spędzi być może w Berlinie. Ma tam rozmawiać z kanclerz Angelą Merkel o kompromisie w sprawie eurokonstytucji. Jeśli dojdzie do wyjazdu, byłby to jeden z tych weekendów, które głowa państwa spędzi poza swoją letnią rezydencją na Helu. Jak się bowiem okazuje, prezydenta i jego rodzinę wyjątkowo urzekły uroki polskiego morza. Do tego stopnia, że w tym roku aż co drugi weekend spędzał w ośrodku na Helu. Lech Kaczyński nie znosi Pałacu Prezydenckiego i źle się w nim czuje. Z tego powodu, kiedy tylko nie ma obowiązków w Warszawie, wsiada w samolot i wyjeżdża nad morze, do ośrodka na Helu - taką informację od jakiegoś czasu powtarzają sobie opozycyjni posłowie. O jego wielkiej słabości do Helu ma świadczyć również to, że spotkał się tam już na półoficjalnych rozmowach z głowami dwóch państw. Najpierw z Angelą Merkel. Ostatnio z prezydentem USA, Georgem Bushem. "ŻW" zapytało Kancelarię Prezydenta, ile czasu prezydent spędził w tym roku w Warszawie, ile zaś w ośrodku Kancelarii Prezydenta na Helu. Początkowo w odpowiedzi dziennik otrzymał pismo, w którym Kancelaria Prezydenta odmówiła ujawnienia tych danych. Jako powód podała bezpieczeństwo głowy państwa. Dopiero na skutek dodatkowych próśb i nalegań z kancelarii "ŻW" otrzymało informację, że w 2007 r. prezydent spędził w rezydencji na Helu 11 weekendów, w tym święta wielkanocne. Oznacza to, że Lech Kaczyński wyjeżdżał na Hel na co drugi weekend. W tym roku mieliśmy ich bowiem w sumie 23.