Kaczyński przypominał na środowej konferencji prasowej w Warszawie, że w dniu, gdy w Polsce był prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, szef polskiego rządu Donalda Tusk spotykał się w Berlinie z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. Jego zdaniem podczas wizyty Tuska w Niemczech Polska poniosła "całkowitą porażkę i nie uzyskała kompletnie nic", a przy tym "słychać o kolejnych poparciach dla inicjatyw niemieckich", przy braku pewności, że Niemcy poprą nasze postulaty, jeśli chodzi o kolejny wieloletni budżet UE. "Nie tylko jest budowany, bardzo dla nas groźny w sensie strategicznym, rurociąg północny, ale nawet nie ma dalszych zmian co do głębokości, na której on jest budowany, a to jest zasadnicza sprawa dla naszych portów, dla gazoportu, w ogóle dla całego regionu Pomorza Zachodniego, a w szerszym tego słowa znaczeniu, dla polskiej gospodarki" - ocenił prezes PiS. "To jest polityka, którą trzeba określić jako wynikającą z jakiejś zupełnie skrajnej naiwności, skrajnej nieumiejętności, albo też jakichś czynników, które trzeba by wyjaśnić, które - jeśli takie mają miejsce - z czasem zostaną wyjaśnione" - dodał. Kaczyński mówił w tym kontekście, że z informacji ujawnionych przez portal Wikileaks widać jaka polityka budzi szacunek. "Polityka zdecydowana, odważna, można powiedzieć nawet w sensie fizycznym odważna, mówię tutaj o sprawie gruzińskiej" - powiedział Kaczyński. Chodzi o udział prezydenta Lecha Kaczyńskiego w wiecu Tbilisi, w czasie wojny gruzińsko-rosyjskiej w lecie 2008 r. Z amerykańskich materiałów dyplomatycznych ujawnionych przez serwis Wikileaks wynika, że ambasada USA w Warszawie oceniała, iż w sierpniu 2008 roku Polska "przyjęła zaskakująco silną rolę przywódczą podczas konfliktu w Gruzji". Amerykańscy dyplomaci zauważyli wówczas, że "prezydent (Lech) Kaczyński koordynował regionalne demonstracje solidarności z Tiblisi", w tym podróż do stolicy Gruzji z prezydentami Ukrainy i krajów bałtyckich oraz "głośno potępił" rosyjskie działania militarne.