oszalałym akcie nienawiści, niepojętej nienawiści motywowanej politycznie - powiedział Wojciechowski. Dodał, że powinni zrobić rachunek sumienia "ci, którzy tę nienawiść do PiS sączyli, bo to ten szyld nad wejściem do biura 'Prawo i Sprawiedliwość' zwabił tego zabójcę". Zaznaczył, że wdowa po Marku Rosiaku może liczyć na odszkodowanie i pomoc ze strony także Parlamentu Europejskiego. Nadal nie wiadomo, kiedy i gdzie odbędzie się pogrzeb Marka Rosiaka. We wtorek przed południem do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby: zastrzelił Marka Rosiaka i ciężko ranił nożem 39-letniego Pawła Kowalskiego - asystenta Jagiełły. Ranny trafił do jednego z łódzkich szpitali, przeszedł operację, jego stan określany jest jako stabilny. 62-letniemu Ryszardowi C. postawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa; w czwartek łódzki sąd aresztował go na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.