"Swego czasu przed wyborami powiedziałem, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy i społeczeństwo najwyraźniej to zapamiętało" - rozpoczął Kaczyński. "Stąd oczekiwanie skromności w życiu publicznym. Ponieważ my wiemy, że jesteśmy dla społeczeństwa i celem polityki nie jest bogacenie się polityków, podjęliśmy pewne decyzje. To będzie zarys, bo niektóre zmiany będą miały kształt ustaw. Po pierwsze ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami zdecydowali się na przekazanie nagród, w terminie do połowy maja, do Caritas na cele społeczne" - oświadczył prezes PiS. "Komitet Polityczny PiS, na mój wniosek ustalił, że zostanie złożony do laski marszałkowskiej projekt obniżenia o 20 proc. pensji poselskich" - zapowiedział Kaczyński. "Chcemy wprowadzenia nowych limitów dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków, starostów i ich zastępców, zniesione zostaną wszelkie dodatkowe poza pensją świadczenia, jeśli chodzi o kierownictwa spółek skarbu państwa" - dodał. Kaczyński zaznaczył, że podczas głosowania nad tym projektem, wprowadzona zostanie dyscyplina poselska, a kto nie poprze projektu, straci szanse na miejsce na liście wyborczej. "Będzie skromniej" Dodał, że "społeczeństwo oczekuje skromności i wobec tego ta skromność będzie wprowadzana". "Krótko mówiąc: będzie w tej chwili dużo, dużo skromniej. Dużo skromniej niż było dotychczas" - powiedział prezes PiS. "Vox populi, vox dei - głos ludu, głos Boga. Jeśli społeczeństwo tego chce, a widać wyraźnie, że chce, to my się przychylamy do tej decyzji i będziemy w związku z tym ponosić finansowe straty, ale dla dobra ojczyzny, dla budowy przeświadczenia społeczeństwa, że polityka rzeczywiście nie jest dla bogacenia się, jest po to, żeby służyć dobru publicznemu" - powiedział Kaczyński. Pytany o możliwy początek prac nad projektami ustaw obniżających wynagrodzenia, prezes PiS powiedział, że może to nastąpić "jeśli nawet nie przed tym posiedzeniem Sejmu, które mamy w przyszłym tygodniu, to przed następnym, może nawet będzie dodatkowe posiedzenie Sejmu, żeby te ustawy możliwie szybko uchwalić". "Na pewno nie będziemy z tym zwlekać" - zadeklarował. Dodał, że jest to "decyzja, którą najdalej w ciągu dwóch miesięcy uda się wyegzekwować", uwzględniając proces legislacyjny kończony podpisem prezydenta. Pytany, czy dał zielone światło Beacie Szydło, przed jej wystąpieniem, w którym broniła przyznanych nagród odpowiedział, że była premier miała prawo się bronić. "O żadnych pazurkach nie mówiłem. Wiedziałem, że premier Szydło będzie o tym mówić, miała prawo się bronić. Społeczeństwo tego nie zaakceptowało i wyciągamy wnioski" - powiedział prezes PiS. Kwestia referendum Kaczyński został spytany podczas czwartkowej konferencji prasowej, czy prezydent Andrzej Duda uprzedził Prawo i Sprawiedliwość o zamiarze zawetowania ustawy, oraz czy jego partia "będzie partycypowała" w przygotowaniu "nowej ustawy degradacyjnej". "Nie uprzedził, nie będziemy partycypowali. Uznaliśmy tę sprawę w tym momencie za zamkniętą i tyle mogę w tej sprawie powiedzieć" - powiedział prezes PiS. Pytany z kolei, czy on osobiście i PiS poprą prezydencką ideę zorganizowania jesienią referendum konsultacyjnego ws. zmian w konstytucji. "Ta sprawa nie była jeszcze przedmiotem obrad kierownictwa partii, więc nie mogę udzielić żadnej odpowiedzi" - odparł lider PiS. "Oczywiście z pełnym szacunkiem odnosimy się do pana prezydenta. Natomiast z całą pewnością chcielibyśmy uniknąć bardzo niskiej frekwencji, więc pytania powinny być tak sformułowane, żeby rzeczywiście zainteresowały społeczeństwo. Sądzę, że obok spraw konstytucyjnych są i takie, które nie maja sensu stricte charakteru konstytucyjnego, ale być może można by je społeczeństwu zadać" - mówił szef partii. Jak dodał, "to jest kwestia rozmowy i ta rozmowa jest tu bez wątpienia potrzebna". Dopytywany o jego osobiste poglądy, powiedział, że w takich sprawach nie ma osobistych poglądów.