"Przestrzegam przed przyjmowaniem założenia całkowitej statyczności sytuacji w Polsce. Ona ma bardzo wiele aspektów, które - daj Boże - uda się zmienić, tzn. różnego rodzaju cechy specyficzne mogą jednak podlegać (...) weryfikacjom pozytywnym" - mówił Kaczyński podsumowując panel poświęcony m. in. finansowaniu służby zdrowia. Podkreślał, że politycy odpowiadają przed wyborcą, a ponieważ służba zdrowia jest w czołówce spraw, które interesują społeczeństwo, to skala tej odpowiedzialności jest "bardzo znaczna". Kaczyński ocenił, że Narodowy Fundusz Zdrowia poza "innymi wadami" ma też taką, że następuje z niego "daleko idący wypływ środków o charakterze niemerytorycznym". Przekonywał też, że podnoszenie danin publicznych, w tym składek zdrowotnych jest "w obecnej sytuacji w najwyższym stopniu trudne". "Dlatego szybkie zwiększenie wydatków na służbę zdrowia - a proszę zauważyć, że mówi to polityk bardzo zdecydowanej opozycji - nie jest dzisiaj proste, nie można tego tak łatwo obiecywać" - przyznał Kaczyński. Ocenił jednocześnie, że "powinniśmy mieć przynajmniej 6 proc. PKB jeśli chodzi o wydatki, te, które płyną w tym czy innym sensie przez instytucje publiczne". "6 proc. to jest takie minimum, musimy do niego dążyć, ale tak szybko, od razu do niego nie dojdziemy" - dodał. Kaczyński odniósł się też do finansowania opieki zdrowotnej w tzw. systemie mieszanym. Jak ocenił, takie rozwiązanie jest skuteczne w wielu krajach, ale w Polsce "działamy na rynku wysoce spatologizowanym", w warunkach, które - zdaniem szefa PiS - "nie sprzyjają budowie nowych instytucji, które mogą zamienić się w (...) przeciwieństwo tego, czym być powinny". Przekonywał, że "nie ma instytucji na świecie, która mogłaby działać dobrze, jeśli w istocie nie podlega kontroli". "A tutaj mamy do czynienia z tym fenomenem" - powiedział Kaczyński. "Jest to element szerszego fenomenu polegającego na tym, że istnieje bardzo silna tendencja, aby różne dziedziny życia społecznego wyjmować spod kontroli demokratycznej. (...) Prowadzi to do zjawiska (polegającego na tym, że) iż grupy nacisku zjedzą demokrację. To jest zjawisko radykalnie sprzeczne z interesami obywateli" - powiedział szef PiS.