O tym, że rok po katastrofie smoleńskiej, zgodnie z polską i kościelną tradycją, kończy się czas żałoby mówił metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz. - Cmentarz nie jest naszą świątynią, ani naszym domem, owszem przychodzimy tam opłakiwać naszych najbliższych, ale przychodzi taki moment, kiedy musimy wrócić do codziennego życia i podjąć te wszystkie trudy, które są do podjęcia w ojczyźnie, które są do podjęcia w Kościele, które są do podjęcia w rodzinach i naszym życiu osobistym - powiedział kard. Nycz. Zdaniem Kaczyńskiego przeżywanie żałoby to kwestia indywidualna. - Jeżeli chodzi o mnie, to wydarzyło się coś takiego, co będę na pewno przeżywał do końca życia i nikt nie ma prawa mi tego zabraniać - powiedział na konferencji prasowej w Warszawie. - Czcić pamięć tych, którzy zginęli, będziemy z całą pewnością póki żyjemy, to jest zupełnie normalne i nikt nie ma prawa nam tego zakazywać. To tak, jakby zakazywać rodzinom chodzić na groby zmarłych. Dla mnie w wypadku mojego brata, mojej bratowej, a także w wypadku wielu ludzi, z którymi byłem serdecznie związany, to jest to samo, jakby mi ktoś powiedział "masz nie chodzić na ich groby, bo komuś się to nie podoba" - powiedział Kaczyński. Jak zaznaczył, nie wierzy w to, "żeby biskupi mogli coś takiego zalecać, bo musieliby zalecać, żeby znieść Zaduszki". Kaczyński zwrócił uwagę, że w Polsce upamiętnianie różnego rodzaju rocznic jest powszechnie praktykowane. - Więc nie bardzo rozumiem, czy to jest wezwanie do tego, żeby już teraz nie składać kwiatów, nie pamiętać o tym? Nie sądzę, żeby o to chodziło - mówił prezes PiS. Zdaniem Kaczyńskiego powinien powstać pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który powinien upamiętniać także Marię Kaczyńską. - Działali razem - mówił. - Pomnik ofiar Smoleńska, o którym się przecież mówi niemalże od dnia katastrofy, jest blokowany z powodów czysto politycznych - dodał. - Jestem głęboko przekonany, że pierwszy polski prezydent, który nie miał związków z poprzednim ustrojem, jawnych ani tajnych, i który prowadził pod wieloma względami politykę zupełnie inną niż poprzednicy i wewnątrz i na zewnątrz - sądzę, że właściwą politykę - na taki pomnik po prostu zasłużył - mówił prezes PiS. Jak zaznaczył, formułując swoją opinię, stara się nie myśleć, że jest bratem-bliźniakiem zmarłego prezydenta. - Sądzę, że po prostu to trzeba zrobić, że tutaj ten mechanizm opierający się o nienawiść, ta niesłychanie intensywna nienawiść, która blokuje tego rodzaju przedsięwzięcia - nie wszędzie w Polsce, bo w wielu miejscach w Polsce one (pomniki) powstają - w szczególności w Warszawie, pewnego dnia minie - powiedział. Wyraził też opinię, że "ludzie, którzy po prostu tracą rozum z nienawiści, odejdą z polskiego życia publicznego naprawdę z wielkim dla tego życia publicznego pożytkiem i wtedy te sprawy zostaną w jakiejś mierze załatwione". Pytany później, czy PiS będzie nadal organizował obchody 10. dnia każdego miesiąca, potwierdził.