Kaczyński zwrócił uwagę, że Nakło jest przykładem miasteczka o dużym bezrobociu (około 22 proc.). Podkreślał, że w takich niewielkich ośrodkach mieszka większość Polaków. - Musimy o nich pamiętać, jeśli chcemy mówić na poważnie o Polsce - wskazywał. Jego zdaniem "rozruszanie" tej części Polski nie uda się bez działań na poziomie państwa. Prezes PiS wskazywał, że żaden prywatny przedsiębiorca nie odbuduje np. Kanału Bydgoskiego, a bez decyzji państwa nie da się też odbudować żeglugi śródlądowej. Przekonywał, że spór między nim a jego kontrkandydatem dotyczy tego, "czy my, jako Polacy, mamy podjąć się pewnych zadań", których realizacja przekracza możliwości i obowiązki samorządu lokalnego. Kaczyński powiedział, że jedyną drogą, żeby to wszystko zmienić, jest zawarcie "politycznego pokoju". - Chodzi o to, żeby parę tych spraw jakby wyjąć z politycznego sporu i powiedzieć +robimy to+, ale robimy to razem i we wspólnym interesie, a nie w interesie jakiejś grupy czy grupki. I to może się zdarzyć tak, że to będzie w interesie bardzo wielu milionów Polaków, ale nie będzie w interesie pewnej garstki, bardzo wpływowej, i tutaj nasi partnerzy i sam pan Komorowski musi wybrać, po której jest stronie - dodał prezes PiS. Jako przykład podał sprawę budownictwa mieszkaniowego. Przekonywał, że gdyby zacząć budować mieszkania po cenie przystępnej dla średnio zarabiającego Polaka, to "pewna mała, ale bardzo wpływowa grupka" by na tym przegrała, ale zyskałoby wielu mieszkańców naszego kraju. Przyznał, że wierzy, iż Komorowski też chce dobra publicznego, ale - jego zdaniem - marszałek Sejmu musi się jeszcze "w paru sprawach zastanowić i zdecydować". - A ja już się dawno zdecydowałem - zapewniał lider PiS. Na nakielskim rynku słów Kaczyńskiego słuchało ponad 500 osób, nad tłumem powiewał transparent z cytatem Anny Walentynowicz "Musimy się na nowo policzyć". - Myśmy się już policzyli i jest nas dużo. Razem zmienimy Polskę! - zakończył swe wystąpienie Kaczyński.