- Konkurent Bronisława Komorowskiego chce zdobyć władzę na fundamencie kłamstwa, a to kłamstwo wyraża hasło tak boleśnie dzielące Polskę, na Polskę Solidarności i Polskę wolności - przekonywał lider Platformy. Jak podkreślał, kiedy jego rząd podejmował decyzje w interesie wszystkich Polaków, w interesie słabszych, to nie widział wówczas po swojej stronie tych, którzy tak głośno krzyczą o solidarności. - Kiedy państwo polskie tak naprawdę powiedziało po raz pierwszy powiedziało, że nie będzie ulegało silniejszym, tylko dlatego, że głośniej słyszą, że głośniej tupią, że mają za sobą wielkie pieniądze, wtedy byliśmy z reguły sami, bez opozycji u boku - podkreślał Tusk. Mówił, że ambicją PO jest tak zmieniać Polskę, by nie pękał budżet, ale równocześnie by ludzie każdego dnia korzystali z trudem wypracowanego wzrostu gospodarczego. - Ludzie tu i teraz za swojego życia muszą korzystać z mądrych rządów, z własnej pracowitości z dobrej koniunktury - przekonywał szef rządu. Komorowski władzy nie wykorzysta by uderzyć - Bronisław Komorowski żadnej sytuacji politycznej nie wykorzysta po to, żeby kogoś uderzyć - powiedział premier Donald Tusk. - Swoje wymarzone zwycięstwo wykorzysta wylącznie dla ludzi i przeciw nikomu - podkreślił. - Bronisław Komorowski nie wykorzysta tego także przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Bo Bronisław Komorowski jest politykiem, który z Polski może naprawdę zrobić dom dla wszystkich, nawet najzagorzalszych przeciwników - powiedział Tusk. Szef rządu, przemawiając na Zjeździe Krajowym PO, nawiązywał do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. - Mówił (Kaczyński), że on jest lewicowcem, że Józef Oleksy to dla niego sympatyczny socjalista średniego pokolenia, że bardzo zależy mu na tym, aby ta współpraca z jego ulubioną partią SLD przeniosła się z TVP także na wyższe szczeble - powiedział Tusk. - Możemy się spodziewać, że ten sam polityk zamówi przez internet, obowiązkowo zamówi, płytę Beatlesów, bo przecież nie U2. Ja nie wykluczam, że za kilkadziesiąt godzin odkryje, że jego dziadek był w Wehrmachcie, a może w Armii Rosyjskiej co lepsze - podkreślił. - Tak jak kiedyś Andrzejowi Lepperowi mówił, że jest przestępcą, później, kiedy pragnienie władzy zwyciężyło, zrobił go wicemarszałkiem Sejmu i wicepremierem i mówił, że jest wymarzonym koalicjantem, a później, kiedy się znowu odwidziało, usiłował go wsadzić do więzienia - kontynuował Tusk swoje przemówienie. - Bronisław Komorowski nie stanie tutaj przed wami i nie powie, że od kołyski był lewicowcem. Ale też nie napuści na was służby mundurowe po to, żeby was wsadzić do więzienia wtedy, kiedy już władzę zdobędzie - powiedział premier. Według niego Jarosław Kaczyński "nie daje tej gwarancji, bo zawsze robił wszystko, żeby mieć władzę, zawsze był gotów do każdej deklaracji, żeby mieć władzę". - Dlatego walczmy, dlatego mówmy prawdę, mówmy najtrudniejszą prawdę też. Za niego - jeśli potrzebuje takiego wsparcia - jedna modlitwa. Wielka kampania wyborcza w ostatnim tygodniu i naprawdę wierzę w to, że zwyciężymy - powiedział szef rządu. - A Bronkowi nie odbije po zwycięstwie, też wam gwarantuję - dodał. Gdybyśmy posłuchali Kaczyńskiego, bylibyśmy w sytuacji Grecji Premier Donald Tusk na Konwencji Krajowej PO powiedział, że Polska byłaby dziś "Grecją środkowowschodniej Europy", gdyby jego rząd posłuchał choćby jednej rady Jarosława Kaczyńskiego. Tusk przypomniał, że w dobie kryzysu, to polski rząd jako pierwszy zdecydował, że zacznie oszczędzać. - Wtedy wszyscy wokół na czele z PiS i Jarosławem Kaczyńskim mówili: więcej wydawać - zaznaczył szef rządu. - Chcę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, bylibyśmy dzisiaj Grecją środkowowschodniej Europy, gdybyśmy posłuchali choćby jednej rady Jarosława Kaczyńskiego. Musieliśmy wtedy postawić twarde zapory przeciwko rozmaitym roszczeniom - podkreślił premier. Tusk przypomniał decyzję rządu dotyczącą niekupowania szczepionek przeciwko grypie. - Odkryliśmy prawdziwy, złowrogi układ, na razie jedyny układ - układ zagranicznych koncernów farmaceutycznych, który chciał wcisnąć światu, Europie i Polsce szczepionki, niesprawdzone, grożące zdrowiu ludzkiemu, za miliardy euro, miliardy złotych. Kto (wtedy) stanął przy minister zdrowia Ewie Kopacz? Był gdzieś Jarosław Kaczyński? Nie, on był po stronie koncernów farmaceutycznych - powiedział Tusk. Jak przyznał z wielką satysfakcją odbiera dziś w Europie gratulacje za tę decyzję dot. szczepionek. - Ta decyzja wymagała zimnej krwi, hartu ducha i tej nadzwyczajnej odpowiedzialności za pacjenta, który jest z reguły bezbronny wobec tego typu układów - ocenił premier. Wzięliśmy odpowiedzialność za państwo Premier Donald Tusk mówił podczas sobotniej Konwencji Krajowej PO, że po katastrofie pod Smoleńskiem jego rząd oraz Bronisław Komorowski wzięli odpowiedzialność za "zdewastowane tą katastrofą państwo". Zaznaczył, że od pierwszego dnia po katastrofie do teraz służą państwu, rodzinom ofiar tak skutecznie, jak tylko jest to możliwe. - Nie spotkałem nikogo w PO, komu by choćby przez sekundę przez głowę przeszedł pomysł, aby tragedia smoleńska stać się mogła atutem w politycznych rozgrywkach - mówił Tusk. - Ale widzieliśmy też od pierwszych dni polityków, którzy z niezwykłym zapałem przystąpili do kampanii wyborczej, już w pierwszych dniach żałoby - mówił Tusk. Tłumaczył, że mówi to, gdyż chce dotrzeć do wszystkich Polaków i nie pozwolić, by zakłamanie, hipokryzja, kłamstwo zatryumfowało, gdyż - jak podkreślił - wtedy dla Polski będzie to smutny dzień. - Mamy tu wśród nas kandydata, który w sensie etycznym, dorobku życiowego, swoich poglądów jest człowiekiem przejrzysty jak kryształ. Płaci czasami za to cenę - mówił o Komorowskim premier. Podkreślił, że Komorowski nie przebrał się w tej kamapani, "nie zakładał kapeluszy, nie zdejmował okularów, a nawet wtedy, kiedy mu nie wszystko wychodziło potrafił się do tego z uśmiechem przyznać, bo jest normalnym człowiekiem, który wie, że zaufanie można zbudować tylko na prawdzie". Władzę bierze się po to, żeby służyć ludziom - Naszym zadaniem jest pokazać, że władza nie niszczy ludzi, którzy ją wygrali - powiedział w sobotę premier Donald Tusk na zjeździe krajowym PO. - Zmieniamy Polskę na lepsze nie dotykając boleśnie ludzi - podkreślił. - Platforma tak jak wtedy kiedy wygrywała tak i dzisiaj przed tym najważniejszym egzaminem Bronisława Komorowskiego, będzie w stanie udowodnić, że władza was, nas, mnie nie zepsuła - zapewnił. Nawiązując do ostatnich wyborów parlamentarnych podkreślił, że PO przyjęła na początku działania rządu "zasadnicze założenia: będziemy podejmować decyzje odważne, radykalne, nigdy przeciw ludziom". Dodał, że podejmowane przez rząd PO decyzje były "nakierowane na to, żeby ludziom żyło się lepiej". Zaznaczył, że Platforma "odrzuciła w praktyce rządzenia filozofię, która kończy się katastrofą, tak jak w niektórych państwach europejskich, rządzenia bez grama odpowiedzialności, (...) rządzenia na czyjś rachunek, (...) wydawania nie swoich w końcu pieniędzy, tylko podatników, na zachcianki polityków i ich formacji politycznych" - Ale odrzuciliśmy także drugą filozofię, gdzie władza musi podejmować reformy nie bacząc na interes zwykłych ludzi - powiedział. - Ale odrzuciliśmy także drugą filozofię, gdzie władza musi podejmować reformy nie bacząc na interes zwykłych ludzi - oświadczył Tusk. Polityków należy oceniać według ich efektywności - Pamiętajcie polityków: Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego, nie po ulotkach i plakatach, ale po tym, co robili, gdy mieli szansę, żeby sprawować władzę - powiedział podczas sobotniej konwencji PO premier Donald Tusk. - O wiele trudniej zrobić coś dla ludzi, o wiele łatwiej jest opowiadać o tym podczas kampanii wyborczej - podkreślił. - Ten, kto dziś mówi o solidarności z najuboższymi, powinien wpierw spytać polskich emerytów, czy waloryzacja ich emerytur miała miejsce w 2006 czy w roku 2008 i 2009. A może nie trzeba ich pytać, bo oni powinni o tym dobrze pamiętać - zaznaczył premier. - Chciałbym zapytać, ale może nie trzeba pytać, czy ten, który tak dużo mówi o solidarności z nauczycielami, zrobił choćby część tego, co w ciągu dwóch lat udało się z nauczycielami wypracować? - dodał. - Chciałbym zapytać naszych oponentów i konkurentów, czy mieli odwagę podejmować takie decyzje, jak wyjście polskiego wojska z Iraku czy zakończenie tego XIX wiecznego, jeszcze z czasów zaborów, dość nieludzkiego poboru powszechnego, które z naszej armii nie czyniło nowoczesnej armii, ale udrękę dla młodego pokolenia - powiedział Tusk. - Gdzie byli ci ludzie, by pomóc nam w tych zadaniach? - pytał. Według Tuska, kiedy Jarosław Kaczyński był premierem, słowa "wspólnota" i "solidarność" stały się zupełnie pustymi słowami. - Chcę powiedzieć, że dzisiaj ten polityk znowu, mimo wielkich wysiłków sztabu: makijażystów, garderobianych, ten polityk dziś i tak nie wytrzymuje i chce Polskę dzielić - podkreślił. Możemy sprawić, że prezydentem nie będzie ten, który dzieli - Możemy razem sprawić, że prezydentem nie będzie człowiek, który będzie w swojej manii wielkości decydował o tym, kto jest prawdziwym Polakiem - mówił premier Donald Tusk podczas Zjazdu Krajowego PO w Warszawie. - Tutaj widzę ludzi z całej Polski. Chcę was spytać, czy słyszeliście wczoraj, kiedy Jarosław Kaczyński powiedział słowa znamienne. Pytany o to jak ocenia tę Polskę, gdzie wygrywał Bronisław Komorowski, powiedział coś, co często powtarza, że to jest taka Polska niezintegrowana, to znaczy taka, która nie jest wspólnotą, to jest taka Polska trochę nowsza, taka może nie od zawsze - przytaczał wypowiedź kandydata PiS premier. W tym kontekście oświadczył, że chce powiedzieć mieszkańcom Warmii i Mazur, Krakowa, Pomorza, Warszawy, Śląska, Wielkopolski, Dolnego Śląska, Opolszczyzny, Ustrzyk Dolnych, Tarnobrzegu oraz setek innych wsi i miast, że są prawdziwymi Polakami. - Jesteście prawdziwymi Polakami, że jesteście prawdziwą wspólnotą - dodał lider Platformy. Tusk podkreślał, że kandydat na prezydenta nie może dzielić Polaków. Dziękował kandydatowi PO na prezydenta Bronisławowi Komorowskiemu, że nie uległ pokusie dzielenia ludzi na lepszych i gorszych. Szef PO wskazywał, że polityka poznaje się po tym, jak rządzi, a nie o po tym jak ubiega się o władzę. Apelował by przypomnieć sobie rządy PiS i porównać tamtejszego Kaczyńskiego z postacią obecnej kampanii, która - mówił - zmienia się co dnia. Ocenił, że wysiłki, które podejmuje szef PiS jak m.in. wygłoszenie przyjaznego orędzia do Rosjan to nie jest zmiana, a nadzwyczajna żądza władzy. Liderem naszych ambicji i emocji jest Komorowski - Prawdziwym, autentycznym liderem naszych ambicji i emocji jest Bronisław Komorowski - powiedział w sobotę premier Donald Tusk podczas IV Konwencji Krajowej PO. - Dzisiaj inaczej definiuję moje pierwsze zadanie, inaczej definiuję moją i waszą pierwszą powinność. Dzisiaj i w najbliższych dniach tym pierwszym, najważniejszym zadaniem, tym prawdziwym, autentycznym liderem naszych ambicji i emocji jest Bronisław Komorowski - podkreślił Tusk. Jak dodał, czas stawia nadzwyczajne wymagania Platformie. - To czas największej próby w historii Platformy Obywatelskiej - ocenił premier. - Panie marszałku, drogi Bronku, kochany przyjacielu, dedykuję ci tę moją wygraną, bo chciałbym, aby ona posłużyła tobie, bo wiem, że twój wysiłek i twoja wygrana, potrzebna jest Polsce, jak rzadko która wygrana polityczna w historii ostatnich kilkudziesięciu lat - ocenił premier. Warunkiem zwycięstwa jest pokorne służenie ludziom Premier Donald Tusk powiedział podczas Konwencji Krajowej PO, że warunkiem niezbędnym zwycięstwa w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego jest zrozumienie, że "rolą zwycięzców jest pokornie służyć innym ludziom". - Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego, wygrana tej dobrej energii tak ważna dla Polski będzie możliwa wtedy, kiedy będziemy siebie lepiej rozumieć niż do tej pory, a przede wszystkim jeszcze lepiej zrozumiemy tę powinność jaką wzięliśmy na siebie wobec Polaków oraz naszej ojczyzny wygrywając 2,5 roku temu wybory parlamentarne - powiedział do zgromadzonych członków PO Tusk. Zdaniem premiera, warunkiem absolutnie niezbędnym zwycięstwa Komorowskiego jest zrozumienie, że "rolą zwycięzców jest pokornie służyć innym ludziom". Podkreślił, że w czasie każdej kampanii, wszyscy przekonują do swoich racji, bo to jest istota demokratycznej konkurencji. - Ale zadania jakie stoją przed PO są trudniejsze niż przed innymi partiami politycznymi, a więc i zadanie naszego kandydata jest w trudniejsze niż jego konkurenta - powiedział. - Bo to on z nadzwyczajną odwagą dźwiga na sobie przy naszej pomocy odpowiedzialność za Polskę od blisko trzech lat w okolicznościach trudnych, wymagających odwagi, wyobraźni, ale także tej wewnętrznej pokory, skromności i dobroci, a kwintesencją tej postawy w polityce jest Bronisław Komorowski - powiedział.