Takie słowa padły w sobotę, podczas spotkania w auli Uniwersytetu Opolskiego. Prezes PiS przyznał, że jest "głęboko przekonany", że w Smoleńsku doszło do zamachu. - Ale to pytanie jeszcze trzeba postawić - zastrzegł. I dodał, że jeśli teza o zamachu potwierdzi się, to trzeba ustalił kto za niego odpowiada. Jarosław Kaczyński stwierdził także podczas spotkania w Opolu, że szykowano różne wersje zamachu na Lecha Kaczyńskiego. Powiedział, że są "poważne przesłanki", by podejrzewać, że były plany zamachu na Lecha Kaczyńskiego podczas innej podróży zagranicznej. - Czy koncepcja zamachu w Smoleńsku była jedyna, bo w moim przekonaniu są przesłanki, żeby sądzić, że gdyby się nie udało w Smoleńsku, na przykład mój brat, jak niektórzy postulowali, pojechałby pociągiem, to on by nastąpił później. Nie będę tutaj państwu, o tym mówił nic więcej - mówił Kaczyński. - Ja osobiście jestem o tym przekonany, że nastąpiłby przy kolejnej podróży mojego brata. Tym razem do Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, nie na terytorium Stanów Zjednoczonych - zastrzegł.