Kalisz przekazał dziś liczący 259 stron projekt raportu pozostałym członkom komisji. Ostatnie posiedzenie komisji zaplanowano na 19 lipca. Do 12 lipca członkowie komisji mogą zgłaszać poprawki i zdania odrębne do przedłożonego projektu. W projekcie zawarto opis stanu faktycznego, czyli przebiegu wydarzeń związanych ze śmiercią Blidy. Opisano przebieg śledztwa dotyczącego tzw. afery węglowej, w którym pojawiła się osoba Blidy, a także zdarzenia w domu Blidów 25 kwietnia 2007 r., gdy b. posłanka popełniła samobójstwo po wkroczeniu funkcjonariuszy ABW, chcących ją zatrzymać w związku z prowadzoną w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach "sprawą węglową". Projekt raportu odnosi się również do działań w tej sprawie najwyższych ówczesnych organów państwa - premiera, ministra sprawiedliwości, kierownictwa prokuratury i ABW - zarówno przed, jak i po śmierci Blidy. Posłowie PiS oceniają wnioski z raportu jako nieoparte na faktach i "absolutnie bezpodstawne". Jak mówił Wojciech Szarama (PiS) należy je traktować w kategoriach kampanii wyborczej. Kalisz takie twierdzenia uznaje za "kłamstwo". Ziobro uznaje wnioski pod swym adresem za "humorystyczne". - Już się pakuję, wybieram na Sybir - komentował Jarosław Kaczyński. W projekcie postawiono hipotezę, że Blida po wkroczeniu ABW do jej domu, najprawdopodobniej nie chciała popełnić samobójstwa, lecz jedynie zakładała możliwość okaleczenia. Funkcjonariusze mieli prokuratorski nakaz - wydany przez śledczych Prokuratury Okręgowej w Katowicach - przeszukania mieszkania i zatrzymania b. posłanki w związku ze sprawą tzw. afery węglowej. Tego dnia zatrzymywano też inne osoby w związku ze śledztwami dotyczącymi nieprawidłowości w przemyśle węglowym. Hipoteza Kalisza zakłada, że Blida nie chciała być wyprowadzona ze swego domu w kajdankach "jak pospolity przestępca", mogła także obawiać się sfilmowania momentu wyprowadzania z domu. "Barbara Blida, nie mając, jako kobieta nieznająca się dobrze na broni, świadomości, że także amunicja bezpieczna, która nie powinna mieć właściwości penetrujących może okazać się bardzo niebezpieczna, mogła w zamiarze swojego czynu zakładać jedynie okaleczenie" - zaznaczono w projekcie. Za hipotezą o nieplanowanym wcześniej samobójstwie b. posłanki przemawia, według projektu raportu, fakt wcześniejszego telefonu Blidy do pełnomocnika prawnego oraz zamiar b. posłanki "wyjaśnienia sprawy przed prokuratorem i oczyszczenia się z ewentualnych zarzutów". Niewykluczona jest także - jak zaznaczono - szamotanina między Blidą a agentką ABW odprowadzającą ją do łazienki, gdy ta ostatnia zobaczyła broń w rękach Blidy i "próbowała ją powstrzymać". W lutym ubiegłego roku ekspert komisji dr Michał Gramatyka w swojej ekspertyzie oceniał, że hipoteza, iż przed śmiercią Blidy doszło do szamotaniny między byłą posłanką a agentką jest mało prawdopodobna. Jak mówił, po śladach na szlafroku Blidy można stwierdzić, że strzał padł z przyłożenia, a "to do minimum ogranicza hipotezę stawianą przez niektóre media, że na miejscu doszło do szamotaniny". Także łódzka prokuratura badająca sprawę śmierci Blidy wskazywała, że ani z opinii biegłego, ani z żadnego innego dowodu "nie wynikał choćby cień podejrzenia, że mogło dojść do jakiejkolwiek szarpaniny". "Wszelkie badania dotyczące pozostałości prochu na szlafroku, biustonoszu, na rękach pani Blidy, tor lotu pocisku, badania wyskrobin spod paznokci, nie wskazywały na to, żeby pani Barbara Blida z kimkolwiek się szarpała, natomiast uzasadniały tezę o samobójstwie" - oceniała prokuratura. Same wnioski z projektu liczą 12 stron. Jak mówił Kalisz, mają charakter "merytoryczny, legislacyjny i personalny". Zamieszczono tam i takie zdanie, że tragiczna śmierć Blidy, poza przyczynami bezpośrednimi, miała swoje źródło również w działaniach o charakterze ideologicznym i politycznym. "Takie działania stwarzały bądź ułatwiały łamanie konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich" - czytamy. W projekcie dodano, że program polityczny partii Prawo i Sprawiedliwość przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r. i następnie jego realizacja po utworzeniu rządu "tworzyły warunki do nieposzanowania godności wielu ludzi poprzez przyjmowany dogmat ich winy lub szkodliwego postępowania całych grup politycznych, społecznych, zawodowych lub środowiskowych". Takie działania - polegające na stygmatyzowaniu i wykluczaniu przeciwników politycznych metodami karnymi - Kalisz uważa za złamanie konstytucji. Według niego także Kaczyński i Ziobro powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Komisja nie ma prawa wszczynać takiej procedury wobec premiera czy ministra, ale - jak mówił szef komisji - ma prawo zająć takie stanowisko. W związku ze sprawą śledztwa, w którym chciano postawić Blidzie zarzuty, oraz samobójczej śmierci b. posłanki SLD - według projektu raportu - karnie odpowiadać powinni także b. szef ABW Bogdan Święczkowski oraz b. wiceszef Agencji Grzegorz Ocieczek oraz jeszcze jeden funkcjonariusz ABW, który według Kalisza miał zacierać ślady zdarzenia. Kaczyński i Ziobro odpowiedzialni są, jak pisze Kalisz, za to, iż "realizując koncepcję wykluczania dużych grup obywateli stworzyli system eliminowania, przy zastosowaniu przepisów prawa karnego, poszczególnych osób zaliczonych do tych grup, w szczególności w stosunku do Barbary Blidy". Ponadto były premier, jak wskazano w projekcie, naruszył konstytucję m.in. wydając zarządzenie z kwietnia 2007 r. o powołaniu Międzyresortowego Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Kryminalnej jako organu pomocniczego Rady Ministrów. Szefem tego zespołu był Ziobro, w jego skład wchodzili: szef MSWiA, komendant główny policji, szefowie CBA i ABW. Tym samym ówczesny premier miał - jak głosi projekt - doprowadzić "do ustanowienia wyższej pozycji prawnej ministra sprawiedliwości w stosunku do innych ministrów konstytucyjnych". - Zrobił go nadministrem - mówił Kalisz. PRZECZYTAJ PROJEKT STANOWISKA KOMISJI ŚLEDCZEJ BADAJĄCEJ OKOLICZNOŚCI ŚMIERCI BARBARY BLIDY Kaczyński miał również przekroczyć swe uprawnienia, według ujawnionego projektu raportu, organizując w lutym i marcu 2007 r. dwie nieformalne narady z udziałem Ziobry, a także m.in. szefów MSWiA, ABW, CBA i policji "podczas których podejmowane były decyzje zastrzeżone dla wskazanych przez ustawy urzędników państwowych i przekazywane były niejawne informacje w warunkach naruszających wymogi stosownych przepisów prawa i przekazywane osobom nieuprawnionym". Podczas tych narad omawiana była m.in. sprawa, w której pojawiała się Blida. W lipcu ubr. Kaczyński zeznał przed komisją, że narady z ministrami i szefami służb nie dotyczyły tylko Barbary Blidy, jej nazwisko przewijało się wśród innych spraw i nazwisk. - Chcę bardzo mocno podkreślić, żeby to było w protokole, że nie było żadnej sprawy Barbary Blidy - mówił komisji b. premier. Dodawał, że nazwisko Blidy pojawiło się na marginesie sprawy węglowej i nie było przedmiotem szczególnego zainteresowania. Z lutową naradą związany jest także zarzut sformułowany w projekcie raportu wobec Święczkowskiego. Podczas tej narady miał on, według przedstawionego projektu sprawozdania, przekazywać niejawne informacje dotyczące postępowania w tzw. aferze węglowej osobom nieuprawnionym "w warunkach naruszających wymogi stosownych przepisów prawa". - Premier miał obowiązek, a nie prawo, zwołać takie spotkanie koordynacyjne - mówił Święczkowski w lutym ubiegłego roku przed komisją na temat tej narady. Dodawał, że celem tego spotkania było właściwe skoordynowanie działań służb specjalnych i prokuratury. - Na pewno nazwisko Blidy nie padło w żadnym szczególnym kontekście, nie było w lutym mowy o żadnych zatrzymaniach i zarzutach, tym bardziej o środkach zapobiegawczych - zapewniał b. szef ABW. Wobec Ziobry projekt raportu formułuje m.in. zarzut "wprowadzenia Sejmu w błąd co do okoliczności śledztwa, w ramach którego B. Blida miała być zatrzymana, w szczególności podstaw zarzutu w stosunku do Blidy oraz przebiegu zatrzymań i ich ilości". Chodzi o wieczorne wystąpienie Ziobry na forum Sejmu w dniu śmierci b. posłanki 25 kwietnia 2007 r. Ponadto Ziobro - jak stwierdzono w projekcie raportu - miał wprowadzić w błąd Sejm podczas tego wystąpienia mówiąc, że wcześniej nie znał okoliczności sprawy, w której planowano postawić Blidzie zarzut. Tymczasem okoliczności te miał poznać - jak utrzymuje projekt - m.in. podczas narady w lutym 2007 r. We wrześniu zeszłego roku, odnosząc się do swojego sejmowego wystąpienia w dniu śmierci Blidy, Ziobro mówił przed komisją, że "jest różnica między wiedzą, że sprawa jest, a znajomością sprawy". - Wiedzieć, że jest sprawa, to nie znaczy ją znać - zaznaczał b. minister sprawiedliwości. Ponadto, jak zaznacza projekt raportu, b. minister sprawiedliwości powinien ponieść odpowiedzialność karną za wydanie w kwietniu 2007 r. ówczesnemu szefowi policji Konradowi Kornatowskiemu "wykonania kwerendy informacji w zakresie spraw dotyczących nieprawidłowości związanych z obrotem węglem i ich powiązań z Barbarą Blidą, po jej śmierci". Według projektu raportu tym samym Ziobro przekroczył swoje uprawnienia. B. minister sprawiedliwości mówił w październiku zeszłego roku przed komisją m.in. odnosząc się do takiego zarzutu, iż kwerenda miała na celu poszukiwanie informacji, nie dotyczyła Blidy, ale wszystkich wątków w śledztwie, które mogłyby być przydatne dla ustalenia odpowiedzialności innych osób. Zarzuty wobec Ocieczka dotyczą z kolei wydarzeń w domu Blidów po śmierci b. posłanki. Ówczesny wiceszef ABW będąc w dniu 25 kwietnia 2007 r. w tym domu po samobójstwie Blidy miał, według zaprezentowanego projektu sprawozdania, sprawując nadzór nad prowadzonymi czynnościami, dopuścić "do popełnienia wielu błędów przez funkcjonariuszy ABW" i utrudnić prawidłowy tok postępowania po śmierci Blidy. Przed komisją Ocieczek zaprzeczał, by zacierał ślady lub utrudniał działania ABW. W projekcie raportu Kalisz postuluje, by wyeliminować w przyszłości takie sytuacje, gdy na czele policji i służb specjalnych stoją prokuratorzy i to wskazywani przez jedną osobę - dysponenta politycznego. Szef komisji uznał, że taka sytuacja zaistniała w 2006 r., gdy Jarosław Kaczyński powołał Ziobrę na szefa międzyresortowego zespołu, ten zaś stworzył "ciąg technologiczny". - Na czele wszystkich organów działających wobec obywateli postawił swoich ludzi - prokuratorów. Szef i wiceszef ABW to byli prokuratorzy - Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek, koledzy Ziobry z aplikacji prokuratorskiej. W MSWiA szefem został wtedy jeszcze kolega Ziobry Janusz Kaczmarek, a na czele policji stanął prokurator Konrad Kornatowski - mówił Kalisz. W projekcie raportu Kalisz napisał też o "jaskrawym przejawie nacisków w wysublimowanej formie", jakie jego zdaniem miały miejsce w katowickiej prokuraturze apelacyjnej. Tak Kalisz nazwał "spotkania poniedziałkowe" u szefa tej prokuratury Tomasza Janeczka. Według projektu spotkania te - z asesorami katowickiej prokuratury, którzy uczestniczyli w części postępowań dotyczących tzw. mafii węglowej - odbywały się w gmachu prokuratury, "co asesorom dawało przeświadczenie o ich oficjalnym charakterze, chociaż takiego nie miały". "Sam ich przebieg, swoista dyskusja prokuratora apelacyjnego Tomasza Janeczka z asesorami - referentami oparta na relacji mistrz-uczeń dawała duże możliwości wpływu na decyzje referentów. Była to perswazja, dająca poczucie asesorom, że sami podejmują decyzje w ramach śledztwa. Tym bardziej, że nie chcieli wchodzić w polemiki z przełożonymi. Od ich opinii zależało, czy asesorzy zostaną prokuratorami i ich dalszy awans" - napisano w dokumencie. Stwierdza on, że za taką formę nacisku na referentów odpowiada były prokurator apelacyjny w Katowicach Tomasz Janeczek. "Pełnił najwyższą funkcję spośród prokuratorów uczestniczących w tych spotkaniach. Był ich animatorem i kreatorem" - tak uzasadniono to twierdzenie. Zdaniem Kalisza należałoby także wprowadzić modyfikacje w niektórych przepisach prawnych. Chodzi o doprecyzowanie przepisów Kodeksu postępowania karnego odnośnie wydawania decyzji procesowych przez prokuratorów. Zmieniona powinna zostać także ustawa o ABW i AW odnośnie kwestii mianowania funkcjonariuszy na wyższe stopnie przed upływem zwyczajowych okresów. Ma to - jak wskazano w projekcie - uniemożliwić mianowanie na wysokie stopnie po bardzo krótkim okresie służby. Komisja wcześniej, przed przedłożeniem przez Kalisza projektu raportu, oddaliła wniosek Anny Zalewskiej (PiS) dotyczący przesłuchania jeszcze jednego świadka. Według Zalewskiej komisja powinna wysłuchać jednego z głównych świadków w sprawach węglowych - b. posła SLD Ryszarda Z. Argumentowała, że przed komisją był słuchany inny z kluczowych świadków w postępowaniu w sprawie tzw. afery węglowej, czyli Barbary Kmiecik zwanej "śląską Alexis". Większość komisji uznała jednak, że wniosek ma na celu przedłużenie prac i opóźnienie przedłożenia projektu raportu. Komisję śledczą do zbadania okoliczności śmierci Blidy Sejm powołał w połowie grudnia 2007 r., niecałe dwa miesiące po objęciu władzy przez koalicję PO-PSL. Przesłuchała kilkudziesięciu świadków.